Rozdział 10 (III)

11.8K 708 75
                                    

Weszliśmy oboje do środka, gdzie czekała na nas już mama Luke'a i on sam. Tata przywitał się najpierw z Kathe, a następnie z Lukiem.

- Luke, możesz na chwilę - mój wzrok automatycznie skierował się w stronę ojca, a mój chłopak spojrzał najpierw na mnie, później na mężczyznę.

- Tak? - widziałam, jak przełknął głośno ślinę, jakby czekał na wyrok.

- Wyjąłbyś walizkę Nicoli z bagażnika - uśmiechnął się lekko, a całe powietrze w sekundzie zeszło ze mnie. - Jutro na pewno zapomnę jej wyciągnąć - dodał po chwili i zobaczyłam, że brunet odetchnął z ulgą. Już myślałam, że tata znowu będzie prawić mu kazania, żeby mnie nie skrzywdził i inne pierdoły.

- To ja pójdę z nim - rzuciłam szybko, chwytając chłopaka za rękę.

- Okey - przytaknął obojętnie i zaczął opowiadać coś matce Luke'a.

Włożyliśmy na nogi buty i ruszyliśmy do samochodu.

- Byłeś zestresowany - zaśmiałam się, kiedy tylko zamknęliśmy za sobą drzwi.

- Nie prawda! - natychmiast zaczął się bronić, co było zrozumiałe.

- Luke - spojrzałam na niego spod byka. - Widziałam dokładnie - prychnęłam. - Boisz się mojego taty - podeszłam do niego, kładąc dłoń, na jego torsie, który przykrywała koszulka.

- Nie, po prostu - zaczął. - Ugh, Nicola - warknął, na co się uśmiechnęłam.

- Kocham cię, wiesz? - uniosłam głowę do góry, aby widzieć dokładnie jego twarz.

- Też cię kocha, ale proszę, niech twój tata nie sprawia, że mam pełno w gaciach - położył rękę na moim pośladku.

- Będę go kontrolować - uniosłam się na palcach, aby złożyć pocałunek na jego ustach. Podeszłam do bagażnika i oparłam się bokiem o samochód, podpierając głowę na łokciu.
Chłopak wyjął małą torbę taty przy okazji i moją wielką walizkę.

- Dziewczyno, co ty tam masz? - wyciągnął rączkę, a kółka zaczęły się obracać.

Chwyciłam za klamkę od drzwi, ale brunet złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie. Patrzył na mnie swoimi dużymi brązowymi oczami przy których odpływałam.

- Witamy w domu - brunet założył kosmyk moich włosów za ucho i złączył nasze usta w namiętny pocałunek.

- To jeszcze tylko ślub i dzieci - zachichotałam, a ten przejechał kciukiem po mojej wardze. Zawsze, gdy to robił, czułam na plecach odprężający dreszcz.

- Za to drugie możemy się wziąć już wieczorem - szepnął uwodzicielsko do ucha, na co zagryzłam wnętrze policzka. Nienawidzę, kiedy sprawia, że się podniecam w najmniej odpowiedniej chwili.

- Ty znowu tylko o jednym - uśmiechnęłam się, a następnie uderzyłam go w żebra.

- Ałć - chwycił się za bolące miejsce, ale przecież to nie było tak mocno... chyba.

Po przekroczeniu progu usłyszeliśmy głośne śmiechy. Oboje popatrzyliśmy na siebie, marszcząc brwi. Brunet odłożył walizkę i razem poszliśmy w stronę hałasu. Doprowadziły one nas do samego salonu. Na kanapie siedziała Kathe, a na fotelu mój tata i pili sobie wino w najlepsze.

Fajnie, że nas zaprosili.

Podeszłam bliżej i zobaczyłam prawie pustą butelkę.

Starzy, umieją lepiej się zabawić niż my.

Ale jak? Nas nie było raptem pięć minut.

- Z czego się śmiejecie? - zapytał brązowooki, patrząc na nich jak na największych idiotów na świecie.

Kocham Cię Wariacie Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang