~Było po prostu cudownie~

178 9 50
                                    

POV. NETEYAM
Wstałem szybciej, niż przed wschodem słońca, ponieważ za wszelką cenę chciałem porozmawiać z Vineyą.
Niestety ona nie zna tej sytuacji.
Te dziewczyny, biegają za mną od długiego czasu.
Nie dlatego, że im się podobam.
Nie dlatego, że jestem Neteyam Sully.
Tylko dlatego, że będę następnym Olo'eyktanem.
Każdy chciałby mieć jak najbardziej ułożone życie, a przecież bycie Tsahik, wiąże się z tym, że ułożone życie jest jej zapewnione.
To jej zdanie jest najważniejsze.
Ona jest najważniejszą kobietą klanu.
To ona ma władzę.
I każda z tych dziewczyn, chce być tak postrzegana.
Ale ja kocham tylko moją Vini.
Nie chcę nikogo innego.
Może mam 19 lat.
Ale jestem święcie przekonany, że jest to ta jedyna.
Z moich przemyśleń, wyrwał mnie odgłos tuptania po namiocie.
Wstała.

-Hej Vini.- powiedziałem nieśmiało.
-Hej Neteyam.- rzuciła obojętnie w moją stronę.
Zawsze mówi do mnie pełnym imieniem, jak jest zła.
Zjebałem.

-Możemy pogadać?- mój głos trochę się złamał.
-Dlaczego jesteś smutny?- zapytała.
-A jak myślisz? Jesteś dla mnie najważniejsza, a aktualnie jesteśmy pokłóceni. Te dziewczyny...One już od dawna za mną biegają.  Jeszcze jak ciebie tutaj nie było, każda z nich się do mnie kleiła. Każdą odtrącałem, bo żadnej z nich nie kochałem. Zresztą, one nie patrzą na mnie jako na Neteyama. Patrzą na moją rolę w klanie. Każda z nich chciałaby być Tsahik, sama wiesz, życie ułożone, zero stresu i władza. Każda z nich chce tylko tego. Ja natomiast, zawsze pragnąłem prawdziwej miłości. I w końcu znalazłem ciebie. Jesteś tą pierwszą, jedyną i ostatnią. Nie chcę żadnej Avarin, Menari ani jakieś Morang. Chcę ciebie. Chcę Vineyę. Moją Vineyę.- niestety nie wytrzymałem i się popłakałem, a mój głos całkowicie się złamał.
-Rozumiem cię Neteyam, ale po prostu zabolało mnie to, że mi o tym szybciej nie powiedziałeś. A widząc ciebie, jak śmiejesz się z innymi dziewczynami, wcale też nie czułam się najlepiej, zrozum. Muszę oczyścić trochę głowę. Narazie lecę do labo z Lo'akiem. Wrócimy do tej rozmowy. Narazie muszę odpocząć.- powiedziała po czym wyszła.
Byłem kompletnie załamany.
Nie wiedziałem co robić.
Boje się, że mnie zostawi.
Gdyby tylko nie te durne babsztyle.
Kurwa.
No zjebałem.

POV. VINEYA
Kocham Neteyama, ale zabolało mnie to wszystko.
Muszę odpocząć.
Psychicznie.

-Witam piękną Panią!- krzyknął w moją stronę Lo'ak.
-Hej przydupasie, idziemy do tego labo?- zapytałam przytulając chłopaka na przywitanie.
-Sama jesteś przydupas przydupasie, a teraz idziemy.- powiedział chwytając mnie pod ramię.
-No to idziemy.- powiedziałam z uśmiechem.

Kiedy byliśmy już przed wejściem do laboratorium, otworzyłam Lo'akowi drzwi.

-Panie przodem.- powiedziałam w stronę przyjaciela, ledwo nie wybuchając śmiechem.
-Ale z ciebie pizdokleszcz, nie mów do mnie więcej.- powiedział udając obrażonego.
-Okej to już nie mówię.- powiedziałam również udając obrażoną.
-Dobra żart mów coś i wchodzimy do środka dziewczyno.- powiedział damskim głosem,  patrząc na swoje pazurki.
-Oki.- rzuciłam szybko po czym weszłam do labo.
Założyliśmy maski na szyję i weszliśmy w głąb pomieszczenia.

-Ej! Lo'ak, siemasz!- krzyknął Norm zbijając z nim żółwika.
-Siema stary.- odpowiedział.
-Dzień dobry Pani Vineyo.- wziął moją rękę, którą pocałował.
Zaśmiałam się na ten gest.
-Haha hejka Norm.- odpowiedziałam.
-Jak tam u was młodzi? Co was tu sprowadza?- zapytał Norm.
-Wpadliśmy pogadać.- odpowiedziałam.
-No to jazda, zapraszam za mną. Pokażemy ci z Lo'akiem co tu się znajduję.- powiedział z uśmiechem.
-No to idziemy- odwzajemniłam
uśmiech.
Weszliśmy do pomieszczenia, w którym było dużo ludzi, maszyn i jakichś dziwnych wynalazków.

Ten Jedyny. ~ NeteyamxVineyaWhere stories live. Discover now