Hej hej :*
Mam dla was informację. Do końca tej historii zostało 10 rozdziałów + epilog, które właśnie skończyłam pisać. Dla tego mam dla was propozycję: Co powiecie na maraton? 5 rozdziałów, co dwie godziny jeden. Jak wam się to podoba?
~¤~¤~Minął miesiąc odkąd jesteśmy w Miami i szczerze już się przyzwyczaiłam do tego miejsca. Z szefowaniem radzę sobie coraz lepiej, ale nadal pomaga mi Luke oraz moi zastępcy, Ethan i Tom. Regularnie dostawałam wiadomości od mojego "przyjaciela" Roberta, ale szczerze nic sobie z tego nie robiłam, bo mocny to on jest jedynie w gębie. Cały swój czas dzieliłam pomiędzy gang, a Josh'a i mogę szczerze przyznać, że chyba udało mi się go nie olewać. Ana za dwa tygodnie rozpoczyna psychologię na University of Miami, Ash też zdecydował się studiować, tak jak i część chłopaków, ja jednak póki co nie mam takiego zamiaru, jak już to zacznę od przyszłego roku.
Aktualnie robiłam zamówienie na broń i dragi, ale przerwał mi w tym dźwięk nachodzącego połączenia.
Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam połączenie.
- No?
- Myślałem, że po ponad pół roku mojej nieobecności, przywitasz się bardziej wylewnie. - usłyszałam, aż za bardzo znajomy głos.
Momentalnie za pomocą kabla podłączyłam telefon do komputera, biorąc jednocześnie komórkę na głośnik.
- Czego chcesz? - zapytałam, jednocześnie próbując namierzyć numer.
- Nie męcz się. - zaśmiał się Robert. - Nie uda ci się namierzyć tego telefonu.
W tej samej chwili na ekranie wyszło mi zadowalające mnie powiadomienie.
- Jesteś pewny? - zakpiłam. - Nie wiedziałam, że przyjechałeś z odwiedzinami.
- Kurwa. - przeklął chłopak, odsuwając telefon od twarzy. Mimo wszystko do moich uszu dotarły słowa jakimi opierdalał swoich ludzi.
- Nie krzycz na nich. - zaszydziłam. - Lepiej pogódź się z tym, że jestem lepsza.
- Tak ci się tylko wydaje.
- To jakim cudem ja mam twój dokładny adres, a ty mojego nie?
- Wyrównane szanse.
- Skończ pierdolić, co chcesz?
- Spotkać się z tobą. - jego słowa wywołały śmiech z mojej strony.
- Dobrze wiesz, że gdy się spotkamy, ja, albo ludzie od nas zabiją cię. Serio chcesz tak ryzykować?
- A kto powiedział, że będę ryzykować? Ty będziesz sama i nie uzbrojona, a ze mną będzie sporo ludzi. Masz pół godziny, aby pojawić się pod adresem, który namierzyłaś. Tam zdobędziesz informacje, gdzie jechać dalej. - stwierdził wywołując kolejny z mojej strony napad śmiechu.
- Pojebało cię, albo jesteś najebany. Daj mi jeden powód dla którego mam tam przyjść.
- Nie tęsknisz za Simonem? - zapytał. - Z tego co mi mówił podczas ostatniego przesłuchania on bardzo żałuje, tego, że cię zostawił.
- Porwałeś go? - zapytałam rozbawiona. - Sorki nie ten czas. Nie mam zamiaru go ratować.
Prawda jest jednak taka, że w myślach planowałam już co zrobić.
- Nie tylko jego. Ale skoro nie zależy ci na własnym chłopaku, to na przyjaciołach tym bardziej.
- Byłym chłopaku. - poprawiłam. - I o czym ty do chuja gadasz?
- Mam od ciebie pozdrowić tego gejaska i rudą? Jak im było? John i Ala?
- Josh i Ana. - szepnęłam
![](https://img.wattpad.com/cover/81631630-288-k238369.jpg)
YOU ARE READING
To jest teraz mój świat
ActionDruga część książki: Nowe Życie. Po śmiercie Mark'a wszystko się zmienia. Jak ze stratą poradzi sobie Maya? Czy dalej będzie w gangu? A może zacznie zupełnie nowe, spokojne życie? Czy da szanse sobie i Simonowi? Jak się trzyma Ana? Czy jej związek z...