Rozdział 44. Wyjazd.

89 6 0
                                    

Droga szybko mi zajęła. Po drodze zauważyłam, że w torbach były maskotki. Był pluszowy cerber, biała sowa, Hermiona i Snape. Cała czwórka maskotek miała przyczepiona kartką, że to z uniwersum Harry'ego Pottera. Jednak kiedy dochodziłam do domu wiedziałam jedno. Wiedziałam, że pójdę od razu do Masona i wszystko od A do Z mu powiem. Nie chce by myślał, że okłamywałam go. Powiem mu prawdę, że Włoch był, jest i zawsze będzie moim ojcem. Mam nadzieję, że nie stracę ani jego ani ojca. Zauważyłam jak z domu wychodzi Mason. Od razu podchodzi do mnie i przytula mnie.

-Wszystko w porządku? Nic się nie działo?- Zapytał przyglądając się mi.- Co to za prezenty?- Zapytał się ponownie Mason pokazując na torby.

-Tak spokojnie jest w porządku. To są maskotki dla Severusa i Lili.- Powiedziałam patrząc na niego.

-Masz może czas byśmy porozmawiali?- Zapytał się mnie Mason.

-Tak mam Mason.- Odpowiedziałam idąc z nim do domu. Po wejściu poszliśmy do pokoju maluchów. Dałam im maskotki po czym poszliśmy do sypialni. Usiedliśmy koło siebie na łóżku.

-Wiesz muszę tobie coś bardzo ważnego powiedzieć Evelyn.- Mówi spokojnie mimo, że widzę doskonale w jego oczach, że to na prawdę coś pilnego. Dodatkowo w jego oczach zauważam strach którego nigdy nie pokazywał aż tak często.- Muszę iść Evelyn. Wyjeżdżam.- Powiedział poważnym tonem Mason.

-Czy przypadkiem nie wspominałeś, że wyjeżdżamy na wakacje wspólnie?- Zapytałam się nie wiedząc kompletnie o co chodzi. Wydawał się nieco zdenerwowany.

-Obiecałem ci Evelyn, że pojedziemy. Dotrzymam słowa.- Powiedział klękając przede mną na kolano.- Obiecaj mi jedno kochanie. Obiecuj mi, że cokolwiek by się nie stało to ochronisz Severusa i Lili własnym życiem.- Powiedział łapiąc mnie za ręce. Nie rozumiałam go. Co miał zamiar zrobić? Mimo, że Lili mieszka z nami od tygodnia to mocno się przywiązał jakby była jego córką.

-Mason? O co ci chodzi? Dlaczego tak mówisz? Przecież wiesz, że maluchy są dla mnie ważne i będę je chronić mimo wszystko. Mówisz to tak jakbyśmy się mieli nigdy więcej ni zobaczyć.- Powiedziałam czując łzy w oczach. Zaczęłam się bać.

-Evelyn. Jeśli się mi coś stanie... Musisz skoncentrować się na nich i na sobie. Przepraszam cie. Ale nie mogę ci powiedzieć dlaczego.- Powiedział odwracając głowę. Czuję jak łzy spływają mi po twarzy.

-Mason... Musisz mi do cholery powiedzieć. Jeśli mnie kochasz to mi powiedz.- Powiedziałam spuszczając głowę gdy łzy bardziej kapały mi z oczu. Mason dał dłoń na mój policzek i uniósł moją twarz. Zaczął wycierać łzy rękawem koszuli.

-Właśnie z powodu, że ciebie kocham bardziej niż siebie samego nie mogę i nie chcę ciebie narażać na niebezpieczeństwo. Wiem, że to ciebie boli. Mnie boli jeszcze bardziej myśl, że mogę cie stracić. Nie możesz się o niczym dowiedzieć i nie chce ciebie w to mieszać.- Powiedział na co ja się rozpłakałam. Rzuciłam się mu na szyję. Upadł na tyłek, a ja siedziałam na jego kolanach przytulona.- Proszę Evelyn. Nie utrudniaj mi tego momentu.- Powiedział biorąc moją twarz w dłonie. Zaczął ścierać moje łzy.- Nie martw się... Nie wyjeżdżam od razu.- Powiedział po czym mnie pocałował. Całował mnie długo i namiętnie. Spojrzał na mnie gdy przerwał pocałunek.

-Nie chcę byś wyjeżdżał.- Powiedziałam patrząc na niego. Mason pogładził mój policzek.

-Wiem kochanie ja też nie chce. Chodź do dzieci.- Powiedział wstając po chwili ze mną. Poszliśmy do dzieci u których spędziliśmy większość dnia. Zaraz po kolacji wróciliśmy do naszej sypialni. Przebrałam się i wróciłam do niego. Stał półnagi przy łóżku. Położyliśmy się koło siebie. Mason okrył nas kołdrą, a ja się w niego wtulam. Zasypiam z obawiamy o życie Masona. Nie chce go stracić. Nie mogę. Szczególnie Severus i Lili nie mogą go stracić. Jednak bolało mnie też to, że nie udało mi się Masonowi wyznać prawdy o Włochu.

Miłość MafiiWhere stories live. Discover now