Rozdział 22

7.1K 380 9
                                    

Na korytarzu przed salami nie było już nikogo, więc domyśliłam się, że wszyscy są już w środku. Bez wahania pociągnęłam za klamkę i nie czekając na nic, weszłam do klasy, kierując się na swoje miejsce. Przeszkodziło mi w tym chrząknięcie dobywające się ze strony biurka.

-Cześć Luke. Ja rozumiem, że mogłeś się stęsknić, ale już się dzisiaj widzieliśmy - przywitałam się rozbawiona, a przez twarz naszego wychowawcy przeszedł wyraz rozbawienia.

- No wiesz Maya, za tobą nie da się nie tęsknić, ale...

- O jak słodko. - przerwałam mu teatralnie wzdychając i wachlując się dłonią, na co się zaśmiał. - Oj wybacz chyba ci przerwałam. Kontynuuj.

- Ale może byś tak przeprosiła za spóźnienie. - zaszydził szatyn, na co otrzymałam mój rozbawiony wzrok. 

- Wierzysz w to, że przeproszę? - zapytałam szczerze zszokowana.

- Co ja z tobą mam... - westchnął pod nosem, a następnie kazał nam zająć miejsca.

Bez słowa usiadłam pomiędzy Aną i Simonem, gdzie było moje stałe miejsce, a Josh w tym czasie zajął swoje, dwie ławki przed nami.

Widziałam, że mój chłopak jest na mnie zły, że zignorowałam jego dobre chęci, a zamiast tego poszłam porozmawiać z przyjacielem i może zabrzmi to sukowato, ale nie obchodzi mnie to teraz, co on myśli. Nie żałuję, że poszłam porozmawiać z Joshem, a gdybym miała wybór, zrobiłabym to jeszcze raz i to bez większego zastanowienia. Dzięki temu miałam okazję się z nim pogodzić i wyjaśnić wszystko. Wiem jaki brunet potrafi być cholernie zazdrosny, zresztą dopiero nie dawno udało mi się z nim pogodzić, jestem świadoma także tego, że nie powinnam go prowokować... szczerze to nawet nie wiem jak, bo on potrafił mi robić awantury o zwykłą rozmowę z jakimś innym chłopakiem. Ale szczerze Simon nie powinien być zazdrosny o mojego przyjaciela. Tym bardziej, że jest on gejem. Kocham Simona, ale skłamałabym mówiąc, że nie wkurwia mnie, gdy chce decydować za mnie.

- Wszystko ok? - zapytałam cicho bruneta, czym zarobiłam jego piorunujący wzrok. 

- A jak myślisz? - kpina była cholernie mocno wyczuwalna w jego głosie.

- O co ty jesteś wkurwiony?- zapytałam lekko podniesionym głosem.

- Zgadnij.

- O to, że poszłam z Joshem? - upewniłam się, a jego wzrok wystarczył za odpowiedź. - Przecież to...

- MAYA! - moje wytłumaczenie przerwał podniesiony głos Lucka.

- Co?- zapytałam przybierając niewinny wyraz twarzy, aby go tylko bardziej nie zdenerwować.

- Już nic. - westchnął zrezygnowany. - Ale byłbym wdzięczny, gdybyś zaczęła mnie słuchać, a nie plotkować.

- Dobra, sorki. - po moich słowach Luke pokiwał głową i powrócił do gadania o jutrzejszej uroczystości zakończenia roku, a ja szybko zwróciłam się do Simona, aby go poinformować, że porozmawiamy później.

- Dobra, a teraz to co was zapewne bardziej interesuje. Mam tutaj wasze wyniki testów SAT. - po jego słowach zapanowała absolutna cisza, co teraz mnie nieźle rozbawiło.

Cały czas ktoś rozmawiał, odpływał myślami, wygłupiał się, a jak tylko padły słowa "wyniki SAT" zapadło całkowite milczenie. Wcześniej sama się... może nie tyle zamartwiałam, co zdenerwowałam faktem, że dzisiaj mają być te cholerne wyniki, ale po przemowie Any, zrozumiałam, że mój stres był śmieszny, bo i tak nie pójdę na studia, zresztą jak pewnie wszyscy moi przyjaciele.

Mężczyzna zaczął po kolei rozdawać koperty, nie wiem w jakiej kolejności były one ułożone, ale na pewno nie alfabetycznie. Za każdym razem, gdy przed kimś lądował list, był on natychmiast podrywany do góry, tak, że na ławce nie leżał nawet 10 sekund, a następnie błyskawicznie otwierany. Po sali co chwilę rozchodziły się krzyki typu: "Mam 1976 punktów.", albo "Jakim cudem masz 2119 punktów, ja mam ledwo 1950. To nie możliwe. Nie dostanę się do University of California." i śmieszne pocieszenia typu "Na pewno się dostaniesz, nie martw się jutro będą wyniki. Wszystko będzie dobrze." 

To jest teraz mój światTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang