~Jełopie...dostałam.~

143 9 27
                                    

POV. JAKE
Było już po południu. Wszyscy byliśmy po obiedzie.
Dziś był deszczowy dzień.
Nasze dzieci, poszły do Marui Wodza, posiedzieć z jego dziećmi.
Ja wraz z moją żoną, siedzieliśmy w swoim Marui, z naprawdę dobrymi humorami.
Niestety do czasu.
Nagle zauważyłem jak Tonowari, Wódz klanu Metkayina, przechodzi obok wejścia do naszej chatki, patrząc na nas bardzo smutnym wzrokiem.
Odrazu wyszedłem do niego, aby dowiedzieć się o co chodzi.

-Tonowari, co się dzieje?- zapytałem zmartwiony stanem mężczyzny.
-Ludzie z Nieba...Szukają cię Jake Sully. Są na południu...Niestety jest też z nimi chłopiec, który mówi w języku Na'vi.- powiedział bardzo oschle Wódz.
-Zabili kogoś?- zapytałem ze łzami w oczach.
-Jeszcze nie.- odpowiedział patrząc w morze.
-Ktoś ucierpiał?- zapytałem bardzo przejęty.
-Grozili bronią, spalili im domy. Ale nikt nie zdradził im, gdzie jesteś Jake Sully. Zgodnie z rozkazem.- odpowiedział patrząc na mnie pustym wzrokiem.
-Uciszę to.- zapewniłem Wodza wracając do swojego Marui.
Nagle moja żona się odezwała.

-Ma Jake, nie możemy bezczynnie siedzieć. Musimy walczyć. Złapmy tego demona, uwięźmy go, zabijmy...- powiedziała nerwowo krojąc owoce moja żona.
-Bądźmy rozsądni. Kiedy dojdą gdzie się ukrywamy, wyślą tu wszystko co mają. A wtedy? Ściągniemy wojnę, która nas dotknęła na bezbronnych Na'vi. Oni chcą mnie, więc ja muszę to uciszyć.- powiedziałem stanowczo.
-W takim razie jaki mamy plan?- zapytała zmartwiona.
-Nie mam taktyki. Nie mam planu. Po prostu dajmy temu ucichnąć.- powiedziałem zupełnie bezradny.
Neytiri się popłakała.
Przytuliłem szybko swoją żonę i zacząłem ją uspokajać.
Gdzieś w środku czułem, że to wszystko moja wina.

POV. RONAL
Kiedy spokojnie sprzątałam nasze rodzinne Marui, poczułam się jakoś inaczej. Czułam, że coś się stało.
Czułam...że moja siostra duchowa jest w niebiezpieczeństwie.
Musiałam poinformować o tym męża.

-Tonowari! Czuję, że dzieje się coś złego z Ro'ą.- powiedziałam dość przejęta.
-W takim razie, musimy to sprawdzić.- postanowił.

Wzięliśmy wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, w razie gdyby przyszło nam się bronić i ruszyliśmy za rafę.
Jake i Neytiri oraz kilku innych Na'vi z naszego klanu popłynęło z nami.

Płynęliśmy już dłuższy czas, aż w końcu dostrzegłam Tulkuna, który dryfował na morzu.
Nie ruszał się...
Miał balony powietrzne, które utrzymywały go na wodzie.
Zamarłam.
Modliłam się do Wszechmatki, aby to nie była moja Ro'a.

Kiedy podpłynęliśmy bliżej, zobaczyłam tam coś czego nigdy w życiu nie chciałam wiedzieć.
A już na pewno nie teraz.
Tak.
To właśnie była Ro'a.
Obok dryfowało jej młode.
Również martwe.
Serce mi stanęło.
Nie mogłam w to uwierzyć.
Czym prędzej do niej podpłynęłam.
Zaczęłam niemiłosiernie płakać.
Nie chciałam...po prostu nie chciałam w to wierzyć.

-Jak tak można, Tonowari? JAK TAK MOŻNA?!- krzyknęłam przez płacz.
Nie mogłam na to patrzeć.

Pożegnałam się z siostrą i zaczęliśmy wracać do wioski.

SKIP TIME-> 1 GODZINA
POV. LO'AK
Kiedy Wódz ogłosił, byśmy ostrzegli Tulkunów przed niebiezpieczeństwem, wiedziałem że tylko ja mogę ostrzec Payakana.
Czym prędzej ruszyłem w stronę drewnianego mostku.
Zacmokałem do Ilu, a ono już po chwili było obok mnie.
Wtedy zobaczyłem mojego brata.

-Nie ma mowy, że pozwolę ci płynąć.- powiedział.
-Powiem Payakanowi o pikaczach.- powiedziałem stanowczo.
-Niestety jełopie, masz siedzieć w wiosce i nigdzie się stąd nie ruszać.- powiedział mój starszy brat gestykulując dłońmi.
-Nie ma mowy, muszę go ostrzec.- powiedziałem już poddenerwowany.
-Brat. Czy ty zawsze musisz tak wszystko utrudniać?- zapytał kładąc jedną rękę na mojej głowie.
-Nie...Chyba czy nie mogę być perfekcyjnym synem jak ty?! Perfekcyjnym małym żołnierzykiem! NIE JESTEM TOBĄ?! OKEJ?! To jest mój brat, płynę.- powiedziałem już wyprowadzony z równowagi, odwracając się w drugą stronę.
-Oh, on jest twoim bratem?!- krzyknął obracając mnie z powrotem w swoją stronę.- Nie, to JA jestem twoim bratem.- powiedział przez zaciśnięte zęby wskazując na siebie.
-Muszę go ostrzec.- powiedziałem stanowczo wskakując do wody.
-LO'AK!- krzyknął, ale ja zdążyłem już odpłynąć.

Ten Jedyny. ~ NeteyamxVineyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz