Rozdział 22. Test DNA.

216 10 0
                                    

Obudziło mnie głaskanie po głowie. Było to przyjemne. Uchyliłam lekko oczy. Osobą która mnie głaskała okazał się być Mason. Uśmiechnęłam się powoli siadając ziewając przy tym. Mężczyzna klęczał przy mnie przyglądając się mi. Przetarłam oczy ziewając.

-Twoja koleżanka kazała mi ciebie przypilnować bo musiała jechać do swojej mamy czy jakoś tak.- Powiedział z uśmiechem. Po chwili poczułam zapach jajecznicy. Mason poszedł do mojego biurka z którego wziął tace którą po chwili położył przy mnie.- Bon Appetite.- Powiedział uśmiechając się. Zaczęłam powoli jeść.

-Jeśli sam to zrobiłeś to jesteś wyśmienity w gotowaniu.- Powiedziałam połykając kolejny kęs tostu. Spojrzałam na zegarek. Była prawie dziesiąta, a ja wciąż w piżamie.- Avery mówiła coś jeszcze?- Zapytałam się przyglądając się mężczyźnie.

-Nie. Mówiąc szczerze prosiła mnie, że mam przypilnować ciebie. Ostrzegała, że będzie nie przyjemnie jeśli cię zranię.- Powiedział lekko rozbawiony Mason.- Cóż ma prawo do zmartwień. Ale teraz to przebierz się. Musimy zrobić testy na ojcostwo.- Powiedział Mason zabierając tace z pustymi naczyniami. Zaczął iść w kierunku wyjścia z mojego pokoju.

-Ale, że już? Mason czy przypadkiem te testy na ojcostwo nie robi się po ósmym lub dziewiątym tygodniu? Albo po porodzie? Nie chcę ciebie niepokoić ale nieco się boję. O siebie i dziecko.- Powiedziałam idąc za nim. Zauważyłam jak zaczyna zmywać naczynia. Dopiero teraz zauważyłam, że miał na górnej partii ciała tylko koszulę ukazującą jego mięśnie. W dodatku dwa górne guziki były rozpięte.

-Spokojnie. Mam znajomego który ma u mnie dług. Spokojnie jest lekarzem więc nie musisz się martwić. Gdyby coś ci zrobił... Kazałbym mu iść spać z rekinami na przykład.- Powiedział Mason dając naczynia do suszarki.- Mamy wizytę na 9:30. Będę obecny kiedy pobiorą ci krew do badań.- Powiedział z niewielkim uśmiechem wycierając mokre ręce. Wróciłam do pokoju gdzie się ogarnęłam. Ubrałam niebieską podkoszulkę na którą nałożyłam szarą katanę. Zaś na dół założyłam wygodne, nieobcisłe dresy. Przyszłam do Masona wiążąc uczesane włosy w kucyka. Wzięłam torebkę i klucze. W przedpokoju nałożyłam buty. Mason poprawił rękawy koszuli i wziął wiszącą na wieszaku marynarkę. Nałożył ją i zapiął guziki. Po wyjściu z mieszkania zauważyłam ochroniarza.

-Szefie ten cały Roy wydzwania. Mówi, że nie chce mu się na ciebie czekać bo ma innych pacjentów.- Powiedział mężczyzna podając Masonowi po chwili telefon. Kiedy zamykałam drzwi na klucz Mason pisał do tego całego Roya wiadomość. Po chwili schowałam klucze do torebki. Złapałam Masona pod ramię i oboje zaczęliśmy iść do wyjścia z budynku. Oczywiście ochroniarz szedł za nami. Po opuszczeniu budynku wsiadłam z Masonem i ochroniarzem do auta. Oparłam w drodze głowę o jego ramię. Poczułam jak ten mnie pogłaskał. Uśmiechnęłam się lekko. Po dotarciu do prywatnej kliniki lekarskiej wysiadłam razem z Masonem z pojazdu. Poszliśmy do środka gdzie zauważyłam pełno osób. Poszliśmy do recepcji.

-Dzień dobry. Mason Bolt. Moja partnerka ma mieć badania u pana Lucasa Roya.- Powiedział Mason obejmując mnie. Recepcjonistka sprawdziła coś na komputerze.

-Owszem. Pan doktor jest w gabinecie. Proszę tylko poczekać właśnie ma pacjenta.- Powiedziała kobieta po czym razem z Masonem poszliśmy pod gabinet. Usiadłam na krześle po czym zaczęłam czekać wraz z partnerem. Długo nie musieliśmy czekać. Denerwowałam się i to bardzo. Po chwili z gabinetu wyszła kobieta, a za nią mężczyzna w białym kitlu. Mężczyzna miał już zamykać drzwi ale wystraszył się dosłownie na widok Masona.

-M-Mason... Hej. Emm... Jak życie?- Zapytał mężczyzna. Był zdenerwowany. Mason razem z mężczyzną i mną weszliśmy do środka. Obaj mężczyźni zaczęli rozmowę której się przysłuchiwałam. Okazało się, że ten lekarz miał kiedyś sprawę z powodu źle wykonanej cesarki przez którą matka i dziecko straciło życie. W ciągu dalszej rozmowy zrozumiałam, że pielęgniarka będąca obecna przy zabiegu była pijana co policja zignorowała. Po ich rozmowie pobrano mi krew i zaczęliśmy czekać. Mason miał swoje wtyki więc kazał przyśpieszyć badania. Czekaliśmy tak trochę czasu. Cały czas modliłam się by dziecko okazało się Masona, a nie Davida. Szaro-niebieskooki obejmował mnie uspokajając, że tak czy siak będzie dla dziecka prawdziwym ojcem. W pewnej chwili lekarz przyszedł. Mason aż wstał i podszedł do mężczyzny w kitlu. Ten cały Lucas podał Masonowi wyniki po czym wyszedł. Wzięłam kopertę od Masona po czym powoli ją otworzyłam. Wyjęłam wyniki i zaczęłam czytać. Kamień spadł mi z serca kiedy okazało się, że dziecko jest Masona. Spojrzałam na niego.

-Jest twoje.- Powiedziałam prawie mając łzy w oczach. Mason momentalnie przytulił mnie i pocałował. Musiał się cieszyć. Nie tylko on. Cieszyłam się, że dziecko nie jest mojego ex. Nagle do pomieszczenia wszedł Jack który był kierowcą samochodu. Oboje spojrzeliśmy na niego.

-Szefie musimy jechać. Nie jest bezpiecznie.- Powiedział mężczyzna. Mason chwycił mnie za dłoń i zaczęliśmy iść. Martwiłam się o to co się dzieje. Po dotarciu do samochodu wsiadłam do środka z Masonem. Pojazd ruszył.

-Spokojnie najdroższa. Nie musisz się martwić. Ale teraz musisz się do mnie przeprowadzić. W końcu będziesz potrzebowała opieki i pomocy. Poza tym rozkazałem Jackowi pojechać i zabrać twoje rzeczy z mieszkania. Co do wejścia do niego to dałem mu twoje klucze od mieszkania więc się nie martw. W domu wypoczniesz.- Powiedział Mason gładząc mnie po głowie. Jego słowa mnie uspokoiły.

Miłość MafiiWhere stories live. Discover now