Rozdział 49. Brylantowy mustang.

132 9 0
                                    

Dobiegłam szybko do budynku gdzie mieszka mój ojciec. Weszłam szybko do środka po czym biegiem pobiegłam po schodach, a następnie do mieszkania. Czułam jak adrenalina krąży w moich żyłach. W środku nikogo nie było. To i nawet dobrze. Weszłam na kanapę i zdjęłam ze ściany zdjęłam obraz. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Znalazłam torbę podróżną i wzięłam ją by po chwili schować do niej obraz. Wyjęłam telefon słysząc dźwięk wiadomości. Spojrzałam. David kazał mi od razu iść do doków na jacht. Musiałam zamiast iść na jacht najpierw zobaczyć ojca. Chwyciłam torbę i zbiegłam po schodach. Biegłam ile mam sił. Kiedy zbliżałam się do szpitala usłyszałam syreny policyjne. Spojrzałam ponownie na telefon otrzymując kolejne wiadomości. Kazał mi od razu uciekać i biec do jachtu. Postanowiłam się go posłuchać mimo obaw, że tacie się coś dzieje. Zmieniłam kierunek biegu. Po półgodzinie dotarłam do doków gdzie znalazłam jacht Masona. Weszłam na jego pokład dysząc ciężko jak lokomotywa. Rozejrzałam się kiedy usłyszałam płacz. Po chwili zobaczyłam Masona wychodzącego z pomieszczenia. Trzymał płaczącego Severusa na rękach.

-Mason.- Powiedziałam po czym podbiegłam do niego. Przytuliłam go i zaczęłam ze łzami całować czoło synka. Spojrzałam gdy usłyszałam szczekanie. Podbiegli do nas Hunter, Arioch i Tajgi. Kucnęłam i przytuliłam każdego zwierzaka.

-Spokojnie już dobrze. Pewnie się bardzo wystraszyłaś.- Powiedział kładąc małego do nosidełka. Poczułam łzy w oczach przypominając sobie to co wydarzyło się w magazynie. Poczułam jak Mason siada koło mnie i przytula do siebie.- Proszę cię nie płacz. Teraz już wszystko będzie dobrze.- Dodał gładząc mnie po plecach.

-Ale jak? Skąd się tu wzięliście? Myślałam, że uciekłeś i, że zostawiłeś mnie.- Mówiłam patrząc w jego piękne oczy. Poczułam jego dłoń na policzku. Zaczął wycierać moje łzy.

-Tak było kochanie. Ale nigdy bym nie zrobił tego. Nie mógłbym was zostawić samych. Nie mogę uwierzyć, że ten pieprzony Jack to zdrajca. Nie przejmuj się. Wszystko teraz będzie dobrze. Jesteśmy wszyscy bezpieczni.- Powiedział, a ja ponownie się do niego przytuliłam. Emocje dały mi w kość. Czułam wciąż to jak serce dalej bije mi jak opętane. Odsunęłam się i wzięłam torbę z której wyjęłam obraz.- Skąd go wzięłaś?- Zapytał się zaskoczony Mason.

-To prezent od mojego taty.- Powiedziałam patrząc na Masona. Jednak spuszczam głowę.- Nie pozwoliłeś mi tam wyjaśnić wszystkiego. Włoch jest moim ojcem, a nie kochankiem.- Powiedziałam po czym się rozpłakałam.- N-Nawet nie wiem czy on nadal żyje.- Dodałam z płaczem. Usłyszałam kolejne kroki. Spojrzałam razem z Masonem.

-Żyje Evelyn. Jestem cały w jednym kawałku.- Powiedział mój ojciec podchodząc do nas. Nadal go pewnie bolała rana zadana przez Masona.- Nie musisz się martwić. Twoja przyjaciółka Avery skontaktowała się z twoim ex bo nie mogła dotrzeć do nikogo z nas. Avery jako pierwsza się dowiedziała o zdradzie Jacka i chciała nas poinformować po odnalezieniu nas. Na szczęście David dotarł do szpitala na czas. Nim przyjechała policja ten chłopak pomógł mi uciec i postrzelił Jacka. Nie udało mu się uciec przez przyjazd policji.- Powiedział mój ojciec. Wstałam z podłogi wycierając łzy.- Za to muszę przyznać, że ładnie go potraktowałaś gazem.- Powiedział rozbawiony na co Mason wstał i objął mnie.

-Taa... Tak w ogóle wyjaśnicie mi o co chodzi z tym obrazem? Dlaczego jest taki ważny i czemu wszyscy chcą go mieć? To jest jak skrzynia umarlaka z Piratów z Karaibów?- Zapytałam się obu mężczyzn siadając na kanapie koło nosidełka z Severusem.

-W ramieniu obrazu są ukryte trzydziesto karatowe diamenty.- Powiedział Mason po czym z moim ojcem obrócili obraz, a z jego ramy wyjmują po chwili błyszczące kamienie. Uśmiechnęłam się.- Lepiej chodź do kajuty. Odpoczniesz, weźmiesz kąpiel i zrelaksujesz się.- Powiedział Mason chowając błyszczące kamienie do pudełka. Poszłam do znanej mi kajuty. Wzięłam ubrania na zmianę, szampon i ręcznik. Po czym poszłam do łazienki w której napuściłam wodę do wanny. Moczyłam się tak chyba z półtorej godziny. Wieczorem ułożyłam dzieci do spania. Sev i Lili też mocno przeżyli emocje. Poczułam jak silne dłonie Masona mnie obejmują, a jego usta robią mokre ślady na mojej szyi.- Właśnie przepłynęliśmy granice. Jesteśmy już oficjalnie bezpieczni i z dala od wrogów.- Powiedział Mason. Spojrzałam na niego.

-Całe szczęście. Jestem w końcu u boku mojego kochanego mężczyzny, a nasza ósemka jest bezpieczna. Jesteśmy my, dzieci, mój ojciec, Arioch z Hunterem i Tajgim.- Powiedziałam z lekkim uśmiechem.

-Zobaczysz. Teraz wszystko będzie inaczej. Przyrzekam ci na mój honor.- Powiedział po czym pocałował mnie delikatnie w czoło. - A teraz wybierz miejsce gdzie zapragniesz zamieszkać.- Powiedział szczerząc się i głaszcząc mnie po plecach.

-Może do ciepłych krajów Mason?- Zapytałam się na co ten skinął głową. Zimowe wakacje jeszcze zdążymy na pewno zrealizować.

-Fantastycznie. Znam idealne miejsce. A teraz chodź. Jest późno, a pewnie chce ci się spać.- Powiedział zaczynając się rozbierać. Położyłam się do łóżka w piżamie, a Mason po chwili dołączył do mnie by po paru chwilach zasnąć wtuleni w siebie.


Miłość MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz