Rozdział 26

7.6K 357 2
                                    

- Ugh... - jęknęłam słysząc rano dźwięk budzika, jedynym pocieszeniem był fakt, że słyszę go po raz ostatni.

- Nie jęcz mała, a wstawaj. - zaśmiał się brunet, na co z moich ust wyleciało zrezygnowane westchnięcie.

- Się nie śmiej. Pamiętaj, że na rozdanie świadectw musisz ubrać togę, lub jak to ty mówisz, sukienkę. - przypomniałam mu, a mój umysł rozświetliły obrazy tamtego dnia.

***

- Zakończenie roku będzie 24 czerwca o 9:00. - powiadomił nas Luke. - Ale wy musicie być o 8:30, aby się przygotować, zając miejsca i tak dalej. Wszystko jasne?

- Tak. - potwierdziliśmy całą klasą.

- To dobrze. Wasze togi będą w szkole, więc na zakończenie ubieracie tradycyjnie galowy strój, a już na miejscu zakładacie na strój togi.

- Chwila, chwila. - przerwał Simon, który chyba dopiero teraz zaczął słuchać. - Jakie kurwa togi? Chyba nie mówisz o tych niebieskich pseudo sukienkach i kwadratowych czapkach, prawda? - zapytał, a cała klasa łącznie z Luckiem zaczęła się śmiać.

- Tak, właśnie te togi mam na myśli.

- O kurwa. - jęknął. - A co jak nie przyjdę w tej kiecce?

- Właśnie dlatego zostają w szkole, żebyś czasem o niej nie zapomniał.

- Kurwa. - mruknął Simon, a ja prawie płakałam ze śmiechu.

***

- Nie przypominaj. - jęknął chłopak, a mi znowu chciało się śmiać.

Zrezygnowana westchnęłam, wstając z łóżka.

- Ty nie narzekaj. Ja muszę cały dzień chodzić w kiecce.

- Nie ubiorę jej. Zrobię taką aferę, że za rok będzie można odbierać świadectwa w dresach.

- Proszę cię, odpuść. - poprosiłam, a po chwili zobaczyłam błysk w oczach chłopaka.

- Okey ubiorę tą kieckę, ale jedziemy na motorze. - oznajmił, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.

- No spoko. Nie pierwszy raz będę jechała motocyklem w kiecce.

- Ze mną jeszcze tak nie jechałaś, więc to będzie pierwszy raz.

Zgodziłam się, bo naprawdę nie chciałam, żeby robił awanturę ostatniego dnia. 

Niecałą godzinę później byłam już gotowa. Miałam na sobie białą, kilkuwarstwową sukienką z koronki, sięgającą do połowy ud, talię opinała czarna kokarda. Na stopy założyłam białe szpilki na platformie. Swoje blond włosy delikatnie podkręciłam, a makijaż zrobiłam lżejszy niż zwykle, bo oczy podkreśliłam jedynie eyelinerem i tuszem, a na usta nałożyłam tylko błyszczyk.

- Ślicznie wyglądasz. - skomplementował mnie Simon, za co podziękowałam mu uśmiechem.

- Też świetnie wyglądasz.

I mówiąc to nie skłamałam. Chłopak miał na sobie białą koszulę, która idealnie podkreślała jego mięśnie i czarne spodnie. Wyglądał na prawdę zajebiście.

- Dobra mała. Chodź musimy jechać.

- Jasne.- zgodziłam się, chowając telefon do małej torebki na łańcuszku. - Jestem gotowa.

Kilka minut później schodziliśmy już do garażu, gdzie kręciło się kilka naszych znajomych.

- Ślicznie wyglądasz, mała. - oznajmił Tom, lustrując mnie wzrokiem.

To jest teraz mój światDonde viven las historias. Descúbrelo ahora