~Obiecałem to sobie~

184 9 0
                                    

POV. TUK
Biegłam do mamy najszybciej jak mogłam! Wbiegłam szybko do naszego domku i odrazu krzyknęłam

-Mamo! Mamo!
-Córeczko, co się stało?- zapytała spokojnie, a ja zapomniałam co miałam jej przekazać.
-Yyy...nie pamiętam- powiedziałam zakłopotana.
-Oh Tuk, pamiętasz czy to było coś ważnego?- zapytała z uśmiechem.
-Tak! To było bardzo ważne!!
-Postaraj się sobie przypomnieć co chciałaś powiedzieć i dlaczego tak się spieszyłaś?- po tych słowach mojej mamy, przypomniałam sobie czym był spowodowany mój pośpiech.
-JUŻ WIEM!! Szybko trzeba zawołać mamę Vineyi i zaprowadzić ją na pomost bo ona tam leży i chyba umrze!!- krzyknęłam po czym się popłakałam.
-Jak to?! O Eywo! Biegnę po Ronal!- krzyknęła przejęta mama po czym pobiegła.

POV. NEYTIRI
Pobiegłam do Tsahik najszybciej jak umiałam, powiadomiłam ją o zaistniałej sytuacji i razem pobiegłyśmy na pomost, gdzie leżała ledwo żywa Vineya.

POV. RONAL
Wiedziałam z czym mam doczynienia, jednak myśl o tym, że to moja córka tu leży, bardzo utrudniała mi zadanie. Byłam spanikowana i nie wiedziałam czy sobie poradzę...byłam tak cholernie bezradna. Dlaczego moje dziecko?!
Zabrałam razem z Neytiri moją córkę do naszego Marui.
Zaczęłam opatrywać moją kochaną istotę.
Odrazu po opatrzeniu wykonałam rytuał.
Niestety nie wiadomo kiedy się obudzi, ale jej stan póki co jest stabilny.
Trucizna zdążyła rozpowszechnić się, przez co 3/4 ciała było już przez nią zaatakowane.
Gdybyśmy zjawiły się chwilę później, nie wiadomo czy teraz byłaby w takim stanie, w jakim jest obecnie...
Nawet nie chcę o tym myśleć.

POV. TUK
Pobiegłam szybko do naszego domku aby powiadomić moich braci i siostrę, że nasza kochana Vineya chyba umiera.

-Neteyam! Lo'ak! Kiri!
-Co się dzieje kochanie? Lo'aka jeszcze nie ma-zapytał Neteyam z lekkim przerażeniem.
-Vineya! Medusa! Oparzenie! Umiera!
-Co? Tuk o co chodzi spokojnie.
-Vineye poparzyła medusa, nie wiadomo czy w ogóle z tego wyjdzie!!- krzyknęłam a po chwili się popłakałam.
-O Wszechmatko! Gdzie ona teraz jest siostrzyczko?!
-U swojej mamy. Ona jej pomaga.

Zobaczyłam jak mój najstarszy brat szybko wybiega z domu. Zawołałam Kiri mówiąc jej o całym zdarzeniu, po czym od razu pobiegłyśmy w ślady Neteyama, czyli do Vineyi.

POV. NETEYAM
Gdy usłyszałem co się stało od razu pobiegłem w kierunku Marui mojej Vin.
Wparowałem tam z prędkością światła.
Gdy zobaczyłem ją leżącą w bezruchu, łzy odrazu poleciały mi po policzkach.
Przez nasz naszyjnik, powiadomiłem Lo'aka o tym co się stało. Eywa wie czy w ogóle mnie słyszał.
Nie zastanawiając się dłużej olałem myślenie o tym, czy mój brat usłyszał mój komunikat i usiadłem obok mojej małej Vin chwytając jej dłoń.
Byliśmy sami w pomieszczeniu, więc ja z nadzieją, że dziewczyna mnie słyszy powiedziałem

-Hej Vin mój mały jełopie, jeśli mnie słyszysz chcę żebyś wiedziała, że to ja, Nety. No i miej świadomość tego, że będę tutaj siedział i się tobą opiekował dopóki się nie obudzisz.- powiedziałem łamiącym się głosem z nadzieją że dziewczyna słyszy to co do niej mówię.- Oh kochana...wiem że nie możesz mi teraz odpowiedzieć, ale mam ogromną nadzieję, że mnie słyszysz. Wyjdziesz z tego obiecuję ci. Potrzeba tylko trochę czasu, a ja codziennie będę ci tu towarzyszył i ci go umilał.- powiedziałem po czym łzy znowu mimo wolnie poleciały mi po policzkach.
Gdy widziałem ją w takim stanie, po prostu nie umiałem nie płakać. Była tak bezbronna...
Po prostu leżała z zamkniętymi oczami.
Moja mała Vin chyba wyśpi się jak nigdy.
Próbowałem pocieszać samego siebie w myślach, ale czy wnosiło to jakieś skutki? Raczej nie.

Minął już jakiś czas, więc postanowiłam udać się do domu i zjeść razem z rodzicami obiad. Mimo iż nie chciałem zostawiać jej tu samej, to po prostu na chwilę musiałem.
Kiedy wychodziłem od dziewczyny, kątem oka zobaczyłem mojego brata biegnącego w stronę jej Marui. Nie zwracając na niego większej uwagi, udałem się do swojego domku.

POV. LO'AK
Pływałem z moim bratem, Payakanem.
Po zaliczonej zabawie mój przyjaciel wynurzył się do połowy nad wodę, dzięki czemu nie znajdowałem się już pod nią.
Nagle usłyszałem głos swojego brata przez słuchawkę, którą miałem w uchu.
Zamarłem.
Moja przyjaciółka, z którą jakiś czas temu się pokłóciłem, leżała ledwo żywa po poparzeniu przez medusę.
Kazałem Payakanowi już zmykać, po czym zawołałem swoje Ilu.
Ruszyłem najszybciej jak tylko się dało w kierunku wioski.

Kiedy w końcu dopłynąłem, jak najszybciej pobiegłem w kierunku Marui mojej przyjaciółki.
Kiedy zobaczyłem jak leży z zamkniętymi oczami, po prostu klęknąłem przy niej odzywając się

-Przepraszam cię Vini..To wszystko moja wina. Gdybym cię wtedy posłuchał i nie zostawił cię samej...-nie byłem w stanie dokończyć moich myśli. Byłem na siebie tak cholernie zły. Gorzkie łzy z automatu poleciały po mojej twarzy.- Pójdę już przyjaciółko, mam nadzieję, że mi wybaczysz.- mój głos się załamał. Odszedłem z całą mokrą, od łez twarzą udając się w kierunku swojego Marui.

POV.VINEYA
Cholera! Czułam się jakbym dosłownie była uwięziona we własnym ciele. Słyszałam wszystko co działo się wokół mnie, jednak nie mogłam się ruszyć ani otworzyć oczu. To było tak okropne.
Słyszałam jak Neteyam płakał nademną mówiąc mi wiele cudownych słów. Miałam wtedy ochotę otworzyć oczy oraz móc się ruszyć i najmocniej na świecie go przytulić.
Ale nic z tego.

Chwilę po tym jak Nety poszedł, usłyszałam znajomy głos...
Należał on do Lo'aka.
Tak się cieszyłam, że nic mu nie jest, choć teraz powinnam bardziej martwić się o siebie, ale no cóż po prostu nie umiem.
Słyszałam cichy szloch chłopca, było mi go cholernie szkoda.
Kiedy ten zaczął się obwiniać, choć absolutnie nie była to jego wina, coś we mnie pękło.
Miałam ochotę płakać, ale nie mogłam.
Nie mogłam nic.
Tak bardzo chciałam mu powiedzieć, że to nie jego wina...
Mój przyjaciel i tak już dużo przeszedł i nadal przechodzi, nie chcę żeby cierpiał też z mojej winy.
Niestety byłam bezradna.
Nie mogąc ruszyć się ani nic powiedzieć, niestety nic nie mogłam zdziałać.
Chłopiec odszedł.
Słyszałam jego szloch dopóki nie wyszedł całkowicie z mojego Marui.

No nic, zostało mi wyłączyć myślenie i odpoczać psychicznie bo i tak nie mogłam nic innego zrobić.
Mój mózg najwidoczniej był zmęczony więc się wyłączył, a ja poczułam się, jakbym po prostu zasnęła.

POV. NETEYAM
Pod wieczór znowu udałem się do Vin.
Dziewczyna nadal była w tym samym stanie. Złożyłem na jej czole mokrego całusa po czym położyłem się obok niej.
OBIECAŁEM JEJ,
że cały czas przy niej będę, więc dotrzymuję swojego słowa.
Już prawie zasypiałem, mając w głowie moje wcześniejsze słowa w kierunku dziewczyny. Będę ją chronił chodźbym ja sam miał na tym ucierpieć.
Już dawno sobie to obiecałem, jednak tym razem nie udało mi się jej uchronić przed poparzeniem tej durnej medusy.
Byłem na siebie wściekły.
To nigdy nie powinno się zdażyć, ponieważ po prostu...

OBIECAŁEM TO SOBIE.

—————————————————————
Kolejny rozdzialik dla was mili czytelnicy/czytelniczki!
Mam nadzieję, że jest okej:D
Postaram się wrzucić jeszcze 2 rozdziały dzisiaj!!

Miłego czytanka💙💙

Ten Jedyny. ~ NeteyamxVineyaWhere stories live. Discover now