Rozdział 48

5.8K 351 6
                                    

Przygotowanie się do walki nie zajęło nam dużo czasu, a dzięki wyposażonej garderobie, nie miałyśmy problemu z wyborem stroju. W dresowych spodenkach i topach zeszłyśmy na dół, a stamtąd razem z Robertem do pomieszczenia przypominającego siłownię.

- Rozgrzejcie się. Za czterdzieści minut wracam razem z Joshem i będziemy mogli zacząć testy, jasne.

- Cokolwiek. - mruknęłam, włączając bieżnie, bo moim zdaniem to jest najlepsze ćwiczenie na początek.

- I jak? - zapytała Ana

- Jest ok, ale chciałabym jeszcze pogadać z Simonem, więc będę musiała jakoś namówić Roberta. - powiedziałam ostrożnie dobierając słowa.

- Powinien się zgodzić, przecież to tylko rozmowa.

- Mam nadzieję.

Resztę rozgrzewki milczałyśmy, obie za bardzo zamyślone. Nie jestem pewna o czym myślała Ana, ale ja zastanawiałam się jak to wszystko najlepiej rozpracować. Jedyna przewaga jaką mieliśmy nad Robertem to element zaskoczenia, a konkretniej fakt, że Rob nie ma pojęcia, iż skontaktowałyśmy się z Lukiem i resztą, ale za to Simon jest dalej uwięziony. Jedyny plan jaki mi przyszedł do głowy, to żebyśmy razem z Aną w jakiś sposób uwolniły bruneta, a w ucieczce pomogą nam przyjaciele, ale do tego jest potrzebna jedna rzecz, której nie mamy i raczej nie dostaniemy w najbliższym czasie. Broń. Ja wiem jak śmiesznie to brzmi. Jesteśmy w siedzibie gangu, a nie możemy skombinować broni, lecz prawda jest taka, że każdy gangster Roba, ma jedną spluwę przy sobie, a reszta jest w magazynie, do którego nie damy rady się włamać, a zabranie pistoletów chłopakom jest niemożliwe, bo wszędzie są kamery. Żeby zdobyć spluwy, musiałybyśmy zaatakować ludzi Roba, a to by zostało utrwalone na kamerach, więc szanse na naszą ucieczkę i uratowanie Simona, spadłyby do zera.

- Dziewczyny gotowe? - zapytał szef, który nawet nie wiem kiedy wszedł do pomieszczenia.

- Jasne. - odpowiedziałam za nas obie.

- Ty walczysz pierwsza. - powiedział wskazując na Anę.

***

Walka dziewczyny nie trwała długo, bo przyszło jej walczyć z jakimś początkującym, który jest na okresie próbnym, niby tak jak ruda, ale ona ma doświadczenie, bo należała już do gangu, a dodatkowo trenuje boks. Oczywiście moja przyjaciółka wygrała, a jedyne obrażenia jakie miała, to siniak na przedramieniu i pęknięta warga.

- Teraz ty. - powiedział Rob.

- A jakaś dodatkowa motywacja? - zapytałam przebiegle

- Co chcesz? - odezwał się rozbawiony

- Jeśli go pokonam - zaczęłam wskazując na Josh'a. - Będę mogła jeszcze raz porozmawiać z Simonem.

- Wiem, że pokonasz Josh'a, więc to nie ma sensu. Zgodzę się na twoją prośbę, pod warunkiem, że pokonasz Josh'a i Frank'a. - powiedział wskazując na mięśniaka, który tu z nim przyszedł, a ja przypomniałam sobie, że go znam. To on mnie tu przywiózł. 

Okey to da się zrobić, najpierw Josh, bo z nim pójdzie szybciej, a później ten mięśniak, bo w walce z nim mogę ucierpieć bardziej, a wtedy pokonanie nawet kogoś takiego jak gejasek było by cholernie trudne. 

Po zastanowieniu skinęłam głową, a Robert się szeroko uśmiechnął.

- Pierwszy Josh?

- Nie dałaś mi dokończyć. - zaśmiał się. - Masz ich pokonać w walce dwóch na jedną bez jakiejkolwiek taryfy ulgowej.

- Oboje dobrze wiemy, że to prawie niewykonalne. - powiedziałam szczerze. 

Może i nie byłoby to takie trudne, gdyby nie fakt, że mam jeszcze siniaki prawie na każdej części ciała, jeszcze od poprzedniej walki w tamtym magazynie, ale tak to będzie to naprawdę ciężkie do wykonania.

To jest teraz mój światWhere stories live. Discover now