Rozdział 3

8.8K 439 15
                                    

Nie wiem jak to się dzieje, ale Simon jest jedyną osobą, która potrafi mnie tak szybko i skutecznie uspokoić, bez względu na to jak bardzo wkurzona jestem. Po rozmowie z Aną byłam tak wściekła, że mogłabym kogoś zabić gołymi rękami, a po niecałych 20 minutach spędzonych z brunetem, stałam się spokojna.

Znaczy istnieje możliwość, że to dzięki naszemu wcześniejszemu wyznaniu. To jest w ogóle całkowicie popieprzone, gdybym mogła się cofnąć w czasie i powiedziałabym dziewczynie, którą byłam jeszcze rok temu, że będę członkinią gangu, mordercą i dillerem, a do tego zakochana w "koledze z pracy", to mogę się założyć, że stara ja by mnie wyśmiała.

Ale prawda jest taka, że mimo, iż nigdy nie wierzyłam w miłość, to ona jednak istnieje, a ja sama jestem jej "ofiarą". Mam nadzieję, że nigdy nie pożałuję tego, jakim uczuciem obdarzyłam Simona i że on nigdy mnie nie zrani. Kocham go i to jest najszczerszą prawdą. Nie wyobrażam sobie dalszego życia bez niego i nic na to nie poradzę.

- Zrób coś dla mnie, mała. - jęknął brunet, gdy całowałam go po szyi, siedząc mu okrakiem na kolanach.

-Hmm?- mruknęłam nie przerywając swojego dotychczasowego zajęcia.

Gdy przejechałam językiem po szyi chłopaka, ten warknął gardłowo, na co promiennie się uśmiechnęłam.

- Jeśli nie chcesz, abym zaraz Cię zarżnął na tym biurku, to radzę Ci przestać. A mogę Ci obiecać, że Luke, nie będzie zbyt szczęśliwy, jak się dowie, że pieprzyliśmy się na jego biurku.- na słowa chłopaka, wypowiedziane seksownie zachrypniętym głosem, poczułam dreszcz podniecenia przechodzący po moim ciele.

- A kto powiedział, że się dowie?- zapytałam lekko odrywając się od chłopaka.

- Nie boisz się, że ktoś wejdzie?

- I tak wszyscy pukają, bo kiedyś oznajmiłam, że gdy ktoś otworzy drzwi, bez mojego wyraźnego pozwolenia, to bez zastanowienia strzelę.  - wyjaśniłam, a chłopak zachichotał.

Po chwili byłam już trzymana przez Simona za uda, a po chwili położył mnie na biurku, wcześniej zwalając stamtąd wszystkie papiery.

- Ej.- jęknęłam - Będziesz to sprzątać.

Brunet zignorował moją uwagę, a swoje zainteresowanie okazał jedynie mojej szyi, którą obdarowywał pocałunkami.

- Wiesz, że Cię kocham?- zapytał

- A wiesz, że ja ciebie też?- na moje słowa chłopak głośno warknął.

- Nie mogłaś po prostu odpowiedzieć tak?- zapytał, patrząc mi w oczy. W jego widziałam podniecenie, ale i rozbawienie. - Oczywiście, że nie. Bo Maya Marks zawsze musi trochę popyskować.

- To jeszcze nie było pyskowanie. Popyskować dopiero mogę zacząć.

- A ty myślisz, że jedynie ty umiesz pyskować?- zapytał rozbawiony. - Ja też potrafię.

- No ta dawaj.- oznajmiłam i ze śmiechem założyłam ręce na piersi.

Musiało to wyglądać komicznie, bo w dalszym ciągu leżałam na biurku, które swoją drogą, było cholernie nie wygodne, a Simon w tym czasie nachylał się nade mną, stojąc między moimi nogami.

- Dać to ty mi zaraz możesz. - powiedział z błyskiem pożądania w oczach.

- A jeśli Ci nie dam?- zakpiłam. - Chyba będziesz musiał wziąć długi i zimny prysznic.

- Nie zrobisz mi tego?- jęknął autentycznie przerażony, przez co zaczęłam chichotać jak idiotka. chłopak widząc, że żartowałam, spojrzał na mnie gniewnie, ale i tak w jego oczach widziałam miłość. - Ty mała, wredna...

To jest teraz mój światWhere stories live. Discover now