Rozdział 23 (II)

13K 829 29
                                    

Nie usłyszał. Odjechał. Patrzyłam. Stałam i patrzyłam. Chłopak oglądnął się kilka razy. Już go nie było. Stałam. On jechał. Nie zatrzymując się. Zniknął za uliczką. Patrzę w nieokreślony punkt. Nadzieja, że wróci. Umarła. Przecież to tylko dwa tygodnie. Dwa tygodnie. Brzmiało to. Uszy i głowa. Bolały. Serce. Stanęło. A może bije szybciej. Zamykam drzwi. Ból. Znowu boli. Mój cel to łóżko. Płacz. Nie mogę płakać. Dwa tygodnie. Powtarzam sobie. Bezwładnie opadam na łóżko. Zasypiam.

Kurwa - jedyne słowo, które pasuje do sytuacji. Ja pierdole - jednak znajduje drugie słowo. 

"Oczami Luke'a"

Zostawiłem ją na te dwa tygodnie. Pieprzone dwa tygodnie bez mojej księżniczki. Boję się, że zostawi mnie. Ta sytuacja z Dylanem mnie wkurwiła oj i to bardzo wkurwiła. Nie dałem tego po sobie poznać, żeby znowu nie doprowadzić do kłótni. Kocham ją, ale czasem mnie denerwuje. Czułem się zdradzony, kiedy ich zobaczyłem, ale jakoś nie miałem żalu o ten pocałunek. Myślę, że to dzięki temu, że bardzo mi na niej zależy i potrafię jej wybaczyć. Ten gnój jest i tak na straconej pozycji. Chuj dotykał moją własność. Tak, jestem o nią zazdrosny. Nikt nie może mi jej, teraz ukraść. Nie wybaczę sobie, że dopusciłemem ją do Maksa. A co jeśli ona woli Dylana? Czy ona powiedziałaby mi o tym zajściu, gdyby mnie tam nie było? Może jej się podobało? Poczułem ukłócie w sercu, kurwa, nadal boli. Wziąłem trzy głębokie wdechy i rozluźniłem dłonie na kierownicy.

Postanowiłem sobie, że moja księżniczka już nigdy nie będzie cierpiała. Ta rozłąka uświadomiła mi, jak ja za nią szaleje. Jej uśmiech, miękkie włosy, jej wszystko. Cudowna Nicola. To ta, o której marzyłem odkąd się poznaliśmy. Byłem aż tak głupi, żeby robić jej na złość, tylko po to by zwróciła na mnie uwagę.
Teraz jadę i oddalam się od niej jeszcze bardziej. Chce mi się płakać. Jestem cholerną cipą, bo laska jest w stanie wywołać u mnie łzy. To jesr ta prawdziwa miłość?
Niby dwa tygodnie to nic, ale co będzie jak postanowi zostać w Chicago. Nasze drogi się rozejdą? Ja nie wytrzymam bez nien. Ona nie jest taka jak wszystkie. Wyjątkowa istotka, która obejmuje mnie swoimi zgrabnymi, delikatnymi rączkąmi. Jej dotyk sprawia, że robi mi się ciepło. Codziennie patrzyłem, jak śpi wtulona we mnie. Przez dwa tygodnie codziennie rano chodziła w samej koszulce. Nie mogłam się powstrzymać od tego, by jej nie pocałować, żeby nie pieprzyć jej całymi dniami. Jednak ta cholerna ręka wszystko uniemożliwiła. Jestem na siebie zły za to, że się do tego przyczyniłem.

Za oknem robiło się już coraz ciemniej. Byłem skupiony tylko na drodze. Po chwili zatrzymałem się, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem do mojej księżniczki. Byłem zmartwiony, ponieważ próbuję się podzwonić od paru minut i nic. W końcu postanowiłem jechać dalej, a za chwilę spróbować jeszcze raz.
Gdy miałem już wsiadać do samochodu, usłyszałem dzwonek telefonu.

- Halo?
- Hej.
- Nareszcie, czemu nie odbierałaś.
- Spałam...
- Okey, rozumiem.
- Gdzie jesteś?
- Emm.. W połowie gdzieś.
- Okey, uważaj na siebie.
- Zapamiętam. Co tam u ciebie?
- Spałam, już mówiłam.
- No tak...
- Dzwonisz tylko po to, żeby mnie usłyszeć.. Prawda?
- Tak.
- Ja też chciałam zadzwonić.
- Nicola?
- Tak?
- Tęsknię.
- Luke... Ja też, misiek.
- Te dwa tygodnie będą męczące.
- Nie tylko dla ciebie.
- Kocham cię. Muszę jechać.
- Rozumiem, pa kotek.
- Pa kochanie.

Zacisnąłem telefon w dłoni, spojrzałem przed siebie i schowałem urządzenie do kieszeni.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem dalej.

Po czterech godzinach byłem na miejscu. Wysiadłem z auta, nawet nie wzięziąłem walizki ze sobą. Tylko wyciągnąłem z niej koszulkę od dziewczyny.

- Wróciłem! - krzyknąłem na cały dom, ale nie usłyszałem odpowiedzi.

- Oo Luke, już jesteś - wbiegła do salonu mama i pocałowała mnie w czoło.

- Tak... Jestem - uśmiechnąłem się lekko.

- Jak tam u Nicoli? - zapytała, siadając na kanapie. Zawsze chciała wiedzieć, co słychać u Smithów. Lubiła dziewczynę i martwiła się o nasz związek.

- Mamo... Przepraszam ale jestem zmęczony. Jutro ci opowiem, dobrze? - popatrzyłem na nią i ruszyłem do siebie.

- Dobrze, skarbie. Dobranoc - uśmiechnęła się życzliwie.

- Dobranoc,amo - poszedłem do swojego pokoju, a następnie do łazienki. Tam wziąłem zimny prysznic, po czym padłem zmęczony na łóżko. Zapach koszulki brunetki pozwolił poczuć mi, że jest obok i szybko zasnąłem.

___________

Przepraszam, że wczoraj nie było, ale nie miałam czasu, a rano długo spałam, bo w końcu weekend. Tak mi ten weekend szybko zleciał, że nie zorientowałam się, kiedy nastał niedzielny wieczór. Wchodzę na wattpada i zorientowałam się, że w piątek dodawałam ostatni rozdział i koniecznie muszę coś dzisiaj dzisiaj jeszcze dodać. I o to tym sposobem mamy kolejny rozdział.

Dziękuję za te 1,41 mln wyświetleń to dla mnie coś niesamowitego ❤ Do zobaczenia miśki 😘

Kocham Cię Wariacie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz