Rozdział 40. Chwile szczerości.

102 5 0
                                    

Westchnęłam. Wstałam powoli i wybrałam ubrania na zmianę. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam długi prysznic. Uspokoił mnie on nieco. Zaraz po przebraniu się po prysznicu poszłam na dół pod gabinet Masona. Chciałam z nim porozmawiać na spokojnie. O ile się uspokoił.

-Szefie uspokój się. Wiem, że jesteś zdenerwowany ale nerwy nie pomagają.- Mówił spokojnie Jack. Zerknęłam do środka przez lekko uchylone drzwi. Mason krążył zdenerwowany, a Jack opierał się o biurko.

-Zabiera mi ludzi i teren do interesów Jack! Przegina ten gnój! Przegina! No nic czas na ucieczkę i na pozbycie się tego przeklętego Włocha do siedmiu boleści!- Krzyknął wkurwiony na maksa Mason. Pozbyć się mojego ojca? Nie, nie może tego zrobić. Nie kiedy w końcu odzyskałam ojca. Wchodzę do środka. Mason spojrzał na mnie wściekły.- A ty co tu robisz?! Podsłuchiwałaś?!- Zapytał się z krzykiem wściekły Mason.

-Szefie spokojnie. Bez nerwów. Evelyn pewnie chciała tylko z panem porozmawiać. Nie ma powodu do krzyków.- Powiedział Jack podchodząc do swojego szefa. Poklepał jego ramię i powiedział coś na jego ucho.

-Właśnie Mason. Chciałam jedynie porozmawiać. Jednak... Wydaje mi się, że nie masz na to czasu.- Powiedziałam patrząc na niego.

-To wy sobie porozmawiajcie. Będę na zewnątrz szefie.- Powiedział Jack wychodząc z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Spojrzałam na ojca mojego dziecka. Nadal był wściekły.

-O czym chcesz gadać?! O tej twojej zdradzie?!- Krzyknął wściekły. Podeszłam i spoliczkowałam go porządnie. Wydawał się w szoku.

-Zamiast mnie oskarżać o zdradę jak to ja myślałam o tobie może najpierw mnie wysłuchasz. Poszłam na te jebane spotkanie bo by mi spokoju by nie dał. Mówił, że to pilne. Słuchaj jest dla mnie tylko przyjacielem. Nigdy bym cie nie zdradziła. Poza tym... Nie byłeś szczery ze swoim bratem. Tak wiem o jego samobójstwie. Iwo mi powiedział. Kiedy przyszedł David do mieszkania Avery zaczęliśmy się sprzeczać i to on mnie kurwa uderzył. Jeszcze ty chciałeś mi dołożyć. Mimo, że dobrze wiesz, że już raz podniosłeś na mnie rękę.- Powiedziałam starając się być opanowaną. Mason patrzy na mnie nieobecnym wzrokiem. Po chwili na mnie spojrzał.

-Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza Evelyn. Rozumiesz to?- Zapytał się. Podszedł do mnie i złapał moje ręce. Przyciągnął mnie do siebie.- Nie chce myśleć, że się z nim przespałaś.- Powiedział Mason. Poczułam jak ściska moje ręce bardziej.

-Mason jesteś zbyt nerwowy ostatnio. Poza tym ja nie jestem taka. Nie wiem czemu mi nie wierzysz.- Powiedziałam po chwili krzywiąc się.- M-Mason to boli.- Mówię starając się nie rozpłakać przez ból. Mężczyzna gwałtownie puszcza moje dłonie.

-Evelyn ja... Nie chciałem. Znów cie prawie skrzywdziłem. Kurwa.- Powiedział podchodząc do biurka. Oparł się o nie zakrywając twarz.

-Mason. Jeżeli mnie kochasz nie możesz tak się zachowywać. Musisz mi ufać. Jestem matką Severusa, twojego syna. Proszę cie. Zmień się. Jak nie dla mnie to dla małego.- Patrzę na niego błagalnie. Nie wiem jak ale podszedł do mnie i przytulił do siebie. Czuje jak jego ciało drży. Jakby płakał.

-J-Jebane łzy.- Warknął pod nosem.- Evelyn obiecuje. Zmienię się dla was. Przyrzekam.- Mówi po chwili mnie puszczając. Jego policzki stają się mokre od łez. Wycieram je rękawem od bluzy.- Pójdź do Severusa. Ja tylko coś załatwię i dołączę do was.- Powiedział po czym mnie pocałował krótko w usta. Skinęłam lekko głową po czym wyszłam. Kiedy byłam na korytarzu zauważyłam Jacka.

-Evelyn czekałem na ciebie. Masz może chwilę?- Zapytał się szeptem. Czułam się wobec niego wrogo. W końcu śledził mnie i powiedział to swojemu szefowi.

-Mam. Co chcesz? Nie ukrywam ale spieszę się do syna. Więc lepiej od razu przejdź do rzeczy.- Powiedziałam patrząc na niego.

-Bardzo nie chciałem żeby tak wyszło Evelyn. Dostałem takie zadanie. Jestem tu by wykonywać polecenia szefa. To jest mój obowiązek. Mam nadzieję, że to rozumiesz. Szef po prostu bardzo cie kocha i zależy mu na tobie. Mimo wszystko ma swoje fobie. Więc jeśli ty też go kochasz lepiej bądź ostrożna by go nie zdenerwować.- Powiedział Jack. Czyżby on też we mnie wątpił?

-Posłuchaj Jack. Lubię cie i rozumiem twoją pracę ale... W niektóre sprawy osoby trzecie nie powinny się wtrącać.- Powiedziałam i podążyłam do schodów. Słyszę jak Mason wzywa do siebie Jacka. Po wejściu do pokoju mojego małego czarodzieja od razu podchodzę do łóżeczka. Zaglądam i patrzę jak Severus smacznie śpi. Pogłaskałam go po policzku.- Nie martw się Sevciu. Mama nie pozwoli by coś złego zrobili dziadziusiowi.- Mówię do siebie w myślach patrząc na synka. Wyjęłam telefon czując jak wibruje. Spojrzałam. Avery napisała, że wróciła i pragnęłaby bym ją odwiedziła. Co za szczęście. Wygadam się jej ze wszystkiego. Pocałowałam synka w czoło.- Śpij sobie spokojnie malutki. Mamusia pójdzie do cioci na ploteczki.- Powiedziałam po czym pocałowałam malucha w czoło. Poprawiłam mu kocyk po czym wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach. Zaczęłam szukać wzorkiem Masona. Po chwili zauważyłam jak wychodzi z gabinetu.- Mason słuchaj. Idę do Avery. Dostałam wiadomość, że wróciła. Jestem gotowa nawet na to, że wyślesz na przeszpiegi Jacka.- Powiedziałam przyglądając się mu.

-Spokojnie kochanie. Wierze tobie. Obiecałem, że będę ci ufał.- Powiedział, a po chwili usłyszałam kroki. Spojrzałam. Podchodziła do nas Kylie. Oboje z Masonem się pocałowali w policzki na powitanie. Oczywiście przyszedł Iwo który przywitał się z matką. Dowiedziałam się z ich rozmowy, że mieli jechać na obiad. Szybko powiedziałam Masonowi, że już lecę po czym na pożegnanie pocałowałam go w policzek. Po wyjściu z domu wsiadam do samochodu którym jadę do mojego starego domu.

Miłość MafiiWhere stories live. Discover now