~Kocham cię Vineya~

222 12 5
                                    

POV. VINEYA
Właśnie w tym momencie poczułam, że odzyskuję siły. Moje powieki były lekkie a ciało już nie było tak ociążałe jak wczoraj.
Nagle otworzyłam oczy.
Intensywny blask wpadał do mojego Marui przez małe okienko, a słońce mocno ograniczyło mi widoczność. Kocham taką pogodę, jednak tym razem nie ułatwiła mi ona zupełnie nic.
Moje powieki długo były zamknięte, więc otwierając je i dostając takim fleshem po twarzy, wcale nie było ekstra przyjemnie.
Zaczęłam szybko mrugać i w końcu ,,odzyskałam wzrok".
Czułam jak coś, a raczej ktoś przygniata mnie swoją...
Głową?
Spojrzałam niepewnie na swój brzuch, a tam słodko spał nikt inny jak Neteyam.

~Nie wiedziałam, że czuwał przy mnie całą noc. Jest przesłodki.- pomyślałam.

Jednak szybko otrząsnęłam się z moich myśli, czując jak chłopiec, który wcześniej leżał na moim brzuch nagle się podniósł.
Spojrzałam na niego z ogromnym uśmiechem, szepcząc mu szybkie- Dzień dobry.
Chłopak patrzył na mnie niedowierzając w to co widzi. A w zasadzie chyba niedowierzając w to, że widzi mnie żywą.
Nagle chłopiec przerwał ciszę, która była między nami

-O Wszechmatko! Dziękuję ci!- spojrzał w górę wypowiadając te słowa.
-Za co tak dziękujesz tej naszej Wszechmatce?-zapytałam oczywiście znając odpowiedź, ale bardzo chciałam to usłyszeć.
-Jak ja się cieszę Vini! Jesteś przytomna! Mówisz do mnie, patrzysz na mnie i jak zwykle pięknie się uśmiechasz!- wykrzyczał radosny wpadając czym prędzej w moje ramiona.
Odwzajemniłam mocno jego przytulasa. Tak bardzo potrzebowałam go przytulić. Mimo iż nie byłam przyzwyczajona do bliskości oraz dotyku, przy nim wszystkie możliwe wątpliwości, smutki, dawne złe nawyki...To wszystko gdzieś znikało i był tylko On. Tylko ON się wtedy liczył.
Mimo, że z nikim nigdy nie miałam takiego kontaktu fizycznego, zupełnie nie przeszkadzało mi gdy Net go nawiązywał.
A wręcz chciałam tego jeszcze więcej.

~Matko Vin! Czy ty się pierwszy raz tak naprawdę zakochałaś?- pytałam samą siebie w myślach, nadal będąc przytulona do Neteyama.- Tak...ty chyba naprawdę się zakochałaś! Ale nie...przecież ty? Zakochanie? Nie, nie to się nie łączy..
A jednak.
Szlag!

Zostawiłam te myśli gdzieś za sobą, ciesząc się chwilą bliskości z chłopcem.
Po chwili ten oderwał się odemnie i spojrzał mi w oczy

-Wiesz jak brakowało mi patrzenia w te oczy, kiedy przez tyle czasu były zamknięte? Matko nawet sobie nie wyobrażasz!- powiedział entuzjastycznie, pięknie się uśmiechając.
-Oh uwierz, mi też tego brakowało.- powiedziałam również z uśmiechem.
-Pójdę powiadomić resztę, że już się przebudziłaś, zaraz wracam.- rzucił szybko w moją stronę wstając.
-Nie czekaj!- krzyknęłam.
-Hm?
-A nic, mniejsza. Leć będę czekać!- uśmiechnęłam się do chłopaka, jednak tym razem nie do końca szczerze.
Już chciałam wywalić z tekstem ,,Nie proszę, zostańmy jeszcze chwilkę sami", ale w porę się powstrzymałam.
Minęła chwila, a wszyscy zjawili się w moim niedużym pokoju. Zobaczyłam małą Tuk, która popłakała się na mój widok.

-Vini! Ty żyjesz!- powiedziała przytulając mnie mocno.
-Kochanie, obiecałam ci, że cię nie zostawię.- powiedziałam wzruszona ze łzami w oczach.
-Dotrzymałaś słowa, dziękuję. Kocham cię Vineya.- powiedziała mocniej wtulając swoją głowkę w zagłebienie mojej szyi.
Poczułam się cudownie słysząc te słowa od małej Tuk. Nie zlicze od jak długiego czasu nie usłyszałam tych dwóch słów...
,,KOCHAM CIĘ"
-Jejku Tuk...Ja też cię kocham maleństwo.- odpowiedziałam uraniając łzę szczęścia, wzruszenia, rozczulenia, impresji, beztroski...mogłabym wymieniać godzinami.
Po prostu byłam najszczęśliwsza na Pandorze, bynajmniej dzisiaj.
Nikt nie byłby w stanie zepsuć mi humoru.
Nie dziś.

Ten Jedyny. ~ NeteyamxVineyaWhere stories live. Discover now