Epilog

7.2K 451 97
                                    

Rok później:

Przez ten czas sporo się zmieniło, ale też wiele rzeczy pozostało bez zmian. Może jednak zacznijmy od tego co się stało ten rok temu. A więc: po tym jak dałam chłopakom czas na decyzję większość z nich przyłączyła się do nas, albo odeszła, a my zgodnie z obietnicą daliśmy im spokój. Ci co postanowili zostać i dalej wykonywać "misję życia" Roberta, dostali obiecany czas, aby się przegrupować. Jednak nie udawajmy, że jesteśmy świętymi, daliśmy im pół godziny, a po tym czasie wymordowaliśmy. Nie trwało to długo, bo szczerze mając tak ogromną przewagę, jaką wtedy mieliśmy niemożliwym byłoby to przegrać. Straty po całym tym przedsięwzięciu były jednak ogromne. Od nas zginęło prawie 400 ludzi w tym Simon, już nie wspominając o rannych. Plus jest jednak taki, że nie zginął nikt niewinny. Każdy kto walczył tamtego dnia miał coś na sumieniu, a czym mniej morderców na świecie tym lepiej, a mówi wam to płatna morderczyni. 

Jeśli chodzi o Simona, to pomimo całego czasu który minął wszyscy dalej cholernie za nim tęsknimy. Chciał się uwolnić od tego syfu i prawie mu się to udało. Najbardziej żałuję tego, że nie zdążyłam mu powiedzieć, iż mu wybaczyłam, ale czasu nie da się cofnąć. Po tej stracie po raz kolejny zamknęłam się w sobie, lecz w przeciwieństwie do tego co było po śmierci Mark'a, teraz nie miałam na kim skupić swojej wściekłości i chęci zemsty, bo Robert już nie żył. Przyjaciele cholernie mi w tym pomogli, ale do mojego normalnego funkcjonowania najbardziej przyczynił się mój chłopak. Tak dobrze widzicie, mam chłopaka. Przez ten rok największym wsparciem dla mnie był Ethan, do którego cholernie się zbliżyłam. Jesteśmy parą już prawie pół roku, a ja muszę przyznać, że zakochuję się w nim coraz bardziej.

Co u reszty?

Każdy wrócił do swoich codziennych zająć. Patrick wrócił do Sacramento, gdzie dalej pełni funkcję bossa, Nick to samo robi w NY itd. 

Byli chłopcy Roberta, którzy postanowili do nas dołączyć mogli wybrać sobie oddział.Większość z nich postanowiła jednak dołączyć do oddziału Patricka, z którym szybko złapali wspólny język. Tatuaże, które każdy z nich miał na karku zostały albo przekreślone, albo przykryte innymi, tak jak np. u mnie i Any. Prawdą jest, że obie nie doceniłyśmy przyjaciół. Bałyśmy się, że jak zobaczą, iż Robert nas oznaczył będą źli, ale tak się nie stało. Zarówno nasi przyjaciele, jak i członkowie gangu, z którymi mieliśmy słabszy kontakt, nie zwracali na to uwagi, a wspierali nas, za co obie jesteśmy im wdzięczne. U mojej przyjaciółki, aby zakryć przerwany znak wystarczył niewielki napis "Never say never", u mnie z kolei powstała główka róży.

Ruda dalej jest z Ashem i oboje postanowili trochę odsunąć się od akcji, aby móc w spokoju pielęgnować swój wniosek. Dalej należą do gangu, pomagają nam, ale postanowili robić to rzadziej. Zresztą i tak mieliśmy trochę mniej roboty odkąd pokonaliśmy naszego największego wroga. Cieszę się, że są bezpieczniejsi i mniej się narażają, co prawda brakuje nam trochę czasu spędzanego razem, ale nie jest źle.

Luke razem z Clarą spodziewają się dziecka i nie wiem dla kogo to był większy szok dla nas, czy dla nich. Miesiąc temu nasz szef wziął ślub, a teraz za 4 miesiące oczekują narodzenia się swojego potomka. Młody w przyszłości najprawdopodobniej będzie jednym z nas, ale małżeństwo wspólnie ustaliło, że to będzie jego decyzja. Jednak wszyscy uważamy, że syn Gershów wda się w tatusia i odziedziczy po nim smykałkę do motoryzacji i niebezpieczeństwa.

Tom znalazł sobie laskę co wywołało u nas nie mniejsze zdziwienie niż wiadomość o dziecku Luke'a. Dziewczyna Tom'a jest niską brunetkę, a przez niską mam na myśli naprawdę cholernie niską. Okey Tom jest cholernie wysoki, ale Amy sięga mu zaledwie do piersi, co naprawdę cholernie słodkie. Szatyn przyznał się dziewczynie do tego czym się zajmuje, a nastolatka, która wykazała niesamowity talent informatyczny, dołączyła do nas.

To jest teraz mój światDonde viven las historias. Descúbrelo ahora