Rozdział 10

37.2K 1.7K 151
                                    

Rano obudziłam się wtulona w tors chłopaka. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam, że Luke już nie śpi. Chłopak jedną ręką bawił się moimi włosami, a drugą obejmował. Nie zauważył, że już nie śpię. Postanowiłam wykorzystać ten fakt, aby jeszcze chwilę z nim tutaj poleżeć.

- Kocham cię Nikola, zawsze cię kochałem. Nie było dnia, żebym o tobie nie myślał. Tak bardzo żałuję, że tyle razy cię zawiodłem. Nigdy żadna dziewczyna cię nie zastąpi, kiężniczko - po tych słowach pocałował mnie w czoło. Zrobiło mi się jakoś ciepło na sercu. Miałam pewność, że nie okłamuje mnie i jest ze mną całkowicie szczery.

- Ja też cię kocham - chłopak odsunął mnie od siebie i popatrzył pytająco.

- Słyszałaś? Nie śpisz już? - spojrzał mi prosto w oczy.

- Tak, ale nie wiesz, jak bardzo chciałam to usłyszeć - pocałowałam go w policzek. Może i jesteśmy szaleni, ale nie potrzebuję ani sekundy dłużej, aby stwierdzić, że jest moim wymarzonym mężczyzną.

- Ja tak strasznie przepraszam, zraniłem cię i to nie raz - poczułam jego lekki zarost na mojej skórze. Wiedziałam, że cały czas nie daje mu spokoju to, że między nami było tak źle.

- Luke...- pogładziłam go po policzku.

- Tak, jestem chujem - zmarszczyłam brwi. - Dobra, dobra jest już 11, zbieramy się - poklepał mnie po tyłku. Nienawidził pokazywać swoich słabości i wolał omijać ten temat.

- Wstajemy, jestem głodna - nie drążyłam dalej, tylko postanowiłam, że spędzimy miło ten dzień.

*****

Zjedliśmy śniadanie razem z tatą i Codym. Następnie stwierdziliśmy, że wybierzemy się na spacer. Chcieliśmy w pełni skorzystać z tego lata. A że pogoda dopisywała, to mieliśmy ułatwione zadanie.

Szliśmy ścieżką koło parku. Dzisiaj dużo rodzin wybrało się do parku, ponieważ jest cudownie na zewnątrz. Zatrzymaliśmy się koło małego stawu. Usiedliśmy na ławce i patrzyliśmy na tych wszystkich szczęśliwych ludzi.

- Chcę mieć kiedyś takie maluszki z tobą - wyrwał mnie z zamyśleń zachrypnięty głos Luka.

- Kiedyś...Może. Na razie tego nie planuję - Luke tylko się uśmiechnął. - Luke..?

- Słucham skarbie?

- Za dwa tygodnie urodziny, a my wtedy wyjeżdżamy - spojrzałam na bruneta, a on na mnie.

- Nie ma sprawy. Za tydzień jedziemy, a za dwa świetujemy - złapał moją dłoń w swoją i kciukiem zaczął jeździć po mojej skórze.

- Dziękuję. Dzisiaj jestem umówiona z Lily. Planujemy razem imprezę w sobotę.

- Przyjdź wieczorem do mnie, bo po południu idę z Maksem na piwo.

- Okey - wstaliśmy z ławki i ruszyliśmy do domów.

******

W drodze powrotnej Luke nagle się zatrzymał i powiedział, żebym na niego zaczekała. Zrobiłam tak, jak kazał.
Po ok. dziesięciu minutach postanowiłam wejść do sklepu za nim. Oczywiście z moim szczęściem, musiałam się potknąć i wywalić. Przez chwilę zrobiło mi się ciemno przed oczami. Ale gdy tylko się ocknęłam, zobaczyłam chłopaka około dwudziestu lat, niebieskie, duże oczy, ciemny blondyn, wysoki.
Muszę przyznać, że niezłe ciasteczka. Gdy zauważyłam, że blondyn wystawia do mnie rękę, aby mi pomóc wstać, od razu chwyciłam go.

- Wszystko okey? - zapytał, poprawiając mi sukienkę, która była trochę brudna.

- Tak, dziękuję - uśmiechnęłam się, byłam oczarowana nim, ale przecież mam Luka, nie będę uganiała się za kimś innym.

Kocham Cię Wariacie Where stories live. Discover now