~Wiem, że jestem przy nim bezpieczna~

132 9 6
                                    

POV. VINEYA
Wstałam dziś wyjątkowo późno. Strasznie mnie mdliło. Musiałam czym prędzej podnieść się z łóżka i iść zwymiotować.
Najszybciej jak umiałam, wybiegłam gdzieś za namiot i pierwsze kszaki były moje.
Neteyam najwidoczniej zauważył jak wybiegam, ponieważ po chwili znalazł się obok mnie.
Przytrzymał mi włosy.

-Co się dzieje kochanie?- zapytał zmartwiony chłopiec.
-N-nie wiem...- odpowiedziałam rozstrzęsiona.
Oczywiście podejrzewałam co to może być, jednak nie chciałam mu o tym narazie mówić, póki nie jest to potwierdzone.
Z resztą gdyby wiedział, że jest takie prawdopodobieństwo, chyba przykułby mnie do łóżka.
Właśnie zaczęłam się zastanawiać, jak mu to powiem.
Z jego przewrażliwieniem?
O Wszechmatko, miej mnie w opiece.

-Vini powiedz mi, jak się czujesz?- zapytał zmartwiony.
-Już lepiej, dziękuję. Wydaje mi się, że czymś się zatrułam.- oczywiście skłamałam, ale tylko dla własnego dobra.
-Dobrze, zaniosę cię do łóżka.- powiedział po czym wziął mnie na ręce i zaczął iść w kierunku naszego namiotu.

Kiedy już w nim byliśmy, położył mnie delikatnie na łóżku, dając mi buziaka w czoło.

-Przynieść ci coś? Może wody?- zapytał z troską w głosie.
-Poproszę. A ja w tym czasie pójdę umyć zęby.- powiedziałam po czym wstałam i ruszyłam do naszej małej łazienki, w celu umycia zębów.

Kiedy już je umyłam, wróciłam do swojego łóżka, gdzie czekał już mój chłopiec z wodą w ręku.

-Dziękuję.- rzuciłam szybko w stronę chłopaka z uśmiechem, po czym chwyciłam drewniany kubeczek i napiłam się wody.
Była idealnie zimna.
Taka, jaką lubię najbardziej.

-Już lepiej?- zapytał gładząc ręką moje plecy.
-Tak, dziękuję, że przy mnie jesteś.- powiedziałam po czym złożyłam całusa na jego miękkich ustach.
-Zawsze będę.- powiedział ze szczerym uśmiechem, który oczywiście odwzajemniłam.

Pogadaliśmy chwilę o jakichś głupotach, aż nagle do naszego namiotu, wparował Lo'ak.

-Hej pizdokleszczu, słyszałem, że puściłaś niezłego bełta. Jak się czujesz?- zapytał chłopiec.
-Neteyam już się pochwalił, że jego dziewczyna wymiotowała?- zapytałam z irytacją.
-Nie koniecznie. Tuk widziała cię w kszaku.-
odpowiedział.
-Ah Tuk. No dobrze. A wracając do twojego pytania, czuję się już lepiej.- odpowiedziałam biorąc łyk wody.
-No to git. Neteyam, miałem ci przekazać, że ojciec chce cię widzieć. Podobno ważna misja i musisz lecieć. Ja będę miał oko na Vin, także luz.- powiedział spokojnie.
-Tak, tak. Ty i mieć oko na kogoś. Masz same głupie pomysły, za grosz ci w tej kwestii nie ufam.- przewrócił oczami mój chłopak.
-W ekipie VinixLo'ak, na szczęście tą, która myśli jest ona. Także spokojnie.- puścił oczko w jego stronę młodszy.
-Niech będzie. Tylko ostrożnie.- pogroził młodszemu palcem.
-Sie wie!- krzyknął uradowany.
-Pa kochanie, bardzo cię kocham.- powiedział po czym złożył czułego buziaka na moich ustach.
-Ja ciebie też.- uśmiechęłam się szczerze.
-No już starczy tych czułości brzydale.- wtrącił Lo'ak.
-Spadaj.- powiedział Neteyam, czochrając go po włosach po czym wyszedł z namiotu.
Spojrzałam na mojego przyjaciela.
On na mnie.
Już wiedzieliśmy o co chodzi.

-To co? Postrzelamy?- zapytał z uśmiechem.
-Postrzelamy.- odwzajemniłam uśmiech.

Zawołaliśmy nasze Ikrany, a następnie ruszyliśmy w kierunku lasu.
Wzięłam ze sobą swój łuk, ponieważ zrobimy małe zawody na strzelanie.
Łatwa wygrana.

Ten Jedyny. ~ NeteyamxVineyaWhere stories live. Discover now