Rozdział 13

7.6K 397 13
                                    

Oczywiście nie dane było mi długo leżeć, bo już po chwili w moim... a w zasadzie naszym pokoju, znalazło się kilku chłopaków, z Patrickiem na czele, którzy po upewnieniu się, że jest bezpiecznie, najzwyczajniej w świecie się na mnie rzucili.

- Maya! Tęskniłem!- oznajmił Pat, a ja naprawdę nie wiedziałam, czy powinnam się śmiać z jego przywitania, czy być wściekła.

- Też tęskniłam, ale byłabym wdzięczna, gdybyś ze mnie zszedł. Zresztą wszyscy spadać z mojego łóżka!- wyjąkałam. - Ja pierdole! Ile wy ważycie? Serio przydałaby wam się jakaś dieta.

Na moje słowa przyjaciele zareagowali głośnym śmiechem, ale potulnie ruszyli swoje tłuste dupy i stanęli przede mną, dzięki czemu mogłam ich obejrzeć w pełnej krasie.

- Jakim, kurwa, cudem wy jeszcze przypakowaliście?- zapytałam solidnie zszokowana, czym zarobiłam kolejny wybuch radości ze strony chłopców. - Ja nie żartuję. Jeszcze trochę i będę musiała z Luckiem gadać o poszerzaniu drzwi, albo będziecie wchodzić bokiem.

- Luz mała.- zaśmiał się Sam - Nie jest tak źle. My przypakowaliśmy, a ty wypiękniałaś, więc nie narzekaj.

W tej chwili poczułam ramiona ściśle obejmujące mnie w tali, a ja nie musiałam się nawet zastanawiać kto to, bo byłam bardziej niż pewna, że to mój zazdrosny chłopak.

- Cieszę się, że aż tak podoba Ci się MOJA MAYA.- warknął Simon, na co chłopcy zrobili zdziwioną minę, a ja zaczęłam się śmiać, no bo co innego miałam zrobić.

- Wyczuwam zazdrość.- zaśmiał się Pat

- Spierdalaj.

- Ty byś widział jak zaczął się drzeć na Luke'a, gdy mnie przytulił. - zaszydziłam, a chłopcy zaśmiali się.

- Nie przesadzaj.- mruknął brunet wprost do mojego ucha

- Ja?- zapytałam ze śmiechem - Ja przesadzam?

- Dokładnie. Dramatyzujesz, mała.

- Oj byś nie chciał zobaczyć, jak ja dramatyzuję.

- A co jakbym chciał?- seksownie zachrypnięty głos popłynął wprost do mojego ucha, co wywołało ciarki na moim ciele.

- To my może nie będziemy przeszkadzać...- zaśmiał się Patrick.- Jak skończycie to czekamy na dole.

Chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam, bo przyjaciele już wyszli, zostawiając mnie samą z moim zazdrosnym i napalonym chłopakiem.

- To co maleńka? Co robimy?

- Hmm... Nie wiem co ty chcesz robić, ale ja idę do chłopaków.- powiedziałam podnosząc się z łóżka.

- A ni mi się waż.- syknął, łapiąc mnie za nadgarstek i przewracając z powrotem na łóżko. - Jesteś moja i tylko moja, jasne?

- A ty jesteś cholernie zazdrosny, wiedziałeś?- zapytałam ironicznym głosem

- Bo mam o co.- powiedział tylko

- Przecież ja nie robię nic, co dawałoby Ci...

- Mała, nie twierdzę, że specjalnie kogoś prowokujesz. - przerwał mi, a ja nie mogłam nie zwrócić uwagi na słowo "specjalnie". - Ale jesteś cholernie seksowna i choć mi się to nie podoba, zwracasz, aż za dużo uwagi na siebie.

- To co mam twoim zdaniem zrobić?- zapytałam zirytowana. - Może mam chodzić w habicie, aby faceci się na mnie nie gapili, co?

- To wcale nie byłby taki zły pomysł.- warknął, czym tylko dolał oliwy do ognia, jakim była moja złość. - Ale wiesz, że strój to nie wszystko? Twoje zachowanie...

- Czekaj...- przerwałam mu. - Nie dość, że mi sugerujesz, iż ubieram się wyzywająco, to jeszcze, że się tak zachowuję. Dobrze zrozumiałam?- chłopak nic mi nie odpowiedział, ale nie było takiej potrzeby. Wyraz jego twarzy mi wystarczył. - Nie wiem co ty sobie wyobrażasz, ale chyba znasz mnie na tyle dobrze, aby wiedzieć, że nie mam zamiaru udawać kogoś, kim nie jestem.

- Postaw się na moim miejscu, za każdym razem gdy gdzieś z tobą wychodzę, większość napotkanych facetów cię podrywa, przy okazji rozbierając wzrokiem, a co ty na to? - zapytał, jak się okazało retorycznie, bo nie czekając na moją odpowiedź kontynuował. - Nic. Tobie to się podoba, że tak działasz na mężczyzn. Schlebia Ci, gdy gapią się na Ciebie z pożądaniem. - widząc, że chce mu przerwać, spiorunował mnie wzrokiem. - Nawet nie zaprzeczaj, bo oboje dobrze wiemy, że mam rację.

- Jeśli myślisz, że obchodzi mnie to co myślą o mnie inni, to jesteś w tak ogromnym błędzie, że sobie nawet nie wyobrażasz. Zdanie jakieś przypadkowego człowieka obchodzi mnie tyle co nic, co innego zdanie osób dla mnie ważnych, ale rozumiem, że sugerując mi, iż zachowuję i ubieram się wyzywająco, masz w dupie to jak się czuję. Swoją drogą jest to śmieszne, bo sądząc po twoim wcześniejszym stylu życia, chyba powinieneś widzieć różnice między moim ubiorem, a strojami dziwek.

- Prowadziłaś taki sam, jak ty to mówisz "styl życia", jak ja.- przypomniał mi rysując cudzysłów w powietrzu. - Więc, jeśli próbowałaś mnie obrazić, to Ci to nie wyszło.

- W tej rozmowie, o ile to coś można nazwać rozmową, jesteś jedyną osobą która kogoś obraża. - warknęłam, zrywając się z łóżka i podchodząc do drzwi.

- Gdzie uciekasz?

- Nie uciekam, po prostu mam dość tej kłótni, więc pozwól, że pójdę się wyzywająco zachowywać, tam gdzie nikomu to nie przeszkadza.

- A co? Idziesz do burdelu?- zapytał z krzywym uśmiechem, przez co musiałam się naprawdę mocno powstrzymywać od mocnego przyłożenia mu.

- A co? Chcesz zostać moim alfonsem?- warknęłam trzaskając drzwiami.

Wcale nie zdziwiło mnie, że pod drzwiami od naszej sypialni stała większa część domowników, wydzieraliśmy się tak, że aż dziw, iż nie zleciało się pół miasta.

Tom bez słowa mnie przytulił. 

Mimo, że nie lubię tego ukazywać, prawdą jest, że takie słowa cholernie ranią, a szczególnie, gdy wypowiadają je bliskie nam osoby. Fakt, że Simon zasugerował mi, gdzie jego zdaniem powinnam pracować, bolał mnie tym bardziej, iż wiedział przez takie sugestie moje kontakty z rodzicami uległy oziębieniu. Dzisiejsze słowa chłopaka, przypomniały mi jak moja matka, gdy miałam 12 lat, oznajmiła mi, że do niczego się nie nadaję, a jedyne miejsce w którym mogłabym pracować, był właśnie burdel. Moja rodzicielka była na tyle kochana, aby przekazać mi taką informację, po tym, jak wylądowałam po raz kolejny u dyrektora. Okey, mogła się o to wkurzyć, ale nie zawsze powinna mówić pierwsze, co przyszło jej na myśl. To właśnie wtedy stałam się tym, kim jestem teraz, czyli bezuczuciową suką. Czasem jest lepiej, czasem gorzej, ale i tak nie da się powiedzieć, że jestem miła i grzeczna.

Thomas znał całą moją historię i rozumiał jak się musiałam czuć, po tym co usłyszałam od Simona, dlatego nie kłóciłam się, gdy dalej mnie obejmując, zaprowadził do swojego pokoju. Wiedział, że nie chcę, aby ktoś widział moje łzy, które w tej chwili moczyły jego koszulkę.

To jest teraz mój światTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang