Rozdział 2(III)

12.6K 761 73
                                    

"Remember me" czeka na was!

_________

- Luke, wysiadaj! - ktoś mnie zaczął szarpać za rękę. Ten człowiek nie ma serca do cholery.

- Koleś ogarnij się, tak ogarnij się - powiedziałem, bełkocząc. Po chwili ujrzałem Maksa.

O mój Maksiu kochany, kocham go.

- Kurwa no chodź albo cię zostawię na ulicy - widziałem, jak zacisnął szczękę, albo w sumie chyba się uśmiechał.

- Kocham cię, przyjacielu - wysiadłem z samochodu i przytuliłem chłopaka. Zarzuciłem ręce na jego raniona i przykleiłem się do jego klatki piersiowej.

- Ta, ja ciebie też - poklepał mnie po plecach.

- Jesteś moim marzeniem - uśmiechałem się, bo miałem swoją miłość przy sobie.

- Cieszę się - pokiwał twierdząco głową, lekko odpychając mnie od siebie. - Chodź już.

- No, idę - oderwałem się od przyjaciela i pożegnałem się grzecznie z kierowcą.

- Dziękuję, do widzenia - chłopak wręczył taksówkarzowi banknot i ruszył ze mną do domu.

- Odkąd ty jesteś taki miły? - szedłem za nim. - Kochasz mnie?

- Od zawsze! - otworzył drzwi, wpuszczając mnie pierwszego. - Pewnie, że kocham.

- No stary - poklepałem go po ramieniu. - Ta twoja Australia działa cuda.

- Zamknij się, bo obudzisz twoją mamę - poczułem ból w żebrach.

- Kurwa, ale mógłbyś sobie tego oszczędzić - chwyciłem za obolałe miejsce i zawlokłem się do swojego pokoju.

To był cudowny wieczór.

********
- A ty nie idziesz do domu? - otworzyłem oczy i zobaczyłem, że mój przyjaciel leży na swoim materacu, który od zawsze przeznaczony był dla niego. - Maks? - upewniłem się, czy śpi. - Śpisz u mnie?

- A nie widzisz? - warknął zły, pewnie za to, że go obudziłem.

- No dobra, dobra - broniłem się i położyłem znowu głowę na poduszce.

- Coś wytrzeźwiałeś - zaczął łagodniej niż wcześniej.

- A daj spokój, tak mnie łeb napierdala - złapałem się za bolące miejsce i skrzywiłem się. Mogłem nie pić.

- Bardzo dobrze - stwierdził, lekko się śmiejąc. - Idź spać, bo za chwilę trzeba będzie wstawać, a ja nawet nie zmrużyłem oka - polecił i odwrócił się plecami do mnie.

Jeszcze długo nie mogłem ponownie zasnąć. Myślałem cały czas o niej. Musi mi na niej naprawdę zależeć, skoro nie mogę wybić jej sobie z głowy.

A co jeśli Maks miał rację, może powinienem pojechać tam do niej? Zacząłbym tam studia, wynajęlibyśmy jakieś mieszkanie. Nie, przecież to taki nierealny pomysł. Mama na pewno nie miałaby nic przeciwko, ale czy brunetka chciałaby zamieszkać ze mną? Czy ona też myśli o nas na poważnie? Nie chcę po raz kolejny się rozczarować. Jeśli ktoś by ją mi zabrał, nie darowałbym sobie tego. Cały czas myślę, o tym, dlaczego ona nie została, może już wszystko wygasło. Bardzo się boję, że może pokochać innego.
Chyba czas zebrać dupę i walczyć o swoje szczęście. O miłość.

*********

Rano obudziłem się bez najmniejszego problemu, co mnie zdziwiło, bo w nocy naprawdę czułem, że coś rozsadza mi głowę. Zobaczyłem, że obok nie ma bruneta. Wszystko było ogarnięte i posprzątane. Wstałem z łóżka i poszedłem wziąć prysznic.
Po tej czynności ogarnąłem trochę włosy, które były w nieładzie i ubrałem tylko dresy. Jestem wdzięczny temu debilowi, że mnie tam nie zostawił i jeszcze przytoczył to domu, nie budząc mamy.

Zszedłem po schodach do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia, czułem potworny głód. Podchodząc do lodówki, zobaczyłem karteczkę od mamy. Nadal nie ogarnęła, że może napisać do mnie SMS-a.

"Wrócę późno, zamów sobie pizzę. "

Uśmiechnąłem się lekko i otworzyłem lodówkę, patrząc, co jest w środku. Jak zwykle nic, chociaż zawartość pełna. Wyciągnąłem potrzebne składniki i zabrałem się do robienia śniadania.

Po zjedzonym śniadaniu ubrałem na siebie białą koszulkę i poszedłem pobiegać. Musiałem się wyluzować i trochę odetchnąć.

Po godzinnym bieganiu byłem zmęczony, oddech przyśpieszony, a serce waliło jak oszalałe. Pobiegłem do mojego ulubionego miejsca, do którego zawsze przychodziłem, jak chciałem oderwać się od codziennych spraw. Usiadłem na skale, patrząc na wodę, która odbija się od wielkich głazów. Mój oddech spowalniał. Patrząc na morze, przypominały mi się słowa taty.
"Wszystko przemija, więc walcz o swoje, póki możesz".

W oku pojawiła się łza, która szybko spłynęła po moim policzku, szybko ją otarłem. Jeszcze chwilę siedziałem na kamieniu, po czym wstałem i ruszyłem z powrotem do domu.

*********

"Oczami Nicoli"

Siedziałam wieczorem, oglądając jakiś nudny film. Od przyjazdu nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Luke chyba ma mnie w dupie, nie pisze, nie dzwoni. Chyba nie jestem dla niego już ważna. Od dwóch nocy leżę i płaczę w poduszkę. Chcę być z nim. Bardzo go pragnę, ale czy on czuje to samo? Boję się, że znajdzie sobie inną, pokocha ją. Nie zniosę tej myśli, muszę z tym coś zrobić. Nie wiem, czy to, co teraz zrobię, będzie dobre, ale tak mi podpowiada serce. Muszę się dowiedzieć. To nie może się tak skończyć. Będę walczyć. Może to szalone i niedorzeczne, ale jeśli mam skończyć ten etap, to muszę wszystkim wiedzieć.



_____________
Możecie mnie totalnie opieprzyć za brak rozdziałów. Cały tydzień nie miałam, kiedy dodać nawet jednego. A jak już znalazłam czas, to mnie taki leń dopadł.

Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej.

Do następnego 😘

Kocham Cię Wariacie Where stories live. Discover now