EPILOG

135 12 3
                                    

Rok później.

Chyba jeszcze nigdy, w całej swojej 700-letniej historii, Lunis nie gościło tylu celebrytów, co teraz. No, może dwadzieścia lat temu, podczas koronacji księżnej Amalii na królową, z tym, że wtedy były to głównie koronowane głowy i przywódcy państw, a teraz artyści z samego szczytu list przebojów. Ale też i okazja była wyjątkowa - lider jednej z najsłynniejszych południowokoreańskich grup muzycznych brał ślub ze swoją wieloletnią partnerką. 

W stolicy Yuvenii brakło miejsca w hotelach, zarezerwowanych przez przybyłych gości, a także fanów, którzy koniecznie chcieli zobaczyć swojego idola. Hotele w pobliskich Aarno, Zander i Roselyn również były pełne. 

Lato, w przeciwieństwie do tego w Korei, było w Lunis gorące i suche, ale jedenastego lipca wiał orzeźwiający wiaterek od oceanu, chłodząc nieco żar lejący się z nieba. 

Ostatniego wieczora przed ślubem Chan z Charlotte raczyli się lemoniadą na huśtawce w ogrodzie. Czteroletni Junseo jeździł po brukowanych ścieżkach swoim mercedesem, głośno wykrzykując wrum!  wrum! Chłopiec bardzo urósł w ciągu roku i z łatwością sięgał już pedałów w swoim autku. Jego rodzice trzymali się za ręce, obserwując synka. Na serdecznym palcu Yuvenijki błyszczał diamentowy pierścionek. Jutro dołączyć miała do niego obrączka.

Chris zamówił złote krążki w paryskiej pracowni. Obrączki były proste - tradycyjne żółte złoto rozdzielał w jednej trzeciej wysokości pasek z białego. Wewnątrz był grawer Jesteś moim oddechem, ich imiona i data ślubu. Charlotte, nie lubiąca nadmiaru, była nimi zachwycona.

Bang miał dziś nocować w domu Christiny, bo trzydziestodziewięciolatka uparła się, że nie może jej widzieć przed ślubem i koniec. 

- Nigdy nie przypuszczałam, że moje marzenie się spełni - Charlotte oparta o ramię mężczyzny kołysała się na huśtawce.

- A o czym marzyłaś?

- Nie o czym, lecz o kim. O tobie - kobieta uniosła się na rękach o spojrzała Chanowi w oczy. - Zakochałam się w tobie od pierwszego wejrzenia. Jak głupia nastolatka.

Brunet przytulił drobną postać.

- Pamiętasz swoje wpisy na czacie "Chan's Room"? - potwierdziła. - Po kilku z nich podświadomie czekałem na kolejne. i byłem bardzo zawiedziony, gdy się nie odzywałaś.

- A ja o mało nie wyskoczyłam ze skóry, kiedy mi odpowiedziałeś na live.

- Już wtedy chyba coś do ciebie czułem, ale nie umiałem tego nazwać.

- Zadurzyłeś się we mnie przez wpisy na czacie? - Charlotte była zaskoczona. - Serio?!

- Serio, serio. A kiedy znalazłem twoje konto na insta i zobaczyłem cię na zdjęciu, to już całkiem wsiąkłem. 

- I dlatego zamówiłeś obraz?

- Chciałem jakoś nawiązać kontakt z tobą. Gdy napisałaś, że wyjeżdżacie do Los Angeles i sprawdziłem, że pokrywa się to z naszymi występami w tym mieście, czułem, że to po prostu jest przeznaczenie. 

- A wiesz, że tylko Yenna miała iść na koncert? To był jej prezent urodzinowy. A smarkata w tajemnicy przede mną odkładała pieniądze na bilet dla mnie. Nic nie wiedząc o swoich planach, poprosiłyśmy Sharon o zakup wejściówek. I byłyśmy bardzo zdziwione, wręczając je sobie. 

- Tak, dla Sharon nie ma rzeczy niemożliwych do zrobienia. A potem, już na koncercie, zobaczyłem ciebie. I gdyby nie Changbin, to pewnie gapiłbym się przez resztę wieczoru.

- Binnie. Dobry duch naszego związku - blondynka uśmiechnęła się delikatnie na wspomnienie przyjaciela.

- Nie wiem czy ci wspominałem, ale to Bin napisał do mnie, gdy siedziałaś w barze. Prawie go pocałowałem, gdy pokazał mi ciebie przy stoliku pod oknem - roześmiał się. - A potem... to już sama wiesz. 

You Are My BreathWhere stories live. Discover now