Rozdział 8. Komplikacja życia.

295 12 0
                                    

Nie miałam chyba wyboru. Musiałam zdecydować czy żyć tak jak do tej pory z Davidem czy żyć jak księżniczka u boku Masona. Nie była to dla mnie łatwa decyzja. Zdecydować od tak z kim chce żyć. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Zrobiłam tak kilka razy. Musiałam ułożyć sobie wszystko niczym puzzle. Po pierwsze. David ma długi u Tygrysa. Nie wiem czy u kogoś jeszcze. W dodatku Tygrys jest typem człowieka z kryminalną kartą i który jest zdolny do wszystkiego. Po dwa. David miał wiele spraw za uszami, okłamuje mnie w kwestii długów mimo obietnic, że z tym koniec. Nie wiem czy on doprawia mi rogi za moimi plecami. Po trzecie. Nie jestem już pewna czy w towarzystwie Davida nadal czuje się bezpiecznie. Po czwarte. Mason jest chyba ideałem kobiety. Pyta się wręcz o wszystko. Poza tym sam proponuje mi życie u jego boku. Nie zmusza mnie. To, że ma on sporo pieniędzy nie znaczy, że chciałabym się z nim związać tylko z kwestii finansowych. Po prostu... Chce czuć się bezpiecznie. Nie chce ukrywać to co mnie boli. Spojrzałam na mężczyznę który w dalszym ciągu trzymał moje dłonie.

-Mason. Ja... Po przeanalizowaniu całego swojego życia z Davidem... Sądzę, że nie chce do niego wracać. Nie chce już słyszeć od niego kłamstw które ukrywa chuj wie ile. Ja wszystko mu mówiłam, a ten... Nawet nie powiedział, że znów ma kłopoty u kryminalisty. Poza tym... Sądzę, że ochrzan mu się przyda.- Odparłam patrząc na niego.

-Masz dużą rację Evelyn. Lepiej jeśli da się mu porządne kazanie. Wiem, że po tym co mu powiemy ci nie zaufa ale nie dowiemy się jeśli nie staniemy z nim twarzą w twarz. Poza tym... Będzie żałował, że stracił taką ukochaną. Oczywiście sam chętnie go ochrzanię za to co wyprawia.- Powiedział Mason. Chętnie chciałam zobaczyć to jak go opieprza. Uśmiechnęłam się lekko.- Jack.- Zawołał mężczyzna. Po chwili przyszedł siwowłosy.- Przygotuj helikopter. Chcemy wracać na ląd. Niech Dylan popłynie jachtem do portu.- Powiedział Mason, a Jack skinął głową. Wsiadłam po chwili z Masonem do helikoptera który poleciał prosto pod miejsce z którego odlecieliśmy poprzedniego dnia. Gdy wysiadaliśmy powoli zaczęło wschodzić słońce. Opuściliśmy taras połączony z pokojem szaro-niebieskookiego. Poszliśmy do mojego i Davida pokoju. Weszliśmy oboje bez problemu. Musiałam zmierzy się z Davidem. Rozejrzałam się i nie zauważyłam mojego chłopaka. Sprawdziłam wszędzie. Nie było go. Musiało to znaczyć, że mnie zostawił. Gdy się odwróciłam się zauważyłam jak ten wchodzi do pokoju.

-Nareszcie kochanie.- Powiedział podchodząc szybko do mnie. Złapał moje ramiona.- Wiesz jak się martwiłem? Ciągle cię szukałem. Nawet telefonów nie odbierałaś.- Mówił mocno zdenerwowany. Chciał mnie pocałować ale Mason go ode mnie odsuną.- Co? Zła jesteś, że ciebie puściłem? Wybaczysz mi?- Pytał się powoli tracąc cierpliwość. Westchnęłam cicho.

-Nie David. Nie wybaczam ci. To, że sama poszłam to jedno, a że sam mi pozwoliłeś iść i nie zatrzymałeś to drugie. Poza tym Mason mógł mi coś zrobić i wtedy byłaby twoja wina.- Powiedziałam patrząc na Davida. Blondyn wyszarpał się z rąk Masona i padł przede mną na kolana. Zaczął przytulać się do moich nóg.

-Błagam wybacz mi! Jestem debilem! Nie potrafię bez ciebie żyć! Nie chce wiedzieć jak i gdzie ciebie dotykał! Ja nie chce ani grosza! Chce byś została przy mnie! Ja ciebie kocham Evelyn! Kocham rozumiesz?!- Krzyczał David patrząc na mnie z przerażonym wzrokiem. Nie odpowiedziałam. Chciałam zwiększyć napięcie. Dobrze wiedziałam, że chce on wiedzieć czy się przespałam z Masonem czy nie.- Powiedz szczerze. Czy oboje zrobiliście to?- Zapytał z trudem.- Chce i muszę to wiedzieć.- Dodał podniesionym tonem. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Mama zawsze mówiła mi, że jeśli chce uspokoić się mogę liczyć do dziesięciu. Zrobiłam tak.

-Tak i co z tego.- Powiedziałam po czym dosłownie wywaliłam Davida i Masona z pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz. Poszłam do łazienki. Zaczęłam wszystko pakować. Miałam kompletnie dość. Spakowałam swoje rzeczy, a następnie zamknęłam swoje dwie walizki. Po wyjściu z pokoju nie zauważyłam nikogo na korytarzu. Poszłam na dół po czym opuściłam hotel.

Miłość MafiiWhere stories live. Discover now