Rozdział 5. Podjęcie decyzji.

327 13 1
                                    

Rozdział dedykuje mojej wspaniałej mamie która obchodzi dziś kolejne urodziny. Wszystkiego najlepszego mamo😊

Po długim rozmyślaniu o tym co mam zrobić wróciłam do pokoju. Nie wiedziałam czy się zgodzić na propozycję nieznajomego czy nie zgodzić się. Zauważyłam David siedział na łóżku. Najwidoczniej myślał o czymś. Podeszłam do niego trochę.

-David? Czy ty również myślisz o tym co ja?- Zapytałam się patrząc na ukochanego. David na mnie spojrzał.

-Nie mam zamiaru mówić tobie co siedzi mi właśnie w głowie i o czym myślę.- Mówił David. Jego ton głosu doskonale dał mi do myślenia, że również myśli o propozycji nieznajomego.

-Czyli wychodzi na to, że myślimy o tym samym David. Oboje wiemy, że milion dolców za jedną noc z tym mężczyzną to wytrzymałbyś?- Zapytałam się patrząc na Davida.

-Szczerze sam nie wiem. To kupa kasy takie... Milion dolarów. W dodatku nie wiadomo czy za tą jedną noc da nam tą kasę. - Powiedział z niepewnością. Owszem miałam sama złe przeczucia ale do odważnych świat należy. Poza tym miałam przeczucie, że zachowa się uczciwie i da pieniądze.- Sama przecież widziałaś jak na nas się patrzył. Takie typy jak on zawszę dostają to co chcą pstryknięciem palców i są do tego przyzwyczajeni. Nie podda się on tak łatwo jak z tą pomocą przy grze.- Powiedział David. Nie musiał tak mówić. Doskonale sama wiedziałam to co on chce. Szczerze sama mogę dać swoje warunki przed zaczęciem się nocy z nieznajomym.

-Kochany co ty myślisz, że od niego wszystko zależy?- Zapytałam się siadając koło swojego chłopaka.

-Wręcz przeciwnie. Myślę, że też liczy się twoje zdanie. Mam nadzieję, że weźmie pod uwagę twoje warunki Evelyn.- Powiedział David. Zauważyłam, że robi się powoli jasno. Nie wiem jak ten czas szybko minął.- Na prawdę będziesz w stanie zrobić to?- Zapytał się z niepewnością w głosie.

-Zrobiłabym to dla naszej przyszłości. Poza tym wiesz, że ciebie kocham. W dodatku ratuje ci tym dupsko.- Powiedziałam patrząc na niego.

-Ale robisz to za wysoką cenę. Na pewno chcesz to zrobić z bogatym facetem za hajs?- Zapytał się z niepewnością w głosie. Wyczułam, że robi ponownie scenę zazdrości. Nie lubiłam tego.

-Już ci powiedziałam, że robię to bo ciebie kocham. Owszem jest pociągający ale robię to dla nas. Jeśli Tygrys nas napadnie to już mogiła.- Powiedziałam patrząc na chłopaka. Blondyn podrapał się po karku.- Moje ciało i mogę zrobić z nim co chce. Wytatuować albo uprawiać seks. Ale moje serce nadal jest w twoich rękach.- Dodałam przyglądając się chłopakowi który wyglądał na poddenerwowanego przez to co narobił.

-W sumie racja.- Odparł. Jego twarz zbliżyła się do mojej. Po chwili nasze usta połączyły się w pocałunku. Całowaliśmy się w obawach. Było tak jakbyśmy byli głównymi bohaterami powieści Szekspira. Nasze pocałunki sprawiały jakby ktoś chciał nas rozdzielić na wieki. Jednak nasz pocałunek przerwało pukanie do drzwi od pokoju hotelowego. Wzięłam szlafrok i ubrałam go. David nałożył spodnie od piżamy i poszedł do drzwi które otworzył po chwili. Do pokoju wszedł ten sam mężczyzna który przyniósł żetony nieznajomemu w kasynie.

-Witam. Przepraszam najmocniej za najście ale mój szef wyczekuje na waszą odpowiedź.- Powiedział mężczyzna patrząc to na Davida, to na mnie. Moje serce przyśpieszyło tępa. Wiedziałam, że to nie jest gra. Wstałam.

-Jeśli może pan zaczekać przed pokojem to dziękuję. Przebiorę się i zaraz przyjdę. Chętnie porozmawiam z pańskim szefem w cztery oczy.- Odparłam na co mężczyzna skinął lekko głową i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Wyjęłam z walizki moją granatową sukienkę, czerwoną bieliznę i opaskę z kokardą. Poszłam do łazienki gdzie przebrałam się w sukienkę i bieliznę. Uczesałam włosy po czym nałożyłam opaskę. Nałożyłam jeszcze czarne baletki i wyszłam z łazienki psikając się lekko perfumami. Poprawiłam makijaż po czym opuściłam pokój mając ze sobą torebkę. Razem z ochroniarzem nieznajomego poszłam korytarzem, a potem windą na parter dla VIPów znajdujący się dwa piętra nad moim i Davidem pokojem. Pod czas drogi rozmyślałam jakie mogę dać swoje warunki mężczyźnie. Po dojściu pod pokój mężczyzny. Wiedziałam, że nie ma odwrotu. Miałam właśnie spotkać się z mężczyzną który chce zapłacić mi za spędzoną z nim jedną noc.

-Spokojnie proszę pani. Mój szef to dobry człowiek więc nie ma się czego bać.- Powiedział ochroniarz. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się lekko. Zaś w jego głowie było się wyczuć, że chce on uspokoić moje zdenerwowane przed rozmową serce. Poza tym zachowuje się jak typowy ojciec uspokajający swoją córkę przed jej wielkim dniem.- Pracuje dla niego od wielu lat droga pani. Nigdy nie był zachwycony taką kobietą.- Powiedział po czym uprzejmie zapukał i uchylił lekko drzwi.

-Szefie wykonałem polecenie.- Powiedział mężczyzna który odsunął się uchylając bardziej drzwi dając mi do zrozumienia, że mam wejść. Zrobiłam to. Weszłam powoli, a za mną drzwi zostały zamknięte. Na białej, skórzanej kanapie siedział nieznajomy. Trzymał on w ręce cygaro które nie było nawet jeszcze zapalone. Odłożył przedmiot do popielniczki widząc moją osobę. Następnie wstał i podszedł. Był tak samo ubrany jak w kasynie.

-Dzień dobry.- Powiedział chwytając moją dłoń po czym ucałował jej zewnętrzną część. Następnie wyprostował się uśmiechając się uwodzicielsko. Poczułam się jakbym za nim tęskniła. Nie byłam pewna czy to tylko jakieś zwidy czy kompletnie oszalałam na jego punkcie.

-Dzień dobry.- Powiedziałam gdy oboje usiedliśmy po chwili na kanapie. Mężczyzna nie spuszczał ze mnie wzroku. Uśmiechając się przy tym nadal.

-Jeśli można chciałbym wręczyć ci pewną niespodziankę.- Powiedział po czym wyciągnął do mnie dłoń.- Mogę?- Zapytał skazując na moją rękę. Podałam mu moją prawą dłoń. Mężczyzna dał rękę tak jak zawsze ojcowie prowadzą córki do ołtarza. Wstaliśmy z kanapy po czym poszliśmy na otwarty taras. Mężczyzna spojrzał na mnie.

-Za kilka minut pojawi się tu helikopter. Zechciałabyś do mnie dołączyć?- Zapytał się patrząc mi głęboko w oczy. Czułam się jak posiadanie w brzuchu stada motyli. Uśmiechnęłam się.

-Dlatego tutaj przyszłam.- Odparłam szybko bez żadnego namysłu.

-Rozumiem. Ja tylko dałem tobie propozycję. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić zdanie.- Powiedział mężczyzna nadal się uśmiechał.- Chociaż przyznam, że nie chciałbym byś zmieniała zdanie.- Dodał po chwili. Uśmiechnęłam się. Szczerze sama nie chciałabym zmieniać zdania.

-Więc w takim razie możemy ruszać.- Powiedziałam z uśmiechem patrząc na mężczyznę. Przyznam, że niepokoił mnie dług mojego chłopaka tak samo jak strach przed niebezpieczeństwem ze strony Tygrysa. Na dodatek miałam obawy przed lotem helikopterem z nieznanym mi człowiekiem. Lecz w duchu powtarzałam sobie, że będzie dobrze.

Miłość MafiiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora