Rozdział 36

6.6K 379 25
                                    

Pakowanie zajęło nam dobre cztery godziny, więc dochodziła już godzina 10. Po tym czasie zeszłyśmy schodami na dół, aby coś zjeść. Wciąż nie mogę uwierzyć, że ta świnia zrzuciła mnie z łóżka o 6 rano!

Na blacie w kuchni czekały na nas jeszcze ciepłe tosty z serem i pomidorem, których twórce poznałam od razu.

- Patrick, jak ja cię kocham. - krzyknęłam na cały dom, a w odpowiedzi uzyskałam śmiech kilku osób.

Już po chwili widziałam blondyna z walizkami, więc czym szybciej wstałam i mocno go przytuliłam.

- Tak cholernie będę za tobą tęsknić. - powiedziałam szczerze, dalej nie odrywając się od chłopaka.

- Za mną czy moimi tostami? - zapytał śmiejąc się lekko.

- Za tym i za tym. - przyznałam, czym powiększyłam jedynie rozbawienie Patricka.

- Ja za tobą też będę tęsknić szefowo. - oznajmił. - Ale przecież ktoś mnie musi nadzorować, prawda?

- Oczywiście, tak szybko się mnie nie pozbędziesz. Jeszcze będziesz miał dość moich częstych kontroli. - zaśmiałam się

-  Przecież to trzy tysiące mil. - powiedział smutno.

- Ale tylko 5 godzin samolotem. - pocieszyłam go.

Nasze pożegnanie przerwał dzwonek do drzwi, co wywołało nie małe zdziwienie, bo kto normalny wchodząc do domu gdzie mieszka 30 osób, a kręci się ich jeszcze więcej, załatwiając przy tym nielegalne interesy, puka. Jedynymi osobami, które to robili byli dostawcy pizzy, więc...

- Zamawiał ktoś pizze? - krzyknęłam głośno

- Jak zamawiasz to ja chcę... - odkrzyknął mi Ash

- Nic kurwa nie zamawiam. Pytam czy któryś z was dekle to zrobił.

- Nie, mała.

Nie odpowiedziałam, a po uprzednim sprawdzeniu czy za paskiem szortów na pewno mam broń, poszłam otworzyć drzwi, a za nimi ujrzałam Josh'a z 3 walizkami.

- Ymmm, hej. - przywitałam się robiąc głupią minę.

- No hej. Miałem być o 10, prawda? Nic nie pomyliłem?

- Nie nic nie pomyliłeś, tylko zastanawiałam się po co pukasz do drzwi, no ale nie ważne, chodź. - wyjaśniłam i wpuściłam go do środka, zabierając dwie torby, bo prawdę powiedziawszy byłam silniejsza od Josh'a.

- Kto to był? - zapytał Pat

- Josh. - odkrzyknęłam, ciągnąc chłopaka za rękę w stronę kuchni.

- Um... cześć. - powiedział nastolatek cicho, patrząc w stronę mojego drugiego przyjaciela.

Dopiero teraz sobie przypomniałam, że kiedyś oni byli razem, ale rozstali się, bo ich kontakt osłabł przez sprawy gangu. Może być niezręcznie.

- Tsa cześć. - powiedział Patrick, a po chwili odwrócił się w moją stronę. - Muszę już lecieć, pa mała. Będę tęsknić. - przyznał, a już po chwili byłam w jego objęciach.

- Ja za tobą też. Powodzenia, chociaż jestem pewna, że nie będzie ci potrzebne. - oznajmiłam oddając uścisk. - Patrick? - zapytałam robiąc słodkie oczka.

- Co chcesz? - zapytał wzdychając teatralnie.

- To tylko taka mała, tyci prośba. - powiedziałam, pokazując między kciukiem, a palcem wskazującym malutki odstęp.

- Co chcesz? - powtórzył rozbawiony chłopak.

- Mógłbyś po drodze podjechać pod mój stary dom i zobaczyć czy ten chuj posłuchał mnie i się wyniósł? Proooooszę.

To jest teraz mój światWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu