Rozdział 32 (II)

13.6K 756 126
                                    

Kolejny dzień minął nieprawdopodobnie szybko. Rano zjedliśmy śniadanie, następnie poukładaliśmy swoje rzeczy w torbie i pozbieraliśmy wszystko z lodówki. Zapakowaliśmy wszystko do samochodu. Na obiad mieliśmy się wybrać do miasta, przez które tak czy tak musieliśmy przejechać.
Zaparkowaliśmy przed jakąś restauracją. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy do budynku.
Od razu po wejściu do lokalu, poczułam niesamowity zapach. Mój brzuch domagał się jak najszybciej jedzenia. Wybraliśmy stolik koło okna. Usiedliśmy wygodnie i zaczęliśmy szukać czegoś w menu.
Miałam wrażenie, że Luke jest dzisiaj jakiś inny. Domyślałam się, o co mu chodziło, ale nie zadawałam mu pytań, bo wiedziałam, że pogorszę całą sprawę. Od rana prawie w ogóle ze mną nie rozmawiał. Pojedyncze zdania padły z jego ust.

Po zjedzonym obiedzie, z powrotem wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę.
Przez pierwsze pół godziny Luke nie odezwał się ani słowem do mnie. Nie będę go prosiła, żeby ze mną rozmawiał. Odwróciłam się w stronę szyby i zniżyłam fotel tak, aby wygodnie się położyć. Cały czas czułam na sobie spojrzenie chłopaka, ale nie przejmując się tym zbytnio, zasnęłam.

**********

- Jesteśmy - usłyszałam męski głos i po otworzeniu oczu, zobaczyłam Luke'a, który wnosi moją torbę do domu.
Podniosłam siedzenie do takiej pozycji, w jakiej był, a następnie wysiadłam z auta, kierując się do swojego domu.
Chłopak tylko ominął mnie, dając mi buziaka w policzek i wyszedł. Co jemu do cholery się stało?
Wzruszyłam ramionami i skierowałam się do mojego pokoju.
Cały wieczór leżałam za łóżku, gapiąc się bezsensu w sufit. Myślałam o całej tej sytuacji, w jakiej się znalazłam. Nie było dobrego wyjścia i on doskonale o tym wiedział. Oczywiście musiał obrazić się na cały świat.

*********

Siedziałam na dachu jednego z budynków. Zawsze przychodziłam tu, gdy nie radziłam sobie z problemami. Zwłaszcza tymi z Maksem. Była to taka odskocznia. Patrzyłam na miasto, które było całe oświetlone. Ruch zmniejszał się z minuty na minutę.
Cały dzień nie widziałam się z chłopakiem. Czy on mnie zaczął olewać? Jutro wyjeżdżamy. Nawet się nie spakowałam. Czy to możliwe, że jemu się to znudziło, ja się mu znudziłam? Siedzę tu już dobre dwie godziny. Wznoszący się wiatr, powoduje u mnie ciarki. Jest mi zimno, ale nie chcę wracać do domu. Jest mi tutaj lepiej. Czuję, że mama jest obok mnie, ale nie wiem, co chce mi powiedzieć. Sny, które mam zawsze kończą się w ten sam sposób. Pytam mamy, co mam dalej zrobić. Ona zaczyna mówić, ale nagle coś zagłusza ją. Nie słyszę nic. Po prostu pustka.
Krople łez spływają po moich policzkach, a potem na koszulę. Czuję się taka bezradna.

Odwróciłam głowę w bok i zauważyłam bruneta. Nasze spojrzenia się spotkały. Próbowałam otrzeć łzy, by nie zobaczył, że płakałam. Nie miałam pojęcia, jak on mnie tutaj znalazł.

- Co tutaj robisz? - zapytałam, odwracając ponownie głowę.

- Przyszedłem - widziałam, jak zrobił kilka kroków i był już przy mnie.

- Jak mnie znalazłeś?

- Nigdzie cię nie było, więc pomyślałem, że tutaj będziesz - nic nie odpowiedziałam, tylko skuliłam nogi. - Dlaczego tu przychodzisz, przecież mówiłaś, że chcesz zapomnieć, o tym, co było kiedyś?

- Nie wiem - oparłam głowę o kolana i wzruszyłam ramionami.

- Jest ci zimno - Luke zdjął swoją bluzę i założył mi ją na ramiona. Sam został w koszulce.

- Nie chcę jej - pokręciłam głową, ściągając z ramion materiał. - Weź ją, przeziębisz się - wręczyłam mu ją z powrotem. Nie chcę, aby ktoś moim kosztem zachorował. Ja się tak cienko ubrałam, to poniosę tego konsekwencje.

Kocham Cię Wariacie Where stories live. Discover now