Rozdział 27

7.1K 393 7
                                    

- Spakowani? - zapytała Ana, bez pukania wbiegając do naszego pokoju.

- Jeszcze chwila. - powiedziałam szczerze, wrzucając do plecaka strój kąpielowy. - Okey. To chyba wszystko. - stwierdziłam, zapinając jednocześnie bagaż.

- To dobrze, bo musimy jeszcze kupić alko i coś do żarcia.

Spojrzałam na zegarek, gdzie zaważyłam, że jest 14.

- To co? Jedziemy?

- Jasne tylko czym?- na pytanie dziewczyny szeroko się uśmiechnęłam, ponieważ miałam już wszystko załatwione.

- Luke pozwolił wziąć dwie Toyotki, więc w razie czego możemy jeszcze kogoś wziąć.

- Zajebiście. - pisnęła szczęśliwa. - Bałam się, że będziemy musieli jechać naszymi autami, a w nich są tylko dwa miejsca, a poza tym co jak co, ale myć ich później mi by się nie chciało.

Na słowa dziewczyny się zaśmiałam i posłałam jej niewinny uśmiech.

- Nie. - zaprzeczyła szybko, machając głową z prawej na lewą. - Powiedz, że nie będziemy musiały myć tych aut.

Zdążyłyśmy wziąć już nasze torby, więc teraz schodziłyśmy na podjazd, gdzie stały już zaparkowane auta, o które poprosiłam chłopaków.

- Naszych nie. - powiedziałam ostrożnie. - Ale zamiast tego mamy do umycia po 5 aut.

Na moje słowa ruda głośno jęknęła i zapewne tak jak ja przypomniała sobie nasze ostatnie mycie aut, a w zasadzie ich, bo ja wtedy jako tymczasowa szefowa nic nie robiłam.

- Już nie narzekaj. - zaśmiałam się. - Weźmiemy chłopaków do pomocy i szybko pójdzie.

- No niech ci będzie. - mruknęła, ale widziałam jej rozbawienie całą sytuacją. - Wzięłaś listy ze szkół?

- Nie wiem po co one, skoro i tak jestem pewna, że mnie przyjęli, mimo że się tam nie wybieram. - zauważyłam. - Ale tak wzięłam je.

- Serio się nie wybierasz na studia? - zapytała, a po moim zapewnieniu, że mam dość nauki, kontynuowała. - Gadałam z Luckiem i powiedział, że jak chce to mogę iść na studia, bez rezygnowania z gangu i tak mam zamiar zrobić.

Wsiadłyśmy do jednego z aut, bo miałyśmy w planach pojechać jeszcze do sklepu, po alko oraz jedzenie, a chłopcy mieli podjechać pod szkołę drugim autem.

Była godzina 14:57, gdy na pełnym gazie wjechałyśmy na parking szkolny. I szczerze muszę przyznać, że widok jaki tam zastałam cholernie mocno mnie zdziwił. Wiedziałam, że zarówno Kate jak i Ana potrafią przekonać, ale i tak nie spodziewałam się, że przyjedzie połowa naszych znajomych ze starej już szkoły.

Spojrzałam zdezorientowana na przyjaciółkę, a ta jedynie wzruszyła ramionami, ze wzrokiem mówiącym "mnie nie pytaj", po czym wyszła z auta, przywitać się ze znajomymi.

Postanowiłam pójść w jej ślady i chociaż przez ten jeden weekend udawać normalną nastolatkę, a nie być płatnym zabójcą. Pomińmy fakt, że w samochodzie mam z 10 spluw i kilkanaście noży.

Gdy tylko opuściłam samochód od razu podbiegła do mnie rozentuzjazmowana Kate z torbą na ramieniu.

- Hej Maya. - przywitała się, więc odpowiedziałam jej tym samym, śmiejąc się z tego, że już dzisiaj się widziałyśmy. - Słuchaj masz jeszcze miejsca w aucie? - zapytała z nadzieją. - Bo jechałam samochodem razem z Sky i Charlie, ale nasze auto się popsuło.

- Jasne, ale obiecałam, że wezmę jeszcze Josha, więc jedna z was musi jechać z chłopakami. - powiedziałam, przypominając sobie wcześniejszą wymianę wiadomości z blondynem.

To jest teraz mój światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz