~Najwspanialszy na Pandorze~

130 8 4
                                    

POV. VINEYA
Dziś wszyscy wylatujemy znów w tereny klanów morskich, jednak tym razem tylko w odwiedziny i to na jeden dzień.
Nie mogę się doczekać, aż zobaczę całą rodzinę.

-Nie ma mowy, że pozwole jej lecieć tak długą drogę, samej na swoim Ikranie!- krzyknął Neteyam do młodszego brata.
-Ale nie możesz być taki przewrażliwiony! Luzuj trochę, ona sobie doskonale da radę.- powiedział głośno młodszy.
-Powiedziałem nie i koniec!- krzyknął mój facet.
-Kochani, pozwólcie, że sama zadecyduję.- wtrąciłam się w ich rozmowę.- Nety wiem, że się martwisz, ale nie masz o co. Polecę sama.- zadecydowałam.
-Ale Vini ja...- nie dokończył swojej myśli bo przyłożyłam mu palec do ust.
-Już cichutko. Decyzja zapadła. Wyruszamy!- krzyknęłam szybko wsiadając na swoją piękną Zmorę.
W końcu wyruszyliśmy.
Widoki były nie do opisania.

SKIP TIME-> 7 GODZIN
Wreszcie dotraliśmy.
Usłyszałam głośny alarm na naszą cześć.
Czym prędzej zsiadłam ze swojego Ikrana i szukałam wzrokiem mojej rodziny.
W końcu zobaczyłam mojego ojca.
Podbiegłam do niego razem z moją siostrą i mocno się w niego wtuliłyśmy.

-Cześć dziewczynki. Dobrze was widzieć.- powiedział uradowany.
-I ciebie też ojcze.- odpowiedziałam.
Nagle zobaczyłam moją matkę.
Również podbiegłam do niej i się w nią wtuliłam.
Ona lekko się wzruszyła.
Po chwili dołączył do nas mój brat.

-Siostrzyczko!- krzyknąl zadowolony.
-Cześć braciszku!- uściskałam go mocno.
-Jak tam? Co was tu sprowadza?- zapytał zdziwiony trzymając mnie za ramiona.
-Chodźcie wszyscy do naszego Marui. O wszystkim wam opowiem.- powiedziałam z uśmiechem.

Wszyscy wraz z rodziną Sully, udaliśmy się do naszego rodzinnego Marui.
Kiedy wszyscy wygodnie się rozsiedli, zaczęłam mówić.

-A więc mamo, tato, braciszku. Przychodzę do was z nowiną.- powiedziałam podekscytowana.
-Słuchamy cię córko.- odpowiedział ojciec.
-Otóż pragnę poinformować was, że zostaniecie dziadkami! A ty Aonung wujasem!- krzyknęłam klaszcząc w dłonie.
-Oh córko...To dla nas cudowna nowina.- odezwała się matka.
-Ma dopiero lekko ponad miesiąc.- powiedziałam lekko wzruszona, pokazując na brzuch.
-Cudownie córko. Będziesz dobrą matką.- powiedział ojciec, na co się uśmiechnęłam.
Mojego brata lekko przytkało.

-Aonung? Żyjesz?- zapytałam z uśmiechem.
-No grubo poleciałaś siostra! Haha- krzyknął uradowany.
-Dobrze, skoro wszystko już powiedziałam, to teraz chodźmy popływać!- krzyknęłam szczęśliwa wychodząc z Marui, a cała reszta zaraz po mnie.

Weszliśmy do wody.
Zacmokałam do mojej Ilu.
Przypłynęła!

Hej kochana. Tęskniłam za tobą.- powiedziałam w jej stronę, a w zamian dostałam radosny klekot.
Połączyłam się z nią i razem popływałyśmy.
Znalazłyśmy się za skałką przy pomoście, gdzie mój brat rozmawiał z Neteyamem.
Uznałam, że trochę ich podsłucham.

-Dobrze się spisałeś haha- zaśmiał się Aonung.
-A weź spadaj haha.- zaśmiał się również mój chłopiec.
-No to nawijaj, jak było?- zapytał machając brwiami.
-A co ja ci będę opowiadał zboczuchu! Hahah.- zaśmiali się znowu.
-No mów jak było.- powiedział opanowany.
-No było w sumie lepiej, niż sobie wyobrażałem. Była cudowna. Zawsze jest. Ale po prostu to mnie tylko utwierdziło w przekonaniu, że jest tą jedyną.- powiedział z uśmiechem mój chłopiec.
-I co całego wsadziłeś? Ahahhaah.- mój głupi brat zaczął się znów śmiać.
Ta rozmowa robi się niepokojąca, no to ja stąd spływam.
Odpłynęłam od tych debili i udałam się do Rotxo, który siedział w naszym dawnym miejscu spotkań.

Ten Jedyny. ~ NeteyamxVineyaWhere stories live. Discover now