Rozdział 21

24K 1.3K 32
                                    

- To ona? Jesteś pewny? - zapytałam niepewnie, przyglądając się dziewczynie.

- Tak, na sto procent to ona - odwrócił się na chwilę, aby na mnie spojrzeć.

- Jak poznałeś, że to ona? - zrobiło mi się aż gorąco.

- Ma seksowny tyłek - uśmiechnął się, a ja skarciłam go wzrokiem.

- Chuj! - uderzyłam go w ramię, ale zapewne ten nawet nie poczuł mojego ciosu.

- Owszem, mam - spojrzał w dół, w tym samym momencie westchnęłam.

- Przypomnij mi, dlaczego my w ogóle jesteśmy razem? - założyłam ręce na piersi, a później pokazałam palcem na siebie i na bruneta.

- Bo jestem nieziemsko przystojny? - prychnęłam. - I nie mogłaś się oprzeć, aby nie dotknąć tego wyrzeźbionego ciała? - w tym samym momencie jego ręką znalazła się na brzuchu.

- Ja nie mogłam się oprzeć? - spojrzałam w jego stronę z wymalowanym na twarzy "Serio, facet?"

- No chyba nie ja - oburzył się. - A tak na serio to ona tak upina włosy, a chyba kogoś innego nie zapraszałaś - ruszył w kierunku drzwi, łapiąc mnie za dłoń.

- Muszę z nią porozmawiać - ruszyłam za nim, ale się nie obejrzał do tyłu.

- O czym niby chcesz z nią gadać? - przystanął, wycjągając klucz z spodni.

- Co w ciebie wstąpiło, co ja ci zrobiłam? - chwyciłam go za ramię.

- Nie wpieprzaj się w ich życie - zrzucił moją rękę.

- Ale on z nią pewnie zerwał, nie widziałeś, jaka była załamana. - prawie krzyczałam na niego.

- No i co z tego? - powiedział oschle.

- No i to z tego, że jak ty czułeś się, jak ja cię odrzuciłam i wybrałam Maksa, było wszystko w porządku? Cieszyłeś się? - znowu krzyczałam i czułam, że robi mi się słabo.

- No właśnie Maks - powiedział szeptem. - Nie wpieprzaj się i tyle.

- Co Maks? Przez ciebie będą to moje najgorsze urodziny, rozumiesz? - krzyknęłam i wyszłam, trzaskając drzwiami.

Słyszałam, jak wołał mnie, ale miałam to głęboko gdzieś. Muszę iść do niej, pogadać. Przecież nie może zostać z tym sama. Wiem, że to za szybko i w ogóle, ale każdy Musi w takiej sytuacji się komuś wyżalić.

- Sami? - podeszłam parę kroków.

- Tak? - odwróciłam się, ocierając łzy.

- Nie płacz - wtuliłam się w nią i szepnęłam do ucha. - Nie warto, wiem, co czułaś.

- Posiedzisz ze mną i pogadasz? - oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy.

- Tak. Chodź na huśtawkę - pokazałam palcem na nią.

*********

Gadałyśmy z dobre trzydzieści minut i nie żałowałam, że właśnie omija mnie moja impreza urodzinowa.

Później Sami złożyła mi jeszcze raz życzenia i powiedziała, że idzie już do domu. Postanowiłam iść do Maksa, bo pewnie jest w takiej samej sytuacji. Zauważyłam go przy wysepce, był wypity w cztery dupy.

- Maks, zostaw już to - wzięłam, a raczej wyrwałam mu kieliszek z ręki.

- Musiałem, rozumiesz? Musiałem - schował swoją głowę w ręce i oparł się na blacie.

Kocham Cię Wariacie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz