7

210 12 0
                                    

Applepie_with_mint

  Do wylotu pozostały trzy dni. Od czasu, gdy wysłała projekt, Charlotte nie zaglądała już na insta. Już wcześniej poinformowała, że nie będzie dostępna jakiś czas, a zresztą powiadomienia i tak wyświetlały się same. 
  Wracała właśnie od fryzjera i ciekawa była reakcji córki na nowy look. Sama sobie bardzo się podobała - zmiana image wyraźnie ją odmłodziła. Zamiast rudawych, postrzępionych kosmyków, miała teraz piękne blond włosy, wyprostowane i przycięte równo, tak, że sięgały do połowy pleców.
  Wcześniej pobuszowały trochę z córką po sklepach, uzupełniając garderobę na wyjazd i właściwie były już gotowe. Wystarczyło tylko włożyć do walizek przybory toaletowe i mogły lecieć.
  Przed wyjazdem Charlotte chciała dać Yennie prezent. A ściślej to dwa prezenty. Zastanawiała się, czy spodobają się smarkuli.
  Ta nie wróciła jeszcze ze szkoły - pewnie znowu gdzieś stały z Simone i dyskutowały o bzdetach. 
 Kobieta przyniosła paczkę z pracowni i zostawiła córce na łóżku z kartką "wszystkiego najlepszego Kochanie"
  Siadła przed laptopem. Przez natłok  zajęć  nie miała kompletnie czasu na oglądanie "Channie's Room", poza tym nie łudziła się, że ten znowu jej odpowie.
  Trzasnęły drzwi - córka wróciła. 
- Mamoooo! Jestem!
-  Nie da się nie zauważyć. Mamy jeszcze drzwi wejściowe czy wypadły z futryny? - Charlotte wyszła z sypialni, przestawiając na bok byle jak rzucony plecak Yenny. Córka cmoknęła ją w policzek.
- Muszę odpocząć, bo Jensen na WF-ie dał nam niezły wycisk - wyjęczała.
- Dobrze, tylko potem ogarnij pakowanie do końca.
  Nastolatka zabrała plecak i poszła do siebie, a po chwili do uszu Charlotte dobiegł głośny pisk.
- Iiiiiiiii! Mamo! Jesteś najlepsza!
  Weszłą do pokoju córki, a konkretnie to usiłowała wejść, bo zderzyła się z nią w progu, ponieważ Yenna skakała jak koza z radości.
- Podoba ci się?
- Czy mi się podoba!? Jest cudowny!
  Z łóżka , wyjęty z pudełka, patrzał na Yennę Jeongin, utkany przez matkę w postaci wielkiego obrazu. Obok leżał sweter z liskiem i pluszowy FoxINy. Dziewczyna objęła mamę, prawie ją dusząc i obsypała jej twarz buziakami. I dopiero, gdy już się odkleiła, dotarło do niej, że Charlotte wygląda inaczej. Zniknęły gdzieś postrzępione kosmyki, a twarz starszej zyskała jakiś blask.
- Ślicznie wyglądasz, mamitka! - dotknęła włosów rodzicielki, przesuwając dłonią po całej ich długości. - Jak celebrytka!
  Charlotte parsknęła śmiechem. Owszem, podobał jej się nowy image, ale porównanie do celebrytki było mocno przesadzone. W końcu miała w domu lustro.
  Yenna jeszcze raz przytuliła się do niej, szepcząc "kocham cię, mamuś, najbardziej na świecie", a Charlotte  w myślach dodała "oprócz Jeongina, ofkors".
                               ~~~~ <> ~~~~ 

skarpetka. jeongina

 skarpetka. jeongina                   (zdjęcie)
                                                                 i co Ty na to
żona.cegły                                         slay! mama ci zrobiła?
skarpetka.jeongina                     pytasz a wiesz
                                                                pewnie, że tak
żona.cegły                                        to teraz ja będę mieć stalkera u ciebie, haha
skarpetka.jeongina                     mój Inuś nie stalkuje!
                                                                Inuś patrzy!
żona.cegły                                        szkoda, że nie mogę z tobą lecieć
skarpetka.jeongina                     też żałuję :(
żona.cegły                                        chciałabym zobaczyć minę twojej mamy kiedy dasz jej bilet xD
skarpetka.jeongina                     też na to czekam xD
                                                                zrobię jej zdjęcie i ci wyślę xDDD
                                                                zajrzysz jeszcze do mnie przed wylotem?
żona.cegły                                        jasne! muszę cię zobaczyć w razie, gdybyś tam chciała zostać xP

skarpetka.jeongina                     uh! ty małpo! a ja już chciałam cię przemycić w podręcznym

żona.cegły                                        nie obiecuj, tylko zrób
                                                                wiesz, że mój tata zawiezie was na lotnisko?
skarpetka.jeongina                     wiem
                                                                zabierzesz się z nim, no nie?
żona.cegły                                        no ba!
                                                                spadam maleńka
skarpetka.jeongina                    buziole, Atiny!
żona.cegły                                       buziole, Stay!
                           ~~~~ <> ~~~~

  Yenna też miała dla Charlotte prezent. Z odłożonych pieniędzy kupiła mamie komplecik srebrnej biżuterii - kolczyki i wisiorek -  z ulubionym przez rodzicielkę bursztynem. Miała nadzieje, że jej się spodoba. Wyjęła z szafy pudełeczko i po chwili pukała do sypialni mamy, gdzie ta się przebierała.

- Mogę wejść?
- Tak, a stało się coś?

- Nieee... Ja też mam coś dla ciebie - Yenna podała Charlotte ozdobne puzderko. - Otwórz.
  Gdy starsza podniosła wieczko, jej oczom ukazały się dwie piękne mlecznożółte bursztynowe łezki i pasujący do nich, trochę większy wisiorek. 
- Jakie śliczne! - łzy wzruszenia błysnęły w oczach mamy. - Wiesz, że nie musiałaś mi nic kupować?
- Jak ty to sobie wyobrażasz, mamo? - Yenna udawała oburzoną, ale było jej bardzo miło, że niespodzianka się udała. - Zabierzesz to do L.A.?
- Co to za pytanie? Oczywiście!
- Kocham cię - powiedziały jednocześnie, mocno się przytulając.
                                 ~~~~ <> ~~~~

Applepie_with_mint

 Charlotte jeszcze raz sprawdziła, czy zakręciła wodę i gaz. Pozamykała okna i wyszła, zatrzaskując zamek. Garaż był również zamknięty.
  Pan Simmons zapakował już wcześniej ich walizki do bagażnika, torby podręczne postawił za siedzeniem i czekał na Charlotte przed samochodem. Kobieta sprawdziła czy ma wszystko - było ok, więc można było jechać na lotnisko.
  Yenna z Simone siedziały z tyłu, zatem Charlotte zajęła miejsce z przodu. Droga na lotnisko nie była długa, około 40 minut, ale już znalezienie miejsca parkingowego wręcz graniczyło z cudem, dlatego Ruud podjechał przed wejście do terminalu, wysadził dziewczyny z bagażami i pojechał szukać czegoś wolnego, wcześniej umawiając się z córką, że zadzwoni, jak już dotrze do wejścia. 
  Do odprawy nie pozostało już dużo czasu. Charlotte denerwowała się - to był jej drugi lot w życiu. Yenna miała więcej doświadczenia - była ze szkolnymi wycieczkami min. w Paryżu i Londynie.
- Pasażerowie lotu 325 do Los Angeles proszeni są do odprawy do stanowisk 9 i 10 - rozległ się komunikat.
- Yenna, musimy iść - Charlotte pociągnęła córkę za rękaw. - Simone, podziękuj tacie za podwózkę.
- Podziękuję, a zresztą nie ma za co - uśmiechnęła się Simone. - Szczęśliwego lotu! Yenna, odezwij się jak już będziecie na miejscu. 
  Przyjaciółki jeszcze raz się przytuliły, a Charlotte uścisnęła rękę Simone.
- Yenna, bierz bagaże i idziemy.
  Odprawiły się dosyć szybko, nadały bagaż i po 40 minutach były już we wnętrzu maszyny.
- Mamo, weź gumę do żucia, będzie lepiej przy starcie - zaoferowała się młodsza. - Chcesz siedzieć przy oknie?
- Nie, chcę być już na miejscu. 

- Ja też.
  Samolot zaczął kołować i pasażerowie usłyszeli z głośników:

- Dzień dobry państwu. Tu kapitan...

You Are My BreathWhere stories live. Discover now