#76 Laito oblany kawą to szczęśliwy Laito

121 6 4
                                    

Leżałam większą częścią ciała na Ayato. Rozkoszowałam się chłodem bijącym od niego. Leniwie jeździłam dłonią po jego brzuchu i żebrach. Od kiedy wróciłam z kuchni nie mogłam zasnąć. Próbowałam i wydawało mi się że przysnęłam na dwie, trzy minuty. Teraz jest już koło dziewiątej i czekam aż Wampir się obudzi. Spał dość długo zanim mruknął coś co brzmiało jak pomruk zadowolenia i ziewnięcie. Równie leniwie zaczął dotykać moich pleców, sunąc palcami po skórze. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego. Cały mój. Już niedługo na zawsze. Uwielbiam poranki z nim. Kiedy możemy tak leniwie leżeć i rozkoszować się sobą nawzajem. Zwykłym byciem obok. Podniosłam się i musnęłam jego usta. Uniósł kącik ust do góry. Obserwował mnie. Przeniosłam dłoń na jego policzek. Przymknął oczy kiedy zaczęłam go gładzić. Ponownie musnęłam jego wargi. Zaczął całować moją żuchwę. Tym razem ja mruknęłam zadowolona. Może dziś uda mi się z nim porozmawiać. Przytuliłam się do niego i tak leżeliśmy nic nie robiąc. Potrzebowałam takiej chwili, on chyba też, bo nie przerwał tego. 

-Yui?-spojrzałam na niego. - Chodźmy się przejść. 

- W takim razie musimy wstać i się ubrać. - podniosłam się, żeby usiąść i się przeciągnąć.-Dokąd chcesz iść? 

- Nie mam jakiegoś celu. Po prostu mam ochotę się przejść. - też podniósł się do siadu.- Daj mi buziaka.-uśmiechnął się. 

- Jak chcesz. - pocałowałam go krótko i poszłam do garderoby. 


Ubrałam zwykłe jeansy, szary sweter i grube ciepłe skarpety. Ayato też w międzyczasie się ubrał. Poprawiłam kaptur w jego niebieskiej bluzie i pocałowałam go w policzek. 

- Nie jesteś głodna? - zapytał zawiązując sznurówki. 

-Nie specjalnie. - poprawiłam kurtkę. 

-Żebyś potem nie płakała. - pogroził mi palcem, na co ja się zaśmiałam.

- Dobra zjem banana czy coś. - poszliśmy do kuchni. 

-Co tak sugestywnie z rana? - poruszył brwiami i się zaśmiał. 

- To ja jednak zjem jabłko.-złapałam owoc.

-Jedz co chcesz, byłbyś nie płakała że jesteś głodna. - oparł się o blat i pił krew, która wcześniej wziął z lodówki. 

-Już się tak nie przejmuj.-ugryzłam jabłko. - Poza tym-mówiłam z pełną buzią. - To ty jesteś wiecznie głodny. 

- Taki mój urok skarbie.-uśmiechnął się i włożył butelkę do zlewu.- Pojedziemy gdzieś i tam możemy się przejść. 

- Dobrze.-wyrzuciłam ogryzek.- Możemy iść.


Ayato wybrał o dziwo drogę na pieszo do samochodu. Zazwyczaj kiedy tylko może używa teleportacji. Teraz szedł ze mną za rękę przez korytarze. Zeszliśmy już na dół, a zza rogu wyszedł Wiktor wraz z wysłannikiem rodziców. Ten drugi spojrzał na nas i zanotował coś w notatniku. Niestety blondyn podszedł do nas i zaczął gadać. 

- Proszę, proszę. Odbijasz mi narzeczoną.-spytał definitywnie rozdrażniony. 

- Nie jestem twoją narzeczoną.-wtrąciłam.

- Kwestia czasu. - zbył mnie.- Twoi rodzice i tak chcą żebyś była ze mną. 

- Ale ja nie chcę i nie planuję zmieniać zdania.- założyłam ręce na piersi. 

- Wolisz tego kretyna bez tytułu?- prychnął.

- Zamknij wreszcie swój niewyparzony pysk. Niby jesteś "szlachetnie" urodzony, a jednak zachowujesz się jak dziecko wyciągnięte z dziczy. Jesteś zwykłym dupkiem, który nie rozumie tego że ona cię nie chce, a ja powstrzymuje się tylko siła woli żeby cię nie udusić raz a dobrze w tym momencie. Więc nie denerwuj mnie bo rozszarpie ci gardło.- Ayato był wściekły. Naprawdę powstrzymywać się żeby go nie zabić, jednak dusił mi przy tym rękę. 

Princess in Black [Diabolik Lovers]Where stories live. Discover now