Rozdział 11. Sekret.

293 15 0
                                    

Podeszliśmy z Masona do windy. Weszliśmy do niej, a Mason wcisną guzik parteru. Drzwi windy zamknęły się i zaczęła zjeżdżać w dół. Po zjechaniu na dół wysiedliśmy z windy. Zaczęliśmy zmierzać do wyjścia. Miałam złe przeczucia i czułam niepokój. Cały czas Bolt trzymał mnie pod ramieniem. Po chwili wyszliśmy oboje z budynku. Za nami szedł Jack który rozglądał się po otoczeniu.

-Szefie idę do samochodu i zaraz wracam.- Powiedział Jack po czym zaczął iść w kierunku pojazdu. Mężczyzna szedł szybkim tempem.

-Tylko się pośpiesz.- Powiedział Mason. Zaczęliśmy czekać na ochroniarza. Nagle nieznany mi czarny samochód zatrzymał się tuż przy nas. Przyciemniona szyba ze strony kierowcy albo koło kierowcy otworzyło się. Ktoś wycelował w nas pistoletem. Błyskawicznie Mason mnie zasłonił gdy padł strzał. Auto z prędkością zaczęło uciekać. Mason wykrzywił w grymasie bólu łapiąc się za ranę na barku. Po chwili przybiegło dwóch ochroniarzy.

-Szefie w porządku?- Zapytał jeden kiedy drugi zasłaniał ranę kawałkiem swojego garnituru. Po chwili przyjechało kolejne czarne auto. Jednak te posiadało złote elementy. Z pojazdu po chwili wysiadł Jack. Był zdenerwowany tym co musiało się wydarzyć.

-Cholera jasna szefie w porządku?- Zapytał Jack podbiegając do nas. Cała drżałam zestresowana tym, że jacyś ludzie postrzelili Masona w ramię. Gdyby nie jego szybka reakcja zapewne to ja byłabym ranna. Na myśl, że Avery była by tutaj zamiast mnie mam czarne scenariusze. Jeden z ochroniarzy dał mi butelkę wody. Odkręciłam korek i napiłam się kilka łyków. Ochroniarz musiał zauważyć jaka jestem zestresowana całą sytuacją. Razem z Jackiem oraz Masonem wsiedliśmy do pojazdu. Samochód po chwili ruszył. Zaczęłam szukać apteczki by opatrzyć ranę Masona.

-Evelyn nie martw się mną. To tylko draśnięcie.- Powiedział Mason patrząc na mnie kiedy odnalazłam apteczkę. Spojrzałam na niego. Patrzył na mnie ze spokojem w oczach. Nie potrafiłam być teraz opanowana. Czemu? Bo jakieś typy przyjechały i prawie mnie postrzeliliby gdyby nie szybka reakcja Masona. W dodatku to on został ranny przez postrzał z broni.

-D-Draśnięcie? To nazywasz draśnięciem?- Zapytałam się patrząc na niego kiedy tren narzucił na siebie płaszcz. Pogładził moją twarz próbując mnie jakoś w ten sposób uspokoić to co się niedawno wydarzyło.

-Evelyn spokojnie. Jack przyszedł i powiedział mi... Powiedział mi, że w budynku ktoś podłożył bombę. Kazałem mu wszystkich ewakuować ale tak by nie było afery.- Powiedział Mason po chwili przykładając swoje usta do mojego czoła. Pocałował je lekko kiedy pojazd się zatrzymał w nieznanym mi miejscu. Jack otworzył drzwi Masonowi po czym ten wysiadł z samochodu. Wysiadłam zaraz za nim. Okazało się, że jesteśmy na prywatnym lotnisku. Bolt zaczął zmierzać do samolotu stojącego na lotnisku. Sama zaczęłam iść za nim. Po wejściu na pokład samolotu zajęłam miejsce. Mason zajął miejsce koło mnie po czym zdjął płaszcz i zaczął rozpinać swój garnitur.- Nie bój się. Tutaj jesteśmy bezpieczni.- Powiedział Mason rozwiązując wolną ręką krawat. Pomogłam mu w tym. W międzyczasie przyszedł ochroniarz który opatrzył ramię Masona. Jak się okazało naprawdę było to draśnięcie mimo, że zostawiło sporą ranę.

-Mason musisz mi wyjaśnić coś. Kim byli ci ludzie? Czemu do nas strzelali?- Zapytałam się starając się uspokoić co było trudne. Bałam się strasznie. Nie wiedziałam kompletnie co odpowie mi Mason. Ochroniarz pomógł mu założyć czystą koszulę i marynarkę.

-Evelyn uspokój się. Lepiej jak zapomnisz o tym co się wydarzyło.- Powiedział Mason który cały czas patrzył na mnie. Zaczęłam się czuć coraz większy strach. Patrzył na mnie. Jego zachowanie. Brzmiał jakby mi groził.- A teraz posłuchaj. Jestem bardzo niebezpiecznym człowiekiem i mam wielu nieprzyjaciół.- Dodał przyglądając mi się. Przypomniały mi się słowa Avery. Mówiła, że Mason jest w pewien sposób powiązany z mafią. Przełknęłam ślinę kiedy do pomieszczenia przyszedł Jack.

-Szefie? Wyjdzie szef na momencik?- Zapytał się Jack patrząc na Bolta. Mężczyzna wstał z siedzenia i ruszył do wyjścia z kabiny. Kiedy wyszedł nie zamknął drzwi. Zaraz za nim wyszedł Jack. Odchyliłam głowę do tyłu wsłuchają się w ich rozmowę. Jack mówił Masonowi, że nie zdołał zapamiętać tablicy rejestracyjnej tajemniczego auta. Odnosiłam wrażenie, że Mason na prawdę jest wmieszany w wiele poważnych spraw. W zasadzie chodziło o bezwzględnego kryminalistę. Gdybym była opanowana wywoływało to u mnie podniecenie. Ale w chwili obecnej... Potwornie się bałam. Jednak może nie jest on taki zły na jakiego można go uważać. Gdyby mnie nie ochronił... Byłoby po mnie. Czemu to zrobił? Kim mogę być dla niego? Zauważyłam koc na siedzeniu po drugiej stronie. Wstałam i podeszłam. Wzięłam koc po czym wróciłam na swoje miejsce. Okryłam się kocem czując jak te wszystkie emocje zaczynają powoli opadać. Po chwili Mason wrócił na swoje miejsce koło mnie. Spojrzał na mnie. Kiedy poczułam jak mi się przygląda odwróciłam wzrok.

-Evelyn proszę wybacz mi moje złe zachowanie. Po prostu niewiele osób wie czym się zajmuje. Wiele typków poszło do piachu ale to byli kryminaliści. Pewnie słyszałaś naszą rozmowę. Słyszałem jak idziesz gdzieś ale wróciłaś na miejsce. Teraz widzę, że poszłaś po koc.- Mówił nie spuszczając ze mnie wzroku. Podał mi butelkę wody którą z niepewnością ją wzięłam.

-Mogę kartkę i długopis?- Zapytałam się nie pewnie. Mężczyzna wyjął z kieszeni fotela notes i długopis. Podał mi je, a ja zaczęłam wpisywać numery rejestracyjne samochodu które spowodowało postrzelenie Masona. Po chwili dałam mu notes z zapisanym rejestracją pojazdu. Mason uśmiechnął się po czym pocałował mnie w czoło. Następnie wziął notes i poszedł do Jacka. Po chwili wrócił do mnie.

-Jeśli jesteś w stanie możemy kontynuować wywiad. Jeśli nie chcesz nie musisz się zmuszać.- Powiedział Mason patrząc na mnie. Spojrzałam na niego. Szczerze wolałam najpierw się dowiedzieć gdzie mnie zabiera.

-Wolałabym wiedzieć gdzie mnie zabierasz. Znowu.- Powiedziałam patrząc na niego. Ziewnęłam cicho okrywając się bardziej kocem. Mężczyzna lekko się uśmiechnął i pogładził mnie po głowie odsuwając kosmyk moich włosów z twarzy.

-Będziemy fruwać w obłokach. Daję tobie obietnicę, że niedługo wylądujemy na ziemi.- Powiedział gładząc mnie po głowie. Uspokoiło mnie to nieco ale nadal ciekawił mnie fakt gdzie mnie zabiera. Wzięłam na swoje okryte kocem kolana torbę. Wyjęłam z niej kartki z pytaniami i dyktafon. Przez to wszystko zgromadziły mi się w głowie nowe pytanie. Zaczęliśmy prowadzić wywiad dalej. Po skończeniu go wyłączyłam dyktafon i włożyłam go razem z kartkami pytań do torby.

-Mason... Proszę powiedz mi prawdę. Kim jesteś? Czy naprawdę uczciwie zarabiasz na swoje życie? Kim byli ci ludzie którzy prawie ciebie i mnie postrzelili przed biurowcem?- Zadawałam pytania patrząc na niego trochę rozluźniona. Mężczyzna głęboko westchnął. Jego twarz przybrała wygląd zdenerwowania na moje pytania.

-Gdybym tobie powiedział byłbym zmuszony do zabicia ciebie.- Powiedział przyglądając się mi. To nie brzmiało jak żart. Jego głos brzmiał całkowicie poważnie. Wstał ze swojego miejsca i poszedł do drzwi. Zamknął je na klucz co spowodowało u mnie większe obawy.

Miłość MafiiWhere stories live. Discover now