45

125 10 0
                                    

wolf_1003

Tuż przed Bożym Narodzeniem Chan zakończył służbę wojskową. Zresetował umysł, miał pomysły na nowe utwory, kilka nawet nagrał w wersji demo. Musiał tylko teraz z powrotem wdrożyć się w pracę. Kondycję miał doskonałą, bo w armii nie było miejsca dla słabeuszy. Dosłużył się stopnia sierżanta i nawet otrzymał propozycję, by zostać na stałe w  wojsku, ale on czuł, że to nie jego klimaty. Nie lubił być ograniczany, a, niestety, służba w armii ściśle się  z tym wiązała. 

Kilka dni wcześniej rozmawiał z Parkiem na temat powrotu. CEO nie miał nic przeciwko temu, a wręcz był zadowolony, że wraca ktoś, kto wreszcie okiełzna te nieobliczalne dzieciaki.

Przed bramą koszar czekała już na niego Tzuyu. Zaczął spotykać się z nią kilka miesięcy temu, po obejrzeniu ostatniego comebacku Twice. Lubili się od zawsze, a Chris podejrzewał, że nie jest dziewczynie obojętny. Toteż, gdy odpisała na jego wiadomości, postanowił rozwinąć znajomość. Widywali się kiedy tylko Chan miał możliwość, a Tzuyu była wolna, co nie zdarzało się zbyt często, ale i tak przez ten czas zdążyli wylądować w łóżku. Bang miał potem wyrzuty sumienia widząc maślany wzrok szatynki, bo tak na dobrą sprawę, to sam nie był pewien, co do niej czuje. Lubił ją, ale czy coś więcej - tego nie umiał sprecyzować. Tzu widziała jego wahanie i robiła wszystko, by go do siebie przekonać, co nieraz dawało odwrotny skutek, bo Chrisa irytowało nieustanne klejenie się do niego. Odnosił momentami wrażenie, że trafił w macki ośmiornicy, które oplatają go coraz ciaśniej i ciaśniej. Na razie jednak nic z tym nie robił. Miał do kogo wracać, przytulić się, a na seks Tzuyu zawsze była chętna.  Czego mógł chcieć więcej?

Jessica, dowiedziawszy się o związku syna z Tajwanką, wydawała się być  zadowolona. Zadzwoniła nawet do Chrisa, życząc mu szczęścia, co on skwitował tylko krótkim "dziękuję".

Przywitał się z dziewczyną, dając jej krótkiego buziaka i wrzucił plecak na tylne siedzenie auta. Chou rzuciła mu kluczyki. Lubiła, gdy prowadził, bo mogła się wtedy nim zająć, co z reguły kończyło się postojem na jakimś przydrożnym parkingu. Tym razem Bang nie miał ochoty na żadne bara-bara. Chciał jak najszybciej odstawić dziewczynę do jej dormu, a potem wrócić do siebie. Nie było go tam przecież półtora roku. Ciekaw był czy coś się zmieniło i czy ktokolwiek będzie w mieszkaniu. Liczył na to, że nie, ale przy takiej ilości mieszkańców była to raczej złudna nadzieja. 

Zostawił samochód Tzuyu na podziemnym parkingu i odprowadził dziewczynę do drzwi. 

- Na pewno nie chcesz wejść? 
- Na pewno. Zresztą sama mówiłaś, że musisz się spakować, bo wieczorem masz lot, więc nie będę przeszkadzać.

- Nigdy nie przeszkadzasz...- zamruczała, przygryzając jego ucho. Odsunął ją delikatnie acz stanowczo.
- Muszę iść. Do zobaczenia po powrocie - obrócił się i zbiegł po schodach. Nie miał ochoty czekać na windę. 

Do swojego dormu dotarł taksówką. Przez chwilę przemknęło mu przez głowę, czy nie zmienili zamków, bo byłby w czarnej dupie, ale nie, klucz przekręcił się bez najmniejszych oporów.  W mieszkaniu, o dziwo, panowała cisza. Przypomniał sobie, że przecież mieli występ na jakiejś tam gali i wracali jutro. Nawet lepiej. 

Wszedł do swojego pokoju. Nic się tutaj nie zmieniło. Ktoś nawet zadbał o to, żeby powycierać kurze. Uchylił okno, by wpuścić do środka trochę świeżego powietrza. Zrzucił ubranie i wszedł pod prysznic. Nareszcie u siebie! Odświeżony, z wilgotnymi włosami, poszedł do kuchni. I tu okazało się, że lodówka zieje pustką. Miał dwie dwie opcje - albo ubrać się i iść do sklepu, albo zamówić coś gotowego. Po namyśle doszedł do wniosku, że pójdzie jednak do sklepu, bo jeśli ma tu spędzić święta, to musi coś jeść, a nie wszystkie restauracje pracowały w Boże Narodzenie.  Uwinął się szybko i już po dwóch godzinach zajadał parujący obiad. Lodówka była wypełniona, szafki kuchenne też. Zjadł, pozmywał i wrócił do siebie. Włączył laptopa, założył słuchawki i z energią zabrał się do pracy.  Musiał nadrobić stracony czas. A może nie całkiem stracony?

You Are My BreathWhere stories live. Discover now