Rozdział 39. Napięta atmosfera.

96 6 0
                                    

Zatracona w myślach i we własnych stałam w miejscu. Czułam się jakby czas się zatrzymał. Ale... Z tego wszystkiego wyrwało mnie to, że ktoś wszedł. Gwałtownie się odwróciłam i zauważyłam Davida. Gwałtownie zmieniam minę i wymierzam mu cios w policzek.

-Kurwa... Nie moja wina, że były korki i się spóźniłem!- Krzyknął łapiąc się z czerwony od uderzenia policzek.- Poza tym jakiś typ wychodził z twojego mieszkania. Był tu prawda? Sypiasz z nim?!- Krzyknął ponownie. Poszłam do kanapy i usiadłam na niej.

-Po pierwsze mogłeś napisać SMS, że się spóźnisz. Po dwa nie krzycz bo nie jesteś u siebie. Po trzecie to nie jest twoja sprawa z kim sypiał. Po czwarte tak był ale pomylił mieszkania.- Powiedziałam wkurzona. No i zjebał mi dzień.

-Evelyn nie znam typa osobiście ale wiem kto to. To jest włoski boss. Jest bardzo niebezpieczny. Wszyscy na jego widok lub wzmiankę spieprzają gdzie pieprz rośnie. Więc czego ten Włoch chciał?- Zapytał się. Patrzył się na mnie wściekły jak wtedy gdy nakryłam go na sypianiu z inną. Nie odpowiedziałam. Odwróciłam głowę.- Odpowiadaj suko!- Krzyknął po czym się zamachnął. Uderzył mnie w twarz zostawiając czerwony, piekący ślad swojej dłoni na moim policzku. Kiedy na niego spojrzałam wkurwiona cofnął się ze strachem w oczach.- E-Evelyn ja nie chciałem.- Mówił przerażonym głosem widząc co przed chwilą mi zrobił.

-Chcesz wiedzieć?! To mój ojciec durniu! Masz więcej do mnie nie dzwonić i nie pisać inaczej powiem Masonowi, a on ci nie daruje!- Wykrzyczałam wściekła. Wstałam. Kiedy go mijałam uderzyłam go w nos po czym w krocze. Szybko wyszłam z mieszkania. Po dojściu do auta wsiadłam i zaczęłam jechać do domu. Starałam się uspokoić podczas prowadzenia pojazdu. Kiedy po długim czasie wracam do domu jestem nieco uspokojona jednak nadal serce ze wściekłości bije w mojej klatce jak szalone. W dodatku ten policzek. Mason się wkurzy. Po wejściu do salonu zauważyłam Masona. Stał ubrany. Patrzył się na mnie zły. Czyli będzie znów kłótnia.

-Gdzie byłaś?- Zapytał się. Po głosie słyszałam, że stara się panować. Chciałam się odezwać ale ten podszedł do mnie i uniósł moją twarz.- Kto ci to zrobił?!- Krzyknął przez co się spięłam.

-Mason uspokój się. Krzyczeniem na mnie spowodujesz, że będę bardziej zdenerwowana. Byłam w mieszkaniu Avery. Chciałam ochłonąć po naszej kłótni w saunie. Po wejściu spotkałam...- Nie było mi dokończyć ponieważ Mason oparł się o ścianę ze złośliwym uśmieszkiem.

-No dalej powiedz. Jak z nim było hmm?- Zapytał się patrząc na mnie z tym uśmieszkiem. Zaraz. Śledził mnie? Wie o moim spotkaniu? Jak?

-Zaraz. Z kim? Skąd o tym wiesz?- Zapytałam się patrząc na Masona.

-Jak z kim? Z tym twoim debilnym byłym. Jack was widział jak wchodzicie razem do budynku. Co ja mówiłem na spotykanie się z tym idiotą?- Mówiąc swoją wypowiedź jego twarz przybrała wściekłość. Momentalnie Arioch zbiegł ze schodów i pojawił się koło mnie. Zawarczał na swojego właściciela.

-M-Mason przestań... Zaczynam się ciebie bać.- Powiedziałam powoli się cofając. Zamknęłam oczy widząc jak podnosi rękę by wymierzyć we mnie cios. Zasłaniam się bojąc się, że zaraz poczuje większy ból. Jednak usłyszałam szczekanie Ariocha i Huntera oraz ciche ryczenie Tajgiego. Spojrzałam nie pewnie. Zauważyłam jak Iwo trzyma rękę swojego ojca wściekły.

-Co ty wyprawiasz?! Oszalałeś do reszty?!- Wrzasnął Iwo patrząc na ojca. Mason dyszał wkurzony patrząc na mnie. W moich oczach gromadzą się łzy. Nie wytrzymuje i uciekam do pokoju. Słyszę jak za mną biegnie Hunter i Tajgi lecz Arioch nadal stał i warczał szczekając jednocześnie na Masona. On... Prawie znów mnie uderzył. Wchodzę do garderoby. Opieram plecy o drzwi jednej z szaf i zsuwam się na podłogę. Obejmuje kolana kładąc na nich czoło pozwalając spływać łzom cicho płacząc. Jak mogłam być tak głupia? Przecież Mason mógł i tak kogoś wysłać by mnie śledzić. Czuje jak coś liże moją rękę. Spojrzałam i zobaczyłam Huntera. Lizał moją dłoń siedząc obok, a Tajgi miał w pyszczku paczkę chusteczek. Pociągam nosem biorąc od zwierzaka chusteczki którymi wycieram policzki i wydmuchuje nos. Zauważyłam jak do garderoby wchodzi Iwo.

-Tu jesteś. Hej już dobrze.- Mówi podchodząc i siada koło mnie.- Wszystko ok?- Zapytał się biorąc mój podbródek po czym do czerwonego policzka przyłożył zimny opatrunek.- To na złagodzenie.- Dodał dając moją rękę tak bym trzymała zimny okład.

-D-Dzięki ale nic nie jest dobrze. Rozpadam się jak źle złożone lustro. David mi nie dawał spokoju. Chciał mnie widzieć i pogadać. Nie chciałam tam jechać ale by dał mi spokój poszłam tam. Myślałam, że już czeka, a w mieszkaniu... W mieszkaniu już ktoś był. Śledził mnie i mnie znalazł. Nie wiem co robić. Boje się.- Mówię ponownie się rozpłakując. Znów chowam twarz w kolana. Czuje jak Iwo mnie przytula i głaszczę po plecach bym się uspokoiła. Czuje jak z nerwów zaczyna mnie boleć brzuch oraz jak się trzęsę.

-Evelyn spokojnie. Spróbuj się uspokoić. Ja pogadam z ojcem. Postaram się mu wbić do łba by wszystko zrozumiał. Przypilnuje by się więcej tak nie zachowywał. Dobrze, że usłyszałem warczenie zwierzaków inaczej by ciebie uderzył.- Powiedział przybliżając się. Chciał mnie pocałować. Nie chciałam tego. Z jego zachowania wyrwało go warczenie Ariocha stojącego w drzwiach. Spojrzał na psa. Czarny doberman zbliżył się warcząc. Iwo wstał i po chwili wyszedł z garderoby, a potem z pokoju.

Miłość MafiiWhere stories live. Discover now