- Jestem! - krzyknęłam wchodząc do domu.
- Trafiłaś? - zaśmiał się Tom.
- Weź nic nie mów. - jęknęłam podczas zdejmowania butów. - Gdyby nie nawigacja w życiu bym tu nie trafiła.
Moje słowa wywołały śmiech u chłopaków.
-Nie tylko ty masz z tym problem. Wysłaliśmy Ane i Ash'a po zakupy. Ja ogarniam, że nas jest sporo, a zakupy spożywcze dla 40 osób zajmują trochę czasu, ale im to zajęło pięć godzin. - oznajmił rozbawiony Eth.
- No wiesz, doliczając kilka przerw na ruchanko, to to mogło tyle zająć. - zauważyłam, wywołując kolejny napad wesołości u przyjaciół. - Dobra później pogadamy. Jest już Luke?
- Tak, mówił, że czeka w twoim gabinecie. - powiedział Oli, za co podziękowałam mu skinięciem głowy.
Skierował się do gabinetu, gdzie bez pukanie weszłam. No bo po co pukać do własnego biura?
- Hej Luke. - przywitałam się, gdy zobaczyłam szatyna siedzącego na moim fotelu.
- Cześć Maya. - powitał mnie z uśmiechem, gdy zajmowałam miejsce naprzeciwko niego. - Widzę, że wracamy do starych miejsc. - zaśmiał się patrząc na biurko.
- W końcu dalej jesteś moim szefem. - zauważyłam uśmiechając się do szatyna i rozsiadając wygodniej na fotelu.
- Ale to nie zmienia faktu, że nie masz do mnie absolutnie żadnego szacunku.
- Czego ty ode mnie oczekujesz? - zaśmiałam się. - Przecież to oczywiste.
- Nieważne. - oznajmił i z rozbawieniem pokręcił głową. - Zawsze uwielbiałem z tobą rozmawiać, ale niestety nie mamy tyle czasu, więc przejdźmy do konkretów.
- Mam rozumieć, że jest to spotkanie w stylu boss i jego zastępca? - upewniłam się, a mężczyzna skinął głową.
Nic więcej nie mówiąc odwróciłam laptopa leżącego na biurku w moją stronę, a gdy ten się uruchomił załadowałam system.
- Gotowa. - zakomunikowałam
- Dobra, a więc zacznijmy od wczorajszego dnia.
- Po dojechaniu na miejsce kazałam kilku osobom rozłożyć komputery w sali narad, a Eth i ja poszliśmy tutaj. Pokazał mi tajny korytarz, a następnie zajęliśmy się zakwaterowaniem. Zajęło nam to godzinę, po czym zwołałam ludzi na zebranie.
- Ile czasu im dałaś na dotarcie tutaj? - zapytał
- Pół godziny. - odparłam bez wahania. - Wszyscy zdążyli.
- Dobra, co działo się na zebraniu?
- Nie licząc małej afery związanej ze "słabą laską, która wszystkiego się boi", nic się nie wydarzyło. Rozdzieliłam ich do domów, na mejlu mam już informacje kto w jakim pokoju jest i pobrali potrzebne sobie pliki na nowe komputery.
- Byłem pewny, że nie odpuścisz akcji ze słabą laską. - oznajmił ze śmiechem. - Później nikt się już nie czepiał?
- By spróbował. - prychnęłam rozbawiona.
- Okey. Wprowadziłaś już podział na pokoje do systemu? - zapytał, ruchem głowy wskazując na tablet, przyczepiony do ściany.
- Nie zdążyłam jeszcze. - przyznałam szczerze.
- Dobra. Zrób to jak skończymy. - rozkazał, więc żeby nie zapomnieć wpisałam to do notatek na komputerze. - Pamiętaj, żeby zorganizować też zebranie dla bossów i informatyków z Kansas, Montany i NY.
![](https://img.wattpad.com/cover/81631630-288-k238369.jpg)
YOU ARE READING
To jest teraz mój świat
ActionDruga część książki: Nowe Życie. Po śmiercie Mark'a wszystko się zmienia. Jak ze stratą poradzi sobie Maya? Czy dalej będzie w gangu? A może zacznie zupełnie nowe, spokojne życie? Czy da szanse sobie i Simonowi? Jak się trzyma Ana? Czy jej związek z...