Rozdział 18

24.6K 1.3K 36
                                    

- Tata? - zapytała, wchodząc do kuchni, a ja podążałem za swoją towarzyszką, która swoją drogą miała boski tyłek.

Kurwa, teraz to ja będę chodzić drugi. Przynajmniej będzie myśleć, że jestem pieprzonym gentelmenem, a ja sobie popatrzę na jej dupę.

- A kto by inny - rozłożył ręce, a Nicola wtuliła się w niego. - Cześć córciu - powiedział pan Smith.

Między nimi panowała zawsze cudowna atmosfera i nie pamiętam, żeby kiedykolwiek się kłócili. Cóż, dziewczyna jest idealna, a ja zawsze muszę mieć pretekst, aby pokłócić się z moimi rodzicami.

- Cześć tatusiu - wtuliła się mocniej. - A co ty nie w pracy? - oderwała się od niego i zaczęła podjadać coś z garnka.

- Nie, wiedziałem, że przyjedziecie i chciałem wam zrobić coś to jedzenia, bo na pewno jesteście głodni.

Aż ścisnęło mnie nie brzuchu na myśl, że za chwilę będę siedzieć przy stole i jadł pyszne żarełko.

- Z pewnością - oblizałem suche wargi.

Czy ja poważnie reaguje tak na widok jedzenia?

- Dziękuję tato, pewnie będzie smaczne jak zawsze - cmoknęła go przelotnie w policzek.

- Za chwilę będzie, umyjcie ręce - poszliśmy do łazienki, by oczyścić je.

- Jak tam Luke było nad jeziorem ? - zapytał tata Nicoli.

- Cudownie - skierowałem wzrok na Nicolę, a ona lekko się zarumieniła, przez co wyglądała jeszcze piękniej.

Jej ojciec chyba nie chce wiedzieć, że w ten weekend rozdziewiczyłem jej najukochańszą córeczkę.

********

Oczami Nicoli

Po zjedzonym obiedzie poszłam się wykąpać. Potrzebowałam orzeźwienia. Luke natomiast powiedział, że musi jechać do domu, żeby rodzice się nie martwili i też chciał się wykąpać. To on najbardziej odczuł tę podróż, bo kierował samochodem. Rozpakowałam wszystkie swoje rzeczy z torby. Świeże ubrania zabrałam z szafy. Gdy się rozebrałam, weszłam pod prysznic. Zimny strumień skierowałam na swoje gorące ciało. Wmasowałam mój ulubiony płyn waniliowo kokosowy. Po czym wyszłam z prysznica i założyłam nowe ciuchy. Takiej kąpieli trzeba mi było.

**********

Kolejne dni mijały ze spokoju. Byłam na zakupach z tatą, ponieważ musiał sobie kupić nowe koszule, kilka spodni i nowe buty. Przy okazji oczywiście weszłam do sklepu damskiego. Wybrałam koronkowe spodenki i śliczną czarną lekko rozkloszowaną sukienkę.

Z Maksem zdążyłam się zaprzyjaźniać, okey może nie powinnam mówić jeszcze o nim jako przyjacielu, ale wszystko zmierza w tym kierunku. Ta Australia dobrze mu zrobiła, to całkiem inny chłopak. Niestety Maks postanowił zerwać z Sami, żeby nie oszukiwać jej ani samego siebie co do uczuć. Ta dziewczyna naprawdę jest fajna, umówiłam się z nią nawet przed wyjazdem na kawę i zaprosiłam na urodziny. Z Lukiem spotykam się codziennie, jest czuły i opiekuńczy, całkiem inny niż kilka miesięcy temu. Jego matka jest pod wrażeniem jego zmiany, nie raz już mi dziękowała, że zmieniła aż tak Luke'a.

Moja impreza urodzinowa już dzisiaj. W poniedziałek odbieram prawo, nareszcie wolna. Rano dostałam od taty tort urodzinowy, od Codiego słuchawki i zegarek. Ze słuchawkami po prostu trafił w dziesiątkę, zawsze o nich marzyłam. A najlepsze jest to, że tata kupił mi samochód, normalnie piszczę dotąd. Mam własny samochód. Cody oczywiście był zły, że on sam musiał płacić sobie, a ja zostałam, ale tata go uciszył i zagroził, że nie da mu kasy na paliwo. Pewnie tata odkładał długo, żeby zrobić mi aż taki prezent. Może jesteśmy bogaci, ale tata ot, tak nie ma kasy. Musi zarobić swoją ciężką pracą, jestem świadoma i spróbuję mu, chociaż to jakoś wynagrodzić.

W południe jestem umówiona z Lukiem w parku, podejrzewam, że szykuję dla mnie jakąś niespodziankę, albo też się mylę.
Ubrałam na nogi czarne sandały i ruszyłam do parku. Po pięciu minutach drogi byłam na miejscu. Mijając drzewa, zauważyłam ciemnowłosego chłopaka, który stał koło ławki i machał do mnie. Był zaledwie kilkanaście kroków ode mnie. Ruszyłam w jego kierunku, oczekując na dalszy ciąg akcji.

- Hej - pocałowałam się z nim na przywitanie.

- Cześć kotek, coś za punktualność - postukał w zegarek.

- Jak zawsze - wystawiłam szereg swoich białych zębów.

- Wszystkiego najlepszego kochanie!! - wyjął z kieszeni małe pudełeczko i wziął w ręce kwiaty położone na ławce. Wręczył mi je. Otworzyłam pudełko i zasłoniłam usta dłonią. Był tam cudowny, piękny, śliczny łańcuszek. Złota ze srebrnym diamencikiem w środku biżuteria połyskiwała w słońcu.

- Luke ja, ja nie mogę tego przyjąć, oddaj go - zamknęłam pudełko i wręczyłam mu z powrotem.

____________

Jest mi tak strasznie wstyd, bo mówię, że będzie jeszcze jeden, a prawie nigdy go nie ma. Zawsze mi coś wypadnie i nie jesten w stanie dodać kolejnego. Od dzisiaj nic nie obiecuję i bedę pisać, ile dam radę.

Do następnego 😍

Kocham Cię Wariacie Where stories live. Discover now