33

144 9 3
                                    

ice_queen / deceiver_of_fools

Święto Narodowe w Yuvenii 22-go listopada tego roku wypadało w poniedziałek, dlatego też Sharon i Robert przylecieli do Lunis już w piątek wieczorem. Chcieli zatrzymać się u rodziców Sharon, odwiedzić matkę Roberta, a także Charlotte, z którą brunetka nie widziała się od kilku miesięcy.

Niedzielnym popołudniem, po obiedzie u państwa den Adel, rodziców Sharon, wybrali się spacerkiem do domu Charlotte, nie uprzedzając jej o swojej wizycie. Blondynka, otwarłszy drzwi, oniemiała, a potem rzuciła się wyższej na szyję, piszcząc jak mała dziewczynka. Robert przypatrywał się obu kobietom ze stoickim spokojem, przyzwyczajony do takiego zachowania przyjaciółek.

Obcałowawszy Sharon, Charlotte przywitała się z Westerholtem, również obdarowując go buziakiem w policzek.

- Jak dobrze was widzieć! Chodźcie do salonu!, Kawy?

Sharon poszła do kuchni, aby pomóc blondynce, a jej mąż rozsiadł się na kanapie. Lubił dom przyjaciółki swojej żony, bo panowała w nim atmosfera błogiej przytulności.

Kobiety wróciły z kawą i ciastem, na widok którego mężczyzna aż oblizał się, bo tak apetycznie wyglądało.

- Yenna piekła, więc nie odpowiadam za ewentualne skutki - ostrzegła go Charlotte, widząc jak pożera wzrokiem wypiek córki.

- To my mamy coś do ciasta - przypomniał sobie Westerholt i przyniósł, schowaną wcześniej w kieszeni płaszcza, butelkę nalewki gruszkowej.
- Od mojej mamy dla ciebie - podał jej pękaty przedmiot.
- Podziękuj jej bardzo ode mnie - Laundberg było bardzo miło. - Przyniosę szkło.

Wróciła po chwili z dwoma kieliszkami, stawiając je przed Sharon i Robertem.

- A ty nie będziesz piła? - zdziwiła  się czarnowłosa. - Przecież gruszkówka mojej teściowej to twój ulubiony rozweselacz.
- Nie, podziękuję. Przepraszam, ale biorę antybiotyk i nie powinnam go łączyć z alkoholem - zmieszała się Charlotte. Wydawało się, że chce coś jeszcze powiedzieć, ale zamilkła.

 Wobec tego Robert nalał gruszkówki żonie i sobie. Coś mu nie grało w zachowaniu kobiety. Tak samo jak w jej wyglądzie, ale nie potrafił powiedzieć co.

Gdy Charlotte wyszła na chwilę do toalety, Westerholt pochylił się do małżonki.
- Nie wydaje ci się, że coś jest nie tak?
- Właśnie miałam o to samo zapytać ciebie - Sharon też coś nie pasowało. - Zauważyłeś ten obszerny sweter? Przecież ona nigdy nie nosiła takich worów! Chyba, że...- przerwał jej powrót blondynki, więc odsunęła się od męża.

Niższa umościła się na fotelu, poprawiając wielki sweter. Uwadze Sharon nie umknęło, że przyjaciółka przez moment przycisnęła rękę do brzucha, jakby coś sprawdzając. I wtedy brunetkę olśniło. Ostatni raz Charlotte tak się zachowywała będąc w ciąży z Yenną!

Nie bawiąc się w żadne  podchody, zapytała wprost:
- Czy ty przypadkiem nie spodziewasz się dziecka?

Przed Sharon nic nie dało się ukryć.

- Tak. To 17- ty tydzień - jasnowłosa spuściła wzrok.
- I nic mi nie powiedziałaś? - w głosie Sharon słychać było rozczarowanie, pomieszane z radością. - Znowu będę ciocią!

Robert przyglądał się Charlotte. W jej oczach zobaczył ból.

- Czy on wie? - zapytał, a kobieta pokręciła przecząco głową i schowała twarz w dłoniach.
- Nie chcę, żeby wiedział - powiedziała, ocierając niechciane łzy, sunące po policzkach.- Nic nas już nie łączy, a ja nie chcę mu utrudniać życia, dlatego, proszę cię, nie mów mu o niczym. - Robert był w stałym kontakcie z Bangiem, z racji podpisanej współpracy. - Nic od niego już nie chcę. To zamknięty rozdział.

You Are My BreathWhere stories live. Discover now