Rozdział 12 ( III)

12.8K 777 117
                                    

- Ja, Luke - spuściła wzrok. - Nie wiem, co powiedzieć - pokręciła przecząco głową i zaczęła nad czymś głęboko myśleć.

- Nicola

- Okłamałeś mnie - spojrzała na mnie, ale później znowu skupiła się na czymś innym.

- Wiem, ale to wszystko nie było prawdą - zacząłem się tłumaczyć, ale i tak wiedziałem, że nie ma to sensu. Dziewczyna ma mnie za kompletnego chuja.

- To nie zmienia faktu, że nie byłeś do końca ze mną szczery - zauważyła, a ja z jednej strony nie mogłem zrozumieć, dlaczego ona ma do mnie taki żal.

- Zapomnijmy o tym, okey? - zapytałem, ale w sekundzie tego pożałowałem. Spojrzała na mnie swoim lodowatym wzrokiem i zmarszczyła brwi.

- A gdybyś miał to cholerne dziecka z tą dziwką, to powiedziałbyś mi? - zabrała swoje zimne dłonie i podeszła do okna.

Patrzyłem chwilę, jak opiera się o parapet i bierze parę głębokich wydechów. Zraniłem ją po raz kolejny. Znowu musiałem być tchórzem i nic jej nie powiedzieć od razu.

- Nie wiem, kiedyś bym musiał. - stanąłem na nogi i podszedłem do niej, ale ta to wyczuła i ręką pokazała, abym się nie zbliżał.

- Już nie chodzi mi o to dziecko, którego nie masz - urwała. - Ale o to, że wszystko do mnie wróciło, wszystko. - powtórzyła i usiadła na parapecie, chowając głowę w dłoniach.

- Przeprszam - bez jej zgody podszedłem do niej i ją otuliłem ramionami, nie zważałem na to, czy zaraz mnie pobije, czy pocałuje. Chciałem tylko jej szczęścia.

- Jesteś oszustem - oderwała się ode mnie i szybko ruszyła w kierunku drzwi.

Kurwa, tego już za wiele.

- Musisz zawsze robić problemy?! - oburzyłem się, podnosząc głos. - Powiedziałem ci o tym, a to nie jest dowód na to, że cię kocham i nie chcę mieć przed tobą tajemnic, nawet takich, które nie wpłynął na nasze życie? - nie wytrzymałem, musiałem to wszystko z siebie wyrzucić. Dlaczego tylko ja mam się starać, a ona wciąż widzi we mnie tego najgorszego.

- Gdybyś miał dziwcko, to MOŻE byś mi powiedział - zacisnęła pięści, co było znakiem, że jest cholernie wkurzona. Cóż, ja też jestem i nie zamierzam dzisiaj odpuścić.

- Dlaczego zawsze obierasz ten czarny scenariusz i doszukujesz się we mnie samych negatywnych cech i próbujesz  uświadomić mi jakim jestem chujem?! - krzyknąłem, nie mając już najmniejszej ochoty tłumaczyć jej zachowania w stosunku do mnie.

- To był zły pomysł - pokręciła głową i cały czas stała naprzeciwko mnie, głośno oddychając.

- Jaki? - warknąłem, nie będąc w stanie pohamować złych emocji, które teraz niesamowicie we mnie buzują.

- Żebym się tutaj przeprowadzała! - wykrzyczała mi w twarz. - Najlepiej byłoby, gdybyś znalazł sobie dziewczynę, która będzie ideałem i nie będzie ci wypominać wszystkich wad - przełknęła głośno ślinę, a w jej oczach zobaczyłem napływające łzy.

- Właśnie tak by było najlepiej, masz rację - spojrzałem na nią gniewnie, nawet nie mając ochoty odpuścić. Widziałem w jej oczach łzy, ale byłem tak wkurwiony, że nie obchodziło mnie, czy płacze, czy też nie.

- Nie potrzebnie tutaj wracałam - powiedziała smutno na koniec, odwróciła się na pięcie i wyszła.

Kucnąłem na środku pokoju i przejechałem dłońmi po twarzy. To za dużo, jak na jeden dzień. Wszystko między nami się zjebało przez tą sukę. Miałem taki mętlik w głowie i nie wiedziałem, co zrobić. Doprowadziłem do kłótni i przez kilka następnych dni, w naszym domu, będzie panować napięta atmosfera, co na pewno wyczuje mama, a ja nie mam zamiaru tłumaczyć się jej z naszych spraw.


Kocham Cię Wariacie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz