#75 Kocie Oczka

302 21 6
                                    

Wieczór z Haley to istne szaleństwo. Wypiłyśmy tyle że ledwo stoję, a ona wygląda na całkiem trzeźwą. Jest dopiero 23. Dobrze że barman ma zegarek na wierzchu. Podrywało mnie dziś sporo ludzi, głównie zza granicy. Był loczek z Hiszpanii, blondyn z Irlandii, brunet z UK, rudzielec z Europy, ale nie pamiętam skąd i uroczy Koreańczyk. Reszty nie zapamiętałam. Haley pytała mnie czy chcę trochę narkotyków, ale odmówiłam. Chyba. Nie pamiętam. Wątpię żebym coś brała. Muzyka dudni, aż ma się wrażenie że twoje organy odbijają się od siebie wraz z basami. Irytujący DJ który odzywał się w najlepszych momentach piosenek ogłosił że czas na wolniejsze tempo po tych kilku szybkich piosenkach. Dałam się porwać do tańca jednemu ładnie opalonemu brunetowi. W końcu taniec nikogo nie zabił. A co dopiero jeden krótki. Chociaż w prawdziwej historii Śnieżki, jej macocha zostaje zaproszona na ślub i jest zmuszona do tańca w rozżarzonych żelaznych butach dopóki nie umrze. Jednak nie licząc uciekających na mój tyłek rąk, które cały czas pilnowałam tańczył całkiem w porządku. Czarnowłosa odciągnęła mnie na bok i oznajmiła, że dobrze byłoby już wrócić. Zdąży jeszcze poprawić makijaż przed randką. Zapomniałam że ją ma. A tak fajnie się bawiłam. Muszę kiedyś wyciągnąć Miku i Naoko. Wyszłyśmy z klubu. Szłam z nią pod rękę aby nie zaliczyć gleby. Nie uśmiecha mi się bliskie spotkanie z chodnikiem. Podeszłyśmy do samochodu i Haley zadzwoniła do Ayato. Niby wszystko jest dla mnie jasne i świadome, ale robię wszystko jakoś inaczej. Pewniej siebie, chaotycznej. Pewnie jestem pijana, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Mam tak jakby opóźniony obraz przed oczami kiedy się przemieszczam. Tak w sumie to zgłodniałam. Zjadłabym coś dobrego. Tak naprawdę dobrego. Spojrzałam na Haley. Jaka ona jest piękna. Ta jej talia. No w sumie nie potrzebuje powietrza to może ściskać się gorsetem do woli. Pojawił się Ayato. Pocałowałabym go teraz. Narzekał do Haley że wzięłysmy jego samochód. Mam ochotę zrobić malinkę na jego bladej szyi. Spojrzał na mnie i zdjął bluzę po czym narzucił mi ją na ramiona. Przez alkohol nie czuję zimna. Zagryzłam wargę. Zrobiłabym dużo malinek na jego ciele. Objęłam jego ramię i uśmiechnęłam się pod nosem. Moglibyśmy zostać trochę tutaj razem. 

- Dobra kochasie. Spadam na randkę. Do zobaczenia kiedyś tam! - posłała nam całusa i zniknęła. 

- Wracamy do domu. - mruknął Ayato i otworzył mi drzwi, żebym wsiadła. Zrobiłam to chociaż dziwnie ociężale. 

- Jesteś uroczy. - dźgnęłam go lekko palcem w policzek, kiedy zapinał mi pasy. - Masz takie kocie oczka. Lubię je. 

- Uspokój się.-mruknął - Laito cię chociaż odstawia do domu, kiedy gdzieś idziecie pić, nawet jeśli ma potem spotkanie. - narzekał, odpalając silnik.

- A wiessz coo? - zaśmiałam się. - Jesteśmy razem i nigdfy nie byljiśmy na randtce. - próbowałam znaleźć wygodną pozycję na fotelu. Zrzuciłam szpilki z nóg i podciągnęłam je do piersi. 

- A nasze wyjście do świata wampirów? - zapytał zdziwiony. 

- Pokazywałeś mi miasto bo cję namófiłam. Ucieczka przed wściekłymi wampirami nie była za ciekawa. - oparłam głowę na szybie. - Nigdy nie byłam na żadnej randce. Poszłabym na jakąś. Zwłasszcza z tobą. Wijesz? - mówiłam sennie. Moje powieki są tak ciężkie.

- Zastanowię się. - powiedział cicho. 

-Objecujesz? - ziewnęłam. 

- Yhm- mruknął. 

- Jesteś naijlepsszy. - zasnęłam z uśmiechem. 

Przebudziłam się kiedy wampir wyciągał mnie z samochodu. Jako że się obudziłam postanowiłam mu pomóc. Jakże łaskawie z mojej strony. Objęłam jedną ręką jego kark, a drugą złapałam się pojazdu. Głupia ja wciąż byłam boso. Pisnęłam głośno kiedy jak największy debil weszłam w śnieg. Ayato tylko się zaśmiał i wziął mnie na ręce. Jak on ładnie pachnie. Przybliżyłam się do jego szyi i zassałam skórę. Po chwili pocałowałam jego oznaczoną skórę i uśmiechnęłam się spoglądając na jego twarz. Uniósł tylko brew i przeniósł nas do sypialni. Położył mnie do łóżka. Pochylony tak nade mną wygląda pociągająco. Przyciągnęłam go do pocałunku. Oddał go, ale przerwał po chwili całując mnie dodatkowo w głowę. Fuknęłam. On powiedział tylko że za chwilę wróci bo musi zaparkować. Zdjęłam jego bluzę. Ile można parkować samochód? Podniosłam się do siadu i próbowałam sama rozpiąć sukienkę. Po dłuższym niż zwykle staraniu się o dosiegniecie zamka udało mi się rozebrać. Odrzuciłam materiał na ziemię. Ayato wrócił do pokoju i zaczął mi się przyglądać. Nie zwróciłam na niego większej uwagi ponieważ to normalne zachowanie z jego strony. Z ulgą opadłam na łóżko. Ayato też rozebrał się do bokserek i położył obok. Ten idiota nadal jest zły o to co powiedział jego ojciec? Jest tak daleko. Położył się do mnie plecami. Nie wiele myśląc przytuliłam się do niego. Mruknął coś i zdjął moje ramię z jego ciała. Automatycznie poczułam się odrzucona. Mimo to powoli jeździłam dłonią po jego plecach. Odsunął się ode mnie. Sama też obróciłam się na drugi bok i odsunęłam na skraj łóżka. Na szczęście jest duże więc nawet się nie stykamy niczym. Może żałuję że jest ze mną. Mógłby być z inną. Ładniejszą, może byłaby od razu wampirzycą. Przecież w Świecie Wampirów było tyle zainteresowanych nim wampirzyc. Zagryzłam wargę. Na pewno żałuję i wolałby być z inną. No bo po jaką cholerę jestem mu potrzebna. Taka Haley jest ode mnie o wiele razy lepsza. Ma lepsze ciało, charakter, znajomych i jest wampirzycą nie musiałby się męczyć. Może ma mnie dosyć. Czułam jak łzy zbierają mi się pod powiekami. Na pewno ma mnie dosyć. Żałuję że powiedział mi że chce ze mną być i teraz próbuje to odkręcić. Pierwsza łza. No bo po co mu problem w postaci człowieka. Druga. Mógłby być z wampirzycą bez zobowiązań. Może już nawet jakąś ma. Ze mną jest tylko uwiązany. Trzecia. Może jest ze mną tylko dla krwi. Zagryzłam wargę żeby nie szlochać. Czwarta. Przecież ja mu tylko zawadzam. Im wszystkim. Dodatkowo przyjechał za mną ten kretyn. To też moja wina. Jestem beznadziejna. Ciężko mi się oddychalo przez powstrzymywanie dźwięków. Łzy po prostu płynęły po mojej twarzy. Z jego statusem społecznym może mieć kogo tylko chce. Męczy się ze mną. To moja wina. Pośród tych wszystkich wampirzyc jestem tylko przekąską. Deserem. Zwykłym workiem z krwią który one mogą wykorzystać do przetrwania i on może wymienić na nowy w każdej chwili. Niekontrolowany cichy szloch wyrwał się z moich ust. Pewnie go usłyszał. Stwierdzi że się nad sobą użalam bo nie chciał mnie objąć. Jestem kretynką. Słyszę jak się rusza. Okrył mnie kołdrą. Poczułam jego dłoń na ciele i po chwili przyciągnął mnie na środek łóżka i objął. Durna kretynko skończ się nad sobą użalać. Jesteś beznadziejna i tyle. On też to wie. 

Princess in Black [Diabolik Lovers]Where stories live. Discover now