~Czuję się najlepiej~

101 7 47
                                    

Eywa nosi w sercu, wszystkie swoje dzieci.
Żadne z nich, nie odchodzi na zawsze.

~

POV. VINEYA
Dziś jest dzień, w którym nasze dzieci, zostaną połączone z Eywą.
Nadal nie dowierzam w to, że moje życie właśnie tak wygląda.
Kto by pomyślał, że zostanę matką w wieku 18 lat?
Szczerze?
To była najlepsza decyzja mojego życia.

-Kochanie, o czym rozmyślasz?- wyrwał mnie mój mąż z moich przemyśleń.
-O tym, że jestem najszczęśliwszą mamą na Pandorze.- powiedziałam podchodząc do niego i składając buziaka na jego ustach.
-A ja tatą.- powiedział pogłębiając pocałunek.
W pewnym momencie podniósł mnie i położył na łóżku.
Zaczęliśmy namiętnie się całować.
Jednak nasze dzieci, nie dały nam ani na chwilę o sobie zapomnieć.

-Twoja córeczka płacze.- powiedziałam odrywając się od jego ust.
-Zawsze ktoś nam przeszkodzi co?- zapytał z uśmiechem.
-Taki już nasz los.- uśmiechnęłam się.
Neteyam wstał po czym ruszył w kierunku łóżeczka naszej córeczki.
Stanęłam za rogiem obserwując tę dwójkę.

-No już kochanie, tatuś przy tobie jest. Nie masz czego się obawiać. Już nie płacz, csii.- uspokajał ją bujając ją lekko na rękach.
Mogłam patrzeć na ten obrazek bez końca.
Zawsze wiedziałam, że to będzie najlepszy tata.
Jednak nie mogłam dłużej stać i ich obserwować, ponieważ spóźnilibyśmy się na ceremonie.

-Nety, bierz już Naylę do siebie, ja wezmę Luke'a i ruszamy pod Drzewo Dusz.- oznajmiłam szybko biorąc syna do swojego nosidełka.
-Dobrze kochanie.- również wsadził córeczkę do swojego nosidła.
Wyszliśmy z naszego namiotu, ruszając w stronę Drzewa Dusz.

Kiedy już tam byliśmy, Tsahik połączyła warkoczyki naszych dzieci z plączami drzewa.
Oficjalnie stały się one dziećmi Eywy.
Dziećmi klanu Omaticaya.
Od dziś, to tutaj na zawsze jest nasz dom.

~

SKIP TIME-> 5 LAT

-ODDAWAJ MI TO! NO JUŻ! PUSZCZAJ!- krzyknęła Nayla.
-PIERWSZY TO WZIĄŁEM!- szarpał się nadal nie ustępując Luke.
-NO I CO Z TEGO?! MAM CI TO ODDAĆ BO TAK?!- krzyknęła zdenerwowana.
-TAK!- krzyknął chłopiec wyraźnie wkurzony.
-NIENAWIDZĘ CIĘ LUKE! GŁUPI PENISIE!- krzyknęła mała Nayla.
-TY GŁUPIA!! A JA CIEBIE MILION RAZY BARDZIEJ!!- krzyknął oburzony Luke.
-Hej! Koniec! Bo zaraz do was wstanę.- powiedział zrezygnowany Neteyam.
-To mu powiedz tato, że ma mi oddać!- krzyknęła do Neteyama mała dziewczynka.
-Luke, daj się teraz siostrze pobawić.- mężczyzna był wyraźnie wykończony.
-To nie fair!! Zawsze mówisz, że mam jej ustąpić!- krzyknął Luke.
-Nayla, oddaj bratu zabawkę.- wtrąciła Vineya.
-Kochanie, teraz kolej Nayli.- powiedział w jej stronę Neteyam.
-Nayla bawiła się już długo. Niech odda teraz zabawkę Luke'owi.- powiedziała z lekką pretensją.
-Nayla kochanie, chodź z tatą na jakiś spacer i zostaw bratu zabawkę. Później się razem pobawimy dobrze?- zapytał Neteyam swojej córeczki.
-Dobrze tatusiu.- dziewczynka wtuliła się w jego nogi, a on wziął ją na ręce.
-A dostanę buziaka od mojej księżniczki?- zapytał Neteyam, trzymając córkę na wysokości swojej twarzy.
-Tak!- krzyknęła po czym dała tacie buziaka w usta i w nos.
-Oh dziękuję kochanie. Teraz już się czuję znacznie lepiej.- uśmiechnął się na co ona radośnie się zaśmiała.

POV. NETEYAM
Wziąłem małą na spacer.
Poszliśmy nad niewielką zatoczkę w lesie.
Nagle dziewczynka puściła moją rękę i zaczęła biec przed siebie.
Mam już 24 lata, a ta mi każe za sobą biegać.
Oszaleje.
Pobiegłem z nią, aż nagle zobaczyłem, że Nayla zalicza glebę.

Ten Jedyny. ~ NeteyamxVineyaWhere stories live. Discover now