6

234 9 2
                                    

wolf_1003

  Chan miał jak zwykle bardzo pracowity tydzień - promocja albumu, wywiady, kręcenie videoklipu - to wszystko sprawiło, że czuł się po prostu zmęczony. Zastanawiał się nawet  czy prowadzić "Channie's Room", ale doszedł do wniosku, że pojawi się, z tym, że na krótko. Miał nadzieję, że ona się odezwie, więc starał się zacząć o tej samej porze, co tydzień wcześniej. 
  Niestety, znajomego nicku nie było wśród wiadomości.
                             ~~~~ <> ~~~~

Applepie_with_mint

  Poprzedniego wieczoru nie było prądu, więc Charlotte, chcąc nie chcąc, musiała poświęcić niedzielę na dokończenie zamówienia, które miało być odebrane w poniedziałek.
  Siedząc na górze w pracowni, uświadomiła sobie, że nie zabrała telefonu. Zeszła na dół po komórkę, a gdy odblokowała ekran, zobaczyła  ikonkę powiadomienia o "Channie's Room". Sprzed dwóch godzin.
   "Nosz  jasna dupa! A mogłam sobie obejrzeć w spokoju w pracowni." Wiedziała, że Yenna tam nie wejdzie - matka nie lubiła, żeby jej przeszkadzać, kiedy pracowała. A poza tym, to Yenna jeszcze spała. Wczorajszego dnia wróciła z pracy zakatarzona i Charlotte zabroniła jej wychodzić dzisiaj z łóżka.
  Weszła na powtórkę. Tylko pół godziny! 
  Chan wyglądał na zmęczonego i Charlotte miała ochotę go przytulić, ale, oczywiście, nie była w stanie. Zrezygnowana wróciła na górę. 
  Po dwóch godzinach skończyła. Obcięła ostatnie pasma wełny i spojrzała na skończony sweter. Była na nim  całą łąka, ale takie coś właśnie chciała zamawiająca. Zrobiła zdjęcie, by, gdy już praca znajdzie się u klientki, wrzucić je do galerii. Szybko napisała smsa , a po chwili dostała odpowiedź, że przelew już poszedł. Nauczona, żeby nikomu nie ufać, odpisała, że zamówienie wyśle po zaksięgowaniu pieniędzy na koncie.
   Zeszła do kuchni. O Matyldo! Już piętnasta! Ależ straciła poczucie czasu...
- Yenna, jadłaś coś? - zawołała w stronę pokoju córki. Jak zwykle odpowiedziała jej tylko cisza - pewnie smarkata znowu siedziała w słuchawkach. Otwarła drzwi do jamy swojej latorośli. Yenna spała. Zaniepokojona matka dotknęła jej czoła - rozpalone. Sięgnęła po komórkę i wybrała numer pani Simmons - Beatrix była lekarzem i powinna coś podpowiedzieć.   Kiedy kobieta odebrała, Charlotte wyjaśniła, co się dzieje. Bea  obiecała przyjść  za parę  minut i zbadać Yennę. 
  Po około kwadransie, rozległ się gong przy drzwiach. Wpuściła Beatrix do środka.
-Jest bardzo rozpalona, od wczoraj nie jadła i cały czas śpi - poinformowała ją.
- Zaraz zobaczę co jest na rzeczy - odparła  lekarka, stukając do pokoju Yenny.  Ta obudziła się chyba chwilę wcześniej, bo siedziała na łóżku w szlafroku z nieprzytomnym wzrokiem. - Zostawisz nas? 
- Oczywiście - Charlotte  zamknęła drzwi.
  Jakiś czas później Beatrix  wyszła. 
- Zapalenie oskrzeli. Przynajmniej dwa tygodnie w domu i niech dużo pije. Proszę, tu jest recepta na leki. Nie martw się, Charlotte, będzie dobrze - dodała, widząc zatroskaną minę kobiety. 
  Zapłaciła Beatrix za wizytę, przed czym ta się wzbraniała i odprowadziła ją do drzwi, bo przed domem czekał już w samochodzie ojciec Simone.
  Musiał teraz znaleźć czynną aptekę, co w niedzielę nie było proste. Okazało się, że jest prawie na drugim końcu miasta. Cóż było jednak robić. Pojechała.
                               ~~~~ <> ~~~~

skarpetka.jeongina

  Tydzień minął Yennie leniwie, bo prawie cały czas leżała w łóżku. Gorączka trzymała ją przez cztery dni, nie pozwalając się niczym zbić. Dopiero piątego dnia choroba nieco odpuściła i Charlotte pozwoliła córce wstać. Ubrana w dresy, zawinięta w kocyk, siedziała przy laptopie i na prośbę matki wrzucała najnowsze zdjęcia jej prac.
  wolf_1003 nie napisał więcej, więc Yenna uznała, że to był jednak przypadek. Ale, ale!.. Zaraz, czy mama nie miała mu wysłać projektu? Założyła kapcie i poczłapała do kuchni, gdzie Charlotte usiłowała ogarnąć obiad. 
- Mamo, czy ty zrobiłaś ten projekt dla klienta z Korei? - zapytała, a Charlotte aż nóż wypadł z ręki. 
- Nie strasz mnie dziecko! Mam zrobiony, tylko przez twoją chorobę całkiem o nim zapomniałam. Wyślesz go, córcia? Proszę...
- No nie wiem, nie wiem..  - droczyła się młodsza. - A co z tego będę mieć?
- Kurczaka na obiad - prychnęła matka. - I nie obetnę ci kieszonkowego.
- Przekonałaś mnie tym kurczakiem. Sprawę kieszonkowego przemilczę. - Yenna udawała poważną, ale dobrze wiedziała, że mama żartuje. Poza tym sama zarabiała na swoje kieszonkowe. 
- Zaraz przyniosę aparat z pracowni.
- Sama mogę tam iść - zaofiarowała się Yenna.
- Nie masz siły przejść z pokoju do kuchni, a co dopiero wchodzić po schodach - w tym momencie Charlotte była bardzo na rękę choroba córki. W pracowni, bowiem, leżał sobie grzecznie zapakowany prezent dla młodszej. Weszła na górę i po chwili już była z powrotem. 
- O, to ten. 
  Yennie zaświeciły się oczy. Czegoś tak pięknego mama jeszcze nie robiła. Wilk na rysunku miał szaro - białe futro i piękne, jakby ludzkie oczy. Stał na wzniesieniu pośród drzew i patrzał na księżyc.
- Mamo to jest boskie! Na pewno będzie zadowolony! - zawołała z entuzjazmem. 
- No, mam nadzieję, bo trochę pracy mnie to kosztowało - Charlotte jednak była dość sceptyczna.
- Idę mu to wysłać - nastolatka porwała aparat i uciekła do siebie. Z kuchni dobiegł ja jeszcze głos matki, że napisze już sama.
                          ~~~~ <> ~~~~

wolf_1003

Applepie_with_mint     Witam. Przesyłam obiecany projekt. Jeśli trzeba  nanieść poprawki, proszę o uwagi, co jest nie tak. Pozdrawiam. (zdjęcie)

    Patrzył na projekt i był zachwycony. Nie spodziewał się czegoś aż tak dobrego. I te oczy, zupełnie jakby ludzkie.  W dodatku miał wrażenie, że gdzieś je już widział . Powiększył zdjęcie i  dotarło do niego, że wilk miał jego spojrzenie! Czyżby się domyślała?                                                         Rozległo się pukanie i w drzwiach pojawiła się głowa Changbina.                                                                  -Mogę?
- Wejdź, proszę.
- Nad czym znowu ślęczysz? Piszesz coś nowego? - spojrzał Chrisowi przez ramię. - A nie.. O, co to jest? Świetne!
- To jest jej projekt. Dla mnie. To znaczy ona nie wie, że dla mnie. Chyba nie wie - plątał się Chan.
- No, stary, chyba jednak miałem rację, że nie odpuścisz - zaśmiał się Bin. - Pokaż to jeszcze raz.
  Przyglądał się chwilę, przenosząc kilkakrotnie wzrok z monitora na twarz Banga i odwrotnie. 
- Hmm... mam takie dziwne wrażenie, jakbym już gdzieś widział te oczy - zastanawiał się głośno.
  Chan bez słowa podsunął mu komórkę ze swoim zdjęciem. Changbin zaniemówił, a gdy już się odblokował, zdołał tylko wykrztusić:
- Ona dała wilkowi twoje oczy!                                                                                     


Applepie_with_mint

wolf_1003                           Projekt znakomity, poprawki są zbyteczne, akceptuję w całości. Jest lepszy niż mógłbym chcieć.
Applepie_with_mint     Dziękuję za uznanie. W takim razie po powrocie z urlopu zabieram się za Pana zamówienie. Cena (xxxxxx) Panu odpowiada?
wolf_1003                            Cena nie gra roli. Za coś takiego zapłaciłbym każde pieniądze. Życzę udanego urlopu!
Applepie_with_mint      Dziękuję.
wolf_1003                            Przepraszam, że pytam, ale zdradzi Pani, gdzie się wybiera? Pewnie jakieś egzotyczne kraje?
Applepie_with_mint      Lecę z córką do Los Angeles. Do widzenia.
                                    

Tak właściwie to Charlotte sama nie wiedziała dlaczego zdradziła miejsce swojego pobytu. Ale jakoś tak podświadomie czuła, że chce, żeby on wiedział. Zapomniała tylko o jednym - że Yenna ma też dostęp do jej konta i po chwili drzwi od pokoju  córki trzasnęły, a ona sama rzuciła się matce na szyję. 
- Mamuś! To prawda?! - o mało nie udusiła Charlotte. - Lecimy do L. A.?!
  Yenna dobrze wiedziała, że tak, ale  musiała udawać nieświadomą. Teraz, gdy matka się  "wysypała" przed tym "wolfem", mogła się ujawnić. 
- Tak, córa. To miał być prezent na twoje urodziny, ale skoro się wygadałam, to muszę teraz wymyślić coś innego.
- Naprawdę nie musisz mi dawać nic więcej! To najlepszy prezent ever! Spełniasz moje marzenie! - gdyby euforia Yenny zamieniła się w energię elektryczną, to cała Yuvenia miałaby zasilanie na najbliższe 10 lat. 
  Charlotte roześmiała się, przytulając córkę.
- Zmykaj do łóżka, bo chora nigdzie nie polecisz - popchnęła dziewczynę w stronę jej pokoju. - No już. I bez protestów.

wolf_1003

Chan nie był głupi. Dodał sobie dwa do dwóch i wyszło mu, że w tym samym czasie, kiedy ona będzie w Los Angeles, oni grają tam dwa koncerty. Co prawda spotkanie jej w tym 4-milionowym mieście było tak samo prawdopodobne jak trafienie głównej wygranej na loterii, ale mężczyzna podświadomie czuł, że coś się wydarzy. A intuicja nie zawiodła go jeszcze nigdy.
    Hotel mieli zarezerwowany dosyć daleko od BOM Stadium, gdzie mieli występ. A to dlatego, że uparli się, iż koniecznie musi być przy plaży i manager taki właśnie wynajął. Czterogwiazdkowy, w Santa Monica. Wiązało się to z tym, że będą musieli wcześniej wyjeżdżać na próby, ale za to odpoczywać mieli przy szumie fal. 
   Mężczyzna nie spodziewał się, że ona wyjawi mu cel swojej podróży, toteż, kiedy na ekranie pojawiła się odpowiedź, był mile zaskoczony.


Nienawidzę pisać na telefonie, ale niestety, wattpad na kompie odmawia mi dostępu, wiec wygląda to jak wygląda. :/

You Are My BreathWhere stories live. Discover now