42

140 6 9
                                    

Trzy dni później Yenna wróciła do domu. Mimo, że jej serce rwało się do Inniego, nie mogła zostać dłużej, bo miała pisać próbną maturę.

Jeongin również wrócił do rutynowych zajęć. W dormie zaczęto go traktować jakoś inaczej, wreszcie jak dorosłego, którym przecież, jakby nie patrzeć, był.

Kontaktowali się ze sobą codziennie, choćby krótkim sms'em czy kilkoma minutami rozmowy. I obydwoje marzyli, aby jak najprędzej spotkać się znowu.
                     ~~~~ <> ~~~~

Na początku kwietnia Yenna pisała egzamin dojrzałości. Obie z Simone zakuwały prawie każdego dnia to u jednej, to u drugiej, aż w końcu Charlotte z Beatrix kategorycznie kazały im odłożyć książki i odpocząć, bo, jak stwierdziły, nic się już więcej nie nauczą, a tylko będą zmęczone.

Nastolatki wybrały się więc do galerii handlowej na shopping, a przy okazji na bubble tea. Obwieszone torbami, w lepszych humorach i z resetem w głowach wracały spacerkiem do domu. 

- Zdecydowałaś już jaki kierunek wybierasz? - Simone dopijała napój przez słomkę, bulgocząc i siorbiąc, przez co Yenna popatrzała na nią jak na neandertalczyka, który przez przypadek znalazł się na dworze Ludwika XIV.

- Weź no przestań, bo mi się niedobrze robi. Siorbiesz i siorbiesz jak dziad zupę.

Ruda wydęła wargi w grymasie niezadowolenia, ale wyrzuciła pusty już prawie kubek do pobliskiego kosza.

- No więc? Wybrałaś już coś? - powtórzyła.
- Myślałam o dziennikarstwie albo prawie, ale nie pogardzę też socjologią.

- Mając na uwadze twoje ostatnie doświadczenia , spodziewałabym się raczej stosunków międzynarodowych - Simone przewidująco odsunęła się od Yenny, która próbowała ją walnąć i uciekła kilka kroków do przodu, chichocząc, bardzo zadowolona z siebie. - No, co, źle mówię?

- Idź, ty wiedźmo! - prychnęła blondynka, ale zastanowiła się czy przyjaciółka aby nie miała racji. Tym bardziej, że taki kierunek był też na seulskim uniwersytecie, w dodatku z przewodnim angielskim. Jeżeli miałaby tam zamieszkać, to należałoby to wziąć pod rozwagę. Dogoniła rudą, łapiąc za pasek jej płaszczyka.

- Wiesz, to co powiedziałaś może wcale nie jest takie głupie.
- Bo ja nigdy nie mówię głupio.
- Oczywiście. Oprócz tych momentów, kiedy mówisz głupio - parsknęły jednocześnie.

Simone wybierała się na ekonomię albo  prawo i administrację międzynarodową. Oprócz śpiewu to cyferki i tabelki były jej hobby. Nie licząc bezbrzeżnego uwielbienia dla Seonghwy.  Doszła więc do wniosku, że doskonale odnajdzie się jako urzędniczka w ministerstwie finansów. Jak mierzyć, to wysoko, a co!

Rozstały się pod domem Simmons, która cmoknęła blondwłosą na pożegnanie, zaraz znikając za drzwiami.

Yenna wracała na Glacier Rue wolnym krokiem, rozkoszując cichym i ciepłym wieczorem. W pracowni świeciło się światło, więc mama jeszcze coś tam ściuboliła, mimo, że nastolatka prosiła ją, by się oszczędzała. Ale, oczywiście, ten uparciuch musiał zrobić po swojemu. I nawet dziewczynie nie chodziło o to, że mama się przemęcza, jak o jej bezpieczeństwo, bo do pracowni wchodziło się po schodach, a Charlotte ostatnio puchły nogi i turlała się jak mała piłeczka. Wtedy doznała olśnienia! Obok , na pięterku było jeszcze jedno pomieszczenie. Trzymały tam jakieś graty, które lata świetności miały już dawno za sobą, a których, nie wiadomo czemu, jeszcze się nie pozbyły. Jakby to odgruzować, pomalować, to mogłaby się przenieść na górę, swój dawny pokój zamieniając w pracownię. Oby tylko zdążyła, nim brat pojawi się na świecie.

You Are My BreathWhere stories live. Discover now