Rozdział 24. Pierwsze zakupy.

176 6 0
                                    

Minęły kolejne tygodnie od kąt zamieszkałam z ukochanym i ojcem mojego dziecka. Jestem już w dwudziestym drugim tygodniu ciąży. Czyli w czwartym miesiącu i dwóch tygodniach. Mason przychodzi ze mną na badania, pomaga mi bym nie dźwigała no i oczywiście dodajemy zdjęcia z płytami z badań na pamiątkę do albumu. Troszczy się o mnie tak jak każdy ojciec powinien. Obecnie ubierałam się w garderobie. A raczej starałam się ubrać. Mój już lekko okrągły brzuszek to uniemożliwiał nieco. Wyszłam w trochę za ciasnej koszulce z garderoby. Podeszłam do szafki i wzięłam notes. Napisałam listę rzeczy, a raczej ubrań. Narzuciłam na siebie cienką bluzę nie zapinając jej. Schowałam ostatnie zdjęcie z ostatniego badania USG do torebki tak samo jak portfel i telefon. Chwyciłam torebkę i wyszłam z mojej i Masona sypialni. Poszłam na dół. Na mój widok podbiegł do mnie Arioch który na powitanie podał mi łapę. Uśmiechnęłam się.

-Witaj Arioch.- Powiedziałam po chwili głaskając psa po głowię. Podeszłam do Masona siedzącego na kanapie. Pił kawę i czytał gazetę. Usiadłam obok i na powitanie dałam mu całusa w policzek.- Dzień dobry Mason.- Powiedziałam uśmiechając się. Mason odstawił na stół kubek z kawą, a na bok położył gazetę. Spojrzał na mnie.

-Witaj moja najdroższa Evelyn.- Powiedział Mason po czym pocałował mnie w usta. Następnie pogłaskał mnie po brzuchu.- Dzień dobry maleństwo.- Dodał po chwili całując mój brzuch.- Kurczę ubrania już ciasne chyba co?- Zapytał się przyglądając gdy poprawiał mi podkoszulkę.

-Trochę. Dlatego chce zadzwonić do Avery i pojechać z nią na zakupy. Ubrania ciążowe i pooglądać chcemy jakieś rzeczy dla maluszka.- Powiedziałam kiedy Hunter przyniósł mi w misce łyżeczkę i jogurt truskawkowy. Uśmiechnęłam się i wzięłam swoje śniadanie od psiaka zaczynając powoli jeść. Mason wyjął swój portfel i wyjął z niego kartę kredytową.

-Trzymaj. Kup sobie ubrania i wszystko czego potrzebujesz w czasie ciąży i po porodzie.- Powiedział podając mi kartę. Wzięłam ją.- A i jeszcze coś. Xever!- Zawołał jakiegoś mężczyznę Mason. Po chwili przyszedł do nas mężczyzna. Był wysoki z krótkimi, kasztanowymi włosami.- Xever dziś zabierzesz Evelyn pod adresy jakie ci powie. Masz się jej słuchać. W razie niebezpieczeństwa chroń ją i dziecko. Liczę na ciebie.- Powiedział Mason, a ten na zrozumienie skinął głową.

-Oczywiście szefie. Przegotuję auto.- Powiedział Xever po czym poszedł. Spojrzałam na Ariocha który trzymał koszyk z moimi witaminami i lekami które mam zażywać w czasie ciąży. Wzięłam witaminy i połknęłam je.

-Cóż to będę już iść. Obiecuje będę uważać i jakby coś się działo zadzwonię.- Powiedziałam przyglądając się mi po czym pocałował mnie w czoło na pożegnanie. Wyszłam z domu. Podeszłam do czarnego auta przy którym stał Xever. Otworzył drzwi, a ja wsiadłam do środka. Wyjęłam z torebki telefon i wybrałam numer do Avery. Zadzwoniłam.

-Hej kochana. Co tam u ciebie? Dawno się nie odzywałaś. Musisz mi opowiedzieć co u ciebie słychać. Bardzo się stęskniłam za naszymi pogaduszkami.- Powiedziała radośnie Avery.

-Cześć Avery. Właśnie mam zamiar po ciebie jechać. Potrzebuje pomocy z ubraniami ciążowymi. Zaczyna mi brzuch widać. Sama rozumiesz.- Powiedziałam uśmiechając się lekko. Podałam Xeverowi adres, a mężczyzna zaczął prowadzić. Po kilku minutach zaparkował pod blokiem. Kierowca wyszedł i otworzył. Po chwili do auta weszła Avery. Przytuliłam się z nią na powitanie. Xever zabrał nas do galerii. Od razu z przyjaciółką poszyłyśmy do sklepu dla ciężarnych. Kupiłyśmy tam z Avery ubrania dla mnie. Oczywiście kupiłyśmy też nieco większe rozmiary na dalsze trymestry. Dodatkowo kupiłam dwa staniki do karmienia. Po zakupie wszystkiego poszłyśmy do sklepu gdzie były rzeczy dla dzieci.

-Boziu zobacz jakie urocze smoczki.- Powiedziała pokazując na wieszak z wiszącymi smoczkami. Następnie wzięła dwa. Jeden szary z rysunkiem głowy łani z wiankiem, a drugi niebieski z misiem.

-Czyli zaczynasz mi robić wyprawkę?- Zapytałam się przyjaciółki na co ta się zaśmiała wkładając do koszyka smoczki.

-Owszem. Jesteś w czwartym miesiącu. Za trzy tygodnie zacznie się piąty. Uwierz mi powoli trzeba wszystko kupować. Takie rzeczy jak smoczki, skarpetki, pieluchy tetrowe. Aż sobie przypominam czasy gdy nie chciałam oddać swoich pieluch. Jedną oddałam do domu dziecka, drugą mi ciocia zabrała, a trzecia do dziś leży owinięta wokół mojego misia.- Powiedziała Avery kiedy oglądałam pieluchy o których wspomniała.

-Oj racja.- Powiedziałam biorąc komplet trzech, białych pieluch tetrowych bez żadnego nadruku oraz komplet dwóch pieluch. Jedna była niebieska. Prawie w kolorze chabrów z głowami wilków. Zaś druga była zielona z wizerunkami lisów. Wzięłyśmy jeszcze trzy pary skarpetek. Po zakupie wszystkiego schowałam wszystko do torby którą Avery niosła. Zaszłam do sklepu z rzeczami dla psów. Kupiłam paczkę smakołyków dla Ariocha i Huntera. W dodatku kupiłam specjalny segregator na moje wyniki. Poszłyśmy do kawiarni na parterze galerii. Zamówiłyśmy sobie po kawałku ciasta oraz po mrożonej herbacie. Po dostaniu zamówienia zaczęłyśmy rozmawiać.

-Ej, a ten facet co nas zawiózł to kto to? Niezłe z niego ciacho.- Powiedziała cicho się śmiejąc. Sama się zaśmiałam.

-Cóż to jest Xever. Mason dał mu zadanie by mnie woził. Coś w rodzaju szofera. Właśnie mam coś ze sobą.- Powiedziałam i wyjęłam z torebki zdjęcie maluszka. Pokazałam jej.- Z tego co słyszałam od Jacka to wszyscy obstawiają co będzie miał maluch między nóżkami. Ja obstawiam z Masonem, że nie ważne jakie będzie ważne by urodziło się zdrowe.- Powiedziałam przyglądając się przyjaciółce biorąc łyk mrożonej herbaty.

-No i prawidłowo Evelyn. Ale jeśli będzie chłopcem to jak nic po tatusiu będzie przystojniakiem, a jak córunia to po mamusi odziedziczy urodę.- Powiedziała Avery oddając mi zdjęcie USG które schowałam do torebki. Rozmawiałyśmy długo. Jednak po zjedzeniu i wypiciu tego co zamówiliśmy poszłyśmy do wyjścia. Xever palił papierosa stojąc przy aucie ale gdy nas zauważył szybko go zgasił i wyrzucił do kosza. Wziął od Avery torby z zakupami i włożył do bagażnika. Razem z przyjaciółką wsiadłyśmy do pojazdu. Na początku odwieźliśmy Avery po czym oboje wróciliśmy do domu. Po opuszczeniu auta podbiegli do mnie Hunter i Arioch. Przywitałam się z nimi. Psiaki wzięły od Xevera torby i poszły ze mną do domu. Już po wejściu poczułam przyjemny zapach spaghetti. Oba dobermany położyły torby z ubraniami.

-I jak minęły zakupy?- Zapytał się Mason gdy usiadłam na kanapie. Uśmiechnęłam się lekko do niego gdy ten wychodził z kuchni. Miał na sobie czarne jeansowe spodnie, czarne skarpetki oraz białą koszulę z podwiniętymi rękawami do łokci. Dodatkowo miał na sobie brudny fartuch kucharski.

-Dobrze. Kupiłam z Avery sobie pare ubrań, dwa smoczki, pięć tetrowych pieluch, trzy pary skarpetek, dwa staniki do karmienia no i oczywiście segregator na dokumenty.- Powiedziałam uśmiechnięta lekko. Oddałam ukochanemu jego kartę kredytową. Po obiedzie pokazałam mu wszystko co kupiłam dla siebie i dziecka.

Miłość MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz