Rozdział 26. Nasz skarb.

201 8 0
                                    

Widziałam doskonale po Masonie, że nie chciał iść i rozmawiać przez telefon jak powiedział mu o tym Jacka. Rozmawiałam dalej z Avery. Czułam narastające negatywne emocje. Coś było nie tak. Czułam to. W pewnej chwili usłyszałam głośny huk. Wystraszyłam się i to nie na żarty. Aż Avery mnie objęła na ten widok. Poczułam silne ciśnienie mojego brzucha. Po chwili coś znaczy... Wody odeszły mi. Poczułam je cieknące po moich nogach zostawiając ślady na spodniach.

-M-Mason do cholery... Czy ten durny telefon jest ważniejszy od twojej ciężarnej partnerki?!- Krzyknęłam wściekle. Mason na mnie spojrzał odrywając ucho od telefonu.- Czy telefon jest ważniejszy od mojego porodu?!- Krzyknęłam ponownie na co Mason zbladł. Chciał już powiedzieć coś ale postanowiłam mu przerwać.- Nie jestem pewna ale... Wody mi chyba odeszły.- Powiedziałam starając się głęboko oddychać.

-Zaraz... Wody ci odeszły?- Zapytał się w szoku Mason. Gdy ten zauważył mokre miejsce.- Kurwa. Jack! Szykuj auto i odwołaj wszystko! Nawet jeśli to ważne mam to gdzieś! Małemu chce się na świat!- Krzyknął Mason podchodząc do mnie. Objął mnie trzymając.

-To ja spakuję torbę Evelyn i przywiozę do szpitala.- Powiedziała Avery na co Mason skiną głową. Mój partner zabrał mnie do auta. Trzymał mnie każąc Xeverowi przywieść Avery jak będzie miała gotową torbę z rzeczami. Starałam się być spokojna podczas drogi do szpitala która jak dla mnie mocno się dłużyła. Gdy Jack zaparkował przed szpitalem podbiegła do samochodu lekarka z dwoma pielęgniarkami. Mason wysiadł po czym wyjął mnie z pojazdu na rękach. Posadził mnie na wózku.

-Evelyn w domu odeszły wody. To ósmy miesiąc nie wiem czy to...- Mówił trzymający mnie za rękę zestresowany Mason kiedy zabierano mnie na oddział położniczy. 

-Spokojnie. Pana partnerka jest już w dobrych rękach.- Powiedziała lekarka starając się jakoś uspokoić Masona. Jednak oboje się denerwowaliśmy. Baliśmy się o naszego synka który miał za niedługo przyjść na świat. Gdy byłam już w sali Mason musiał jakieś dokumenty wypełnić gdy pielęgniarki pomagały mi się przygotować do akcji porodowej. Cały czas była przy mnie lekarka pilnująca mojego i małego stanu, położna siedząca na stołku przed moimi nogami no i oczywiście pielęgniarki które Mierzyły mi parametry, podpięły kroplówkę itp. W pewnej chwili wrzasnęłam głośno czując skurcz. Chwila nie minęła, a Mason był w sali. Usiadł przy mnie łapiąc mnie za rękę. Poród był najtrudniejszą rzeczą jaką przechodziłam w życiu. Przez całą akcję porodową Mason był przy mnie i wycierał ścierką mój pot z czoła. Jednak poród trwał nawet nie wiem ile. Chwilami prawie traciłam przytomność za brak tlenu. Więc dostawałam maskę z tlenem. Na szczęście nagroda za ten długi trud była bezcenna i nie można było jej kupić za pieniądze. Usłyszałam głośny płacz. Nasz synek w końcu był z nami. Pielęgniarki wraz z lekarką spojrzały na Masona. Wiedziałam co teraz nastąpi. Przecięcie pępowiny. Widziałam jak mu dłonie drżały gdy przecinał pępowinę.- Wymyślili państwo imię dla synka?- Zapytała lekarka gdy podali mi małego owiniętego w jakiś materiał który dalej płakał. Uśmiechnęłam się lekko głaszcząc plecki malca.

-Cóż może Severus?- Zapytałam się spoglądając na Masona. Cały czas nie mogłam się zdecydować na imię. Uśmiechał się. Chyba się domyślił, że imię naszego synka może być związane ze słynną postacią Severusem Snapem z uniwersum Harry'ego Pottera. Było by zabawnie gdyby nasz malec urodził się 9 stycznia. Wtedy było by zabawnie. W końcu Mistrz Eliksirów z Hogwartu właśnie w tym dniu się urodził. Jak to mówią Wikipedie o danych fandomach. Po chwili pielęgniarka z położną zabrały malucha na badania, Mason poszedł uzupełnić certyfikat urodzenia z lekarką, a druga pielęgniarka z pomocą innej przeprowadziły badania. Po długim czasie mogłam odpoczywać w sali. Jak to Mason uznał? Potrzebuje najlepszej opieki medycznej. Więc leżałam w sali ósmej w skrzydle dla VIP-ów. Oczywiście gdy Mason jeszcze zajmował się papierami albo był przy swoim synku przyszła Avery z torbą. Były w niej rzeczy moje i dziecka. Chwilkę pogadałyśmy bo musiała lecieć do pracy. Cała ona. W pewnej chwili przyjechała z łóżeczkiem pielęgniarka u której boku stał Mason. Wpatrywał się maleństwo. Po dostaniu informacji, że dziecko jest silne i zdrowę wyszła. Spojrzałam na ukochanego który wzroku nie mógł oderwać od naszego Seveniuńka który spał w łóżeczku. Mason ostrożnie wziął na ręce maleństwo na ręce i przytulił go do siebie. Ten widok mogłabym oglądać codziennie. Po chwili lekko ucałował synka w czoło i położył go do łóżeczka stojące przy moim łóżku. Następnie usiadł na łóżku łapiąc mnie za dłoń całując mnie w nią.

-Jestem taki szczęśliwy. Dałaś mi najpiękniejszy skarb jaki można zamarzyć. Ale przyznam, że oczka ma raczej po mnie.- Powiedział przyglądając się malcowi. Lecz jego szaro-niebieskie tęczówki przekierowały się na mnie.- Lepiej moja najdroższa powiedz mi. Jak się czujesz w roli świeżo upieczonej roli matki?- Zapytał się przyglądając się mi z lekkim uśmiechem.

-Jednocześnie jestem wyczerpana porodem ale też szczęśliwa naszym małym skarbem który tyle czasu spędził pod moim bijącym sercem.- Powiedziałam czując jak Mason gładzi mnie po policzku.

-Wiem kochana. Wypocznij sobie. Miałaś trudny poród. Trwał trzy godziny. Teraz sobie odpocznij kochana. Zajmę się naszym synkiem. Potrzebujesz odpoczynku i to bardzo dużo.- Powiedział czułym głosem przyglądając się mi. Uśmiechnęłam się czulę przyglądając się mu jak ten ponownie przygląda się Severuskowi.

-Wiesz, że jedynym co zostało do pełnego szczęścia to to byśmy zostali małżeństwem?- Zapytałam się przyglądając się mu. Mason na mnie spojrzał spokojnie ale z poważnym spojrzeniem.- Przepraszam Mason... Ja po prostu zawsze marzyłam o ślubie i dzieciach. Ja...- Mason chwycił mnie za dłoń przerywając mi wypowiedź.

-Evelyn domyślam się, że zależy ci na tym. Ale obiecuję, że na chwilę obecną nie będzie takiej możliwości. Obiecuję, że będzie ślub i wesele ale... Musisz być cierpliwa. Będziemy pełną rodziną ale jeszcze nie teraz. Chce zapamiętać nasz ślub. Zaprosimy tyle osób ile będziesz chciała i będziesz miała najpiękniejszą suknie jaką każda panna młoda może wymarzyć sobie. Poza tym Severus przyszedł niedawno na świat. Jak załatwię wszystkie sprawy, a mały musi nabrać siły.- Powiedział głaszcząc mnie po ręce. Jego głos był delikatny. Nie chciał brzmieć jakby na siłę mówił, że ślubu nie będzie. On taki nie jest.- Poza tym wpisałem w certyfikat, że mały ma moje nazwisko. Tak będzie najlepiej.- Powiedział przysuwając się do mnie. Pocałował mnie, a ja odwzajemniłam pieszczotę. Rozluźniło to atmosferę między mną, a Masonem. Kiedy oderwaliśmy się od siebie Mason przytulił mnie do swojego boku.- Wiesz co ci powiem? To, że nawet w szpitalnej koszuli wyglądasz kusząco. W dodatku jakby dziecko było w innej sali mógłbym się tu z tobą zabawić.- Powiedział śmiejąc się po chwili cicho. Sama się zaśmiałam.

-Spokojnie wariacie ty mój. Nadrobimy to jak wrócimy do domu i będę mogła funkcjonować. A teraz sobie odpocznę bo jestem zmęczona. Mam nadzieję, że kupisz pozostałe potrzebne rzeczy dla Severusa.- Powiedziałam ziewając w międzyczasie wtulając się w niego. Poczułam jak okrywa mnie kocem. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam wykończona tak długim, bez komplikacji porodem.

Miłość MafiiWhere stories live. Discover now