Rozdział 27. Powrót do domu.

150 7 0
                                    

Trzy dni spędziłam w szpitalu razem z synkiem. Mason był przy mnie i małym cały czas. Ale też odwiedziła mnie Avery która cieszyła się widokiem mojego i Masona synka. Wiedziałam po niej, że żałuje nie zrobienia mi Baby Shower. Kiedy przyszła pora powrotu do domu Mason pakował moje rzeczy do torby, a mały Sevcio spał spokojnie w foteliku ssąc smoczka i będąc ubrany na idealną porę. Po zabraniu rzeczy poszliśmy do recepcji skąd odebrałam wypis. Oczywiście musiałam się oszczędzać itp. Jednak kiedy minął tydzień od narodzin małego cóż... Atmosfera w domu stała się śliska. Mason zatrudnił niańkę bym miała więcej czasu na odpoczywanie przez co czuje się odciążona od wszystkiego i bardzo wypoczęta. Pierwszej nocy od powrotu Mason wstawał do małego co skończyło się tym, że bąbelek spał przy nas. Obecnie kołysałam Sevcia w foteliku gdy Hunter spał przy kominku, a Arioch przyglądał się malutkiej istotce. Mason rozmawiał w gabinecie z Jackiem. Jakoś nie mieliśmy okazji spędzić we dwoje czasu. Nie wiem czemu ale chwyciłam jego telefon. Wypisywał ze swoją byłą żoną. Czytając wiadomości chyba coś wpadło mi do głowy. Chodziło chyba o mnie i małego. Kylie się martwiła o mnie prawdopodobnie. Odłożyłam na miejsce telefon Masona. Nagle usłyszałam jak coś się rozbija. Szklanka lub coś podobnego. Podskoczyłam wystraszona, a Hunter aż się poderwał. Arioch warknął cicho spoglądając w kierunku gabinetu Masona. Wkurzył się chyba. Od kąt w domu pojawił się Severus, Arioch czuwa przy nim często. Traktuje go jakby był jego ochroniarzem. Wstałam z kanapy.

-Przypilnuj go Arioch dobrze?- Zapytałam się spoglądając na czarnego dobermana który tylko położył pysk na nóżki maluszka. Poszłam pod gabinet Masona z którego dochodziły krzyki młodego ojca.

-Czego nie rozumiesz?! Nie mam zamiaru i nie chcę słyszeć o tym jak ta sprawa jest do cholery skomplikowana! Czy wyraziłem się jasno?!- Wrzasnął Mason. Był wściekły jak osa lub rozjuszony byk przez matadora. Zauważyłam przez lekko uchylone drzwi wściekłego Masona. Jack wyglądał jakby z nerwów przełykał dużą gulę śliny.

-J-Jasne szefie ale... Co poradzę na to, że zginęło sześciu naszych ludzi? Staram się jak mogę by odkryć kto za tym stoi ale to nie jest takie łatwe jak się wydaje. Ale oboje chyba się już domyślamy o kogo chodzi. W końcu... Przez cały ten czas... Podejrzewaliśmy go.- Powiedział zdenerwowanym głosem Jack. Mason spojrzał na niego masując skroń ze zdenerwowania.

-Chodzi o ten nowy gang szefie którego szefem jest jakiś Włoch czy coś. Dowiedzieliśmy się jeszcze, że... W mieście jest mafia... Rosyjska mafia... Narkotykowa.- Powiedział zdenerwowany Xever. Mężczyzna szybko zrobił unik nim kolejna szklanka prawie w niego trafiła. Szklanka trafiła lecz w ścianę rozbijając się o nią. Podbiegł do mnie Hunter. Już po chwili usłyszałam płacz małego. Weszłam do słownie z hukiem do gabinetu.

-Gadać który taki mądry się wydziera, że aż malucha obudził?- Zapytałam się wściekła. Mason momentalnie westchnął głośno zaciskając ręce w pięści. Następnie uniósł ręce w geście poddania się.- Mason rozumiem masz jakieś sprawy biznesowe ale... Nie możesz tak wrzeszczeć. Mały jest na to wyczulony. Jeszcze jedna taka akcja, a śpisz na kanapie.- Powiedziałam wkurzona na co Hunter szczeknął na właściciela. Następnie opuściłam z psiakiem pomieszczenie. Poszłam do małego. Arioch lizał rączki Sevcia by go uspokoić. Trochę to pomogło bo ciszej płakał. Wzięłam go na ręce.- No już już cichutko.- Powiedziałam i zaczęłam iść na górę do jego pokoiku. Weszłam do środka. Akurat Elizabeth składała ubranka maluszka do szuflad w komodzie.

-Pani Evelyn mam pytanie. Czy ma pani jeszcze te swoje ubrania ciążowe? Moja siostra dopiero mi wyjawiła, że jest w ciąży, a nie ma za bardzo ubrań bo matka jej chłopaka wygoniła ją z domu.- Powiedziała blond-włosa. Położyłam ostrożnie Severusa do łóżeczka po czym na nią spojrzałam. Powiedziała mi i Masonowi wszystko co do swojej sytuacji. Ma 17-letnią siostrę którą się opiekuję po śmierci rodziców.

-Oczywiście, że mam.- Powiedziałam po czym poszłam do sypialni. Wzięłam z garderoby ubrania ciążowe które miałam w pudle. Po chwili do niej wróciłam i wręczyłam pudełko. Dziewczyna ucieszyła się. Powiedziałam jej, że musi pogadać z chłopakiem swojej siostry. Chłopak musi zdecydować życie z ukochaną i dzieckiem czy życie z mamuśką. Poszłam do pokoju, a właściwie do garderoby. Przebierając się napisałam do Avery czy ma chęć na zakupy. Zgodziła się. Po przyszykowaniu się zeszłam na dół. Chwyciłam smycz i zawołałam Huntera. Wiedziałam, że Arioch będzie pilnował Sevcia. Przypięłam do obroży Huntera smycz. Poinformowałam na szybko Masona, że wychodzę po czym opuściłam dom trzymając na smyczy Huntera. Po dojściu do galerii przytuliłam się z Avery na powitanie. Następnie weszłyśmy do galerii i poszłyśmy do sklepu z rzeczami dla dzieci. Hunter został przed wejściem. Robiąc zakupy rozmawiałyśmy. Kiedy byłyśmy na spacerze pijąc ciepłą czekoladę stanęłyśmy w naszym ulubionym miejscu.- Słyszałam niepokojącą rozmowę Masona, Xevera i Jacka. Obiecaj, że nikomu nie powiesz.- Powiedziałam przyglądając się jej. Ta tylko skinęła głową.- Sześciu ludzi Masona nie żyje. Zostali zamordowani. Boję się. O niego, o siebie, a szczególnie o malucha. Bardziej niż o siebie boje się o moich dwóch skarbów. Sama rozumiesz. Nie chce i nie mogę żadnego z nich stracić. Ciągle wyjeżdża tylko po to by nie zostać dorwanym. Z jednej strony boli mnie to bo nie jest przy mnie i dziecku, a z drugiej strony denerwuje się ciągłym niepokojem narastającym we mnie. Bojąc się, że dostane telefon z informacją o jego śmierci. W dodatku znów musi uciec, a dodatkowo nie jesteśmy małżeństwem.- Powiedziałam pijąc gorący napój. Poczułam jak przyjaciółka gładzi moje plecy.

-No już spokojnie to zrozumiałe. Nie chce pewnie byś została nie daj bóg młodą wdową z dzieckiem. Ale urodziłaś dziecko mafiozy tym samym tworząc z nim życie które jest owocem waszej miłości. Do tego stałaś się częścią jego życia. Cóż ja bym nie dała rady żyć w ten sposób. Evelyn przepraszam... Nie chce ci w takiej chwili mówić ale... Dowiedziałam się, że firma Masona jest na skraju bankructwa. Dodatkowo chodzi o jakiś obraz ale nie wiem bo skupiałam się na pracy.- Powiedziała zestresowana pod koniec wypowiedzi. Dałam jej rękę na ramie. Jeśli chodzi o firmę to... Mam nadzieję, że nie wylądujemy w takiej chwili z małym... Nie. Raczej nie wylądujemy na bruk. Mason to bogaty człowiek. Nigdy na to by nie pozwolił.- Jest jeszcze coś.- Powiedziała łapiąc głęboki wdech Avery.- Twój ex David on... Siedzi w więzieniu.- Powiedziała Avery. Szczerze Davidowi się należy odsiadka. Za to wszystko co wyprawiał. Po powrocie do domu od razu położyłam się spać by odpocząć zmęczona dniem.

Miłość Mafiiजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें