Rozdział 4

48.1K 2.4K 98
                                    

Od razu podbiegłam do drzwi. Stał tam chłopak o piwnych oczach, w ręce trzymał „milion” czerwonych róż i dużego pluszaka. Przedarłam się przez kwiaty. Przytuliłam się do niego jak najmocniej i nie chciałam puścić. Już miał coś powiedzieć, ale wpiłam się w jego usta. Chłopak był początkowo zaskoczony, ale po chwili odłożył pluszaka i kwiaty na podłogę i objął mnie w tali, oddając tym samym pocałunek. Zauważyłam tylko Lily, która robi parę kroków w tył i znika w innym pokoju.

Dlaczego oboje nie możemy oprzeć się temu? Próbowałam się powstrzymać, ale ten człowiek jest dla mnie strasznie ważny. Dopiero teraz tak naprawdę zdaję sobie z tego sprawę.

- Przepraszam - oderwałam się od niego i patrzyłam teraz w jego przepiękne oczy. - Tak mi głupio.

- Wariatka z ciebie, wiesz?

- Wiem, to dla mnie? - wskazałam na pluszaka i kwiaty.

Lubiłam być bezpośrednia i nie kryłam się z tym jakoś nadzwyczajnie.

- Teraz gdy już się pogodziliśmy to chyba ci niepotrzebne - uniósł swoje kąciki ust.

- Głupek - złożyłam dłoń w pięść i lekko go uderzyłam w tors.

- Ałć ..zabolało - chwycił się teatralnie za „obolałe” miejsce. - W takim razie zabieram to, dam je dziewczynie, która mnie nie bije. Jest tyle ładnych kobiet w okolicy - rozmarzył się.

Od zawsze uwielbiał robić mi na złość i dalej to robi.
Już miał podnieść rzeczy, gdzie niespodziewanie wskoczyłam na niego. Dopiero po chwili zorientował się, co się stało.

- O nie! Tak się nie będziemy bawić - przełożył mnie przez ramię i wyszedł ze mną na plecach, na korytarz.

Dopiero po chwili zorientowałam się, gdzie idziemy i nie byłam tym faktem zadowolona.

- Nie, tylko nie to! - zaczęłam głośno krzyczeć i bić go w plecy.

Wszedł ze mną pod prysznic i zaczął lać zimną wodę. Chciałam się uwolnić, ale ten chuj był za silny. Luke śmiał się jeszcze bardziej niż dotychczas, widząc moje zachowanie. Gdy woda ciekła nam już z całego ciała chłopak w końcu mnie postawił i nasze twarze były tak blisko, że czuliśmy swoje przyśpieszone oddechy. Nie mogłam dopuścić go tak łatwo do siebie. To brzmi za banalnie. Idzie nam za łatwo i to jest bardzo dziwne.

- Co wy mi z łazienką zrobiliście? - Lily złapała się za głowę i krzyczała na nas.

- Postanowiłem ją umyć, bo wiesz, jaka sytuacja wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

- Sugerujesz, że śmierdzę? - oburzyłam się, zakładając ręce na piersi i patrząc na chłopaka wrogo.

- Hmm - dumał.

- Okey.. - powiedziała dziewczyna przez śmiech. - Macie to wszystko posprzątać - pokazała na podłogę, która była zalana.

- Tak jest szefowo! - odezwał się Luke, a Lily tylko się odwróciła i poszła, kiwając bezradnie głową.

- Idę się przebrać, a ty zacznij sprzątać - powiedziałam, gdy wychodziłam już z łazienki.

Zbiegłam do kuchni i zobaczyłam dziewczynę, która nalewała sobie wody do szklanki. Podeszłam do niej i lekko dotknęłam jej ramienia.

- Matko! Przestraszyłaś mnie.

- Przepraszam masz jakieś ciuchy, żeby mi pożyczyć? - zapytałam, mając nadzieję, że użyczy mi rzeczy, bo zaczęło robić mi się zimno.

- Idź na górę i sobie wybierz.. Aa i weź Lukowi, chociaż spodenki od Chrisa. Nie ma go, to nie zauważy, a wraca dopiero za miesiąc.

- Okey, dziękuję - pocałowałam ją tylko w policzek i odeszłam.

Kocham Cię Wariacie Onde histórias criam vida. Descubra agora