20

173 7 0
                                    

Applepie_with_mint

   Charlotte obudziła się  wcześnie. Noc przespała kamiennym snem - zmęczenie dało znać o sobie. Teraz musiała zabrać się do pracy - zamówienia czekały.
  Klient z Korei. No tak. 
 
do  wolf_1003
Applepie_with_mint   Witam. Proszę o wskazówki odnośnie drugiego zamówienia. Pozdrawiam.

   Rozłożyła ramę i naciągnęła płótno. Ołówkiem naniosła kontury i zaczęła pracę. W tle grała jakaś muzyka, ale Charlotte nie zwracała uwagi, zbyt zajęta wyszywaniem.
Około trzynastej wstępny zarys był gotowy. 
   Zaburczało jej w brzuchu i uświadomiła sobie, że nie jadła dzisiaj śniadania. Zeszła na dół i zastała w kuchni Yennę, robiącą kanapki. Pocałowała córkę w kark, jednocześnie kradnąc jej jedną.
- Ej! Jak chcesz, to mogę ci zrobić, ale moje zostaw! - obruszyła się nastolatka. 
   Charlotte nastawiła wodę. Niestety, kawę musiała zrobić sobie w innym kubku, bo jej ulubiony leżał w śmietniku. Córka zrobiła jej tosty z dżemem, więc usiadła przy stole i zajadała ze smakiem.
- Właściwie to powinnam już robić obiad, a nie jeść śniadanie - westchnęła starsza.
- Daj spokój, mamo. Najwyżej zamówimy pizzę. I tak teraz jestem najedzona.
Yenna włożyła naczynia do zmywarki i poszła do siebie, a Charlotte wróciła do pracowni.
  W telefonie była nowa wiadomość.

wolf_1003    Witam. mam nadzieję, że wakacje były udane. Co do drugiego zamówienia, to ma to być elf. Z niebieskimi oczami i blond włosami. I ma mieć niebieską suknię. Pozdrawiam również.

Odczytała wiadomość od klienta.  Nie, no naprawdę był dziwny. Jaki facet chce elfa? Ale w sumie to nie była jej sprawa. Chce, to będzie miał.

Applepie_with_mint  Dziękuję za wytyczne. Projekt prześlę po niedzieli. I dziękuję, urlop był wyśmienity. Pozdrawiam.
                  ~~~~ <> ~~~~

skarpetka.jeongina

 Yenna siedziała na łóżku w piżamie i gapiła na zdjęcie Inniego, gdy zabrzęczał telefon. Simone.
- Wstałaś już, śpiochu? - przyjaciółka oczywiście musiała jej wbić szpilkę. - Jak już wstałaś, to będę u ciebie około szesnastej. I nie przyjmuję do wiadomości żadnej odmowy!
Yenna roześmiała się.
- Ale wiesz, że możesz wpadać o każdej porze! Czekam na ciebie.
- To buziaki i do zobaczenia. 
   Simone rozłączyła się, a Yenna stwierdziła, że trzeba zakończyć to leżenie i trochę tu ogarnąć. Rzeczywiście - w pokoju, jak zwykle, zresztą, panował nieład. Nierozpakowana walizka panoszyła się na środku, na podłodze leżały zasmarkane chusteczki.
- Ale bandżaj - mruknęła do siebie.
  Szybko zrobiła codzienną rutynę i ubrana w dresy i t-shirt zabrała się za porządki. Po chwili już zużyte chusteczki wylądowały w koszu, kosmetyki w łazience, łóżko było nakryte kocem. Została tylko walizka.
   Na wierzchu leżał sweter z liskiem. Wyciągnęła go, celem wrzucenia do prania, gdy spomiędzy wełny wypadło małe pudełeczko. Podniosła je, zdziwiona, skąd wzięło się w jej rzeczach. Otwarła i oniemiała.
   Na białym atłasie leżał srebrny łańcuszek, a do niego przyczepiony był wisiorek w kształcie lisiej głowy, z żółto - brązowymi oczami, zrobionymi chyba z jakiegoś kryształka. Pogładziła palcami wisiorek, odpięła łańcuszek i zawiesiła sobie na szyi. Nie musiała się zastanawiać od kogo ten prezent. Była szczęśliwa, że już zawsze będzie miała coś, co będzie jej przypominać Jeongina.
  Ochłonąwszy z marzeń, rozpakowała bagaż do końca, sortując ciuchy na czyste i brudne, po czym wyniosła niepotrzebną już walizkę do piwnicy.
  15.40. Zaraz przyjdzie Simone.
                    ~~~~ <> ~~~~

Applepie_with_mint

  Dzwonek przy wejściu przerwał Charlotte pracę. Chciała zejść na dół, ale Yenna już otwierała drzwi, a po chwili z korytarza dobiegł głos Simone.
- Dzień dobry, pani Charlotte!
- Dzień dobry! - odkrzyknęła z góry.
   Dziewczyny poszły do pokoju córki. Nie widziały się przecież ponad tydzień i miały sobie bardzo dużo do opowiadania. Zwłaszcza jej latorośl.
  Doszła do wniosku, że na dzisiaj już dosyć pracy. W sypialni wciąż czekała na nią walizka do rozpakowania. Yenna pewnie swojej też nie ruszyła, ale nie chciała jej teraz przeszkadzać.
   Kosz na pranie był prawie pełny, co oznaczało, że młoda jednak ogarnęła swój chlewik. Szybko uporała się z ubraniami. Błękitna falbaniasta sukienka wciąż pachniała nią i Chanem jednocześnie. Rozłożyła ją, chcąc wrzucić do prania, a ze środka wypadły szorty i koszulka Chrisa, te, w których była na wyspie. 
  Jak mogła o nich zapomnieć?!  I jakim cudem znalazły się u niej w bagażu? Chyba zaczynała mieć początki demencji.
   Złożyła ubrania chłopaka i schowała je do szafy, na najwyższą półkę, nie chcąc, by odkryła je Yenna.
                ~~~~ <> ~~~~

skarpetka.jeongina

- Mów! - Simone zawisła na szyi Yenny niczym boa dusiciel. - Opowiadaj! Jaki był koncert! Co grali? Jak wyglądali? Los Angeles jest duże? Ocean był ciepły? Masz dla mnie Oscara? - zarzuciła ją pytaniami. 
  Yenna popchnęła przyjaciółkę na łóżko, siadając obok niej.
- Los Angeles jest cudowne! Jest jak... zupa jarzynowa - dużo różnych rzeczy, a wszystko do siebie pasuje. I ja też czułam się jak w domu. Zresztą, masz - podała Simone laptopa, na którego zdążyła już zgrać zdjęcia.
 Siedziały, przeglądając slajdy. Yenna tłumaczyła Simone, co jest na poszczególnych fotografiach, dodając do tego zabawne komentarze. Potem otwarła drugi plik, ze zdjęciami z koncertu.
- Jeju... ale ci zazdroszczę - jęknęła psiapsi. - Też bym chciała zobaczyć Seonghwę na żywo... Buuu...- udała, że płacze. 
- Nie rycz, zakochana wariatko - szturchnęła ją Yenna. - Z twoim szczęściem, to mało tego, że go zobaczysz, ty pewnie jeszcze z nim zaśpiewasz! I będę miała sławną bestie! I będę się pławić w blasku twojej popularności! - podkpiwała, ale naprawdę chciała, żeby Simone udało się spełnić jej marzenie. 
  Wstała i z szafki przy biurku wyciągnęła ozdobne pudełko. 
- And the winner is... Simone Simmons! - zawołała, wręczając przyjaciółce Oscara. Oczywiście była to replika, ale zaskoczona dziewczyna zobaczyła, że figurka na podstawie ma grawer.

Oscar za bycie najlepszą przyjaciółką ever <3

  Objęła mocno Yennę, połykając łzy wzruszenia i przez chwile siedziały w milczeniu, przytulone do siebie.
- O, jaki masz piękny wisiorek - zauważyła Simone, teraz dopiero dostrzegając lisią głowę na dekolcie Yenny.  - Kupiłaś sobie? - dotknęła żółto - brązowych oczu lisa. - Śliczny!
  Nastolatka poczerwieniała.
- Uhm... Nie kupiłam sobie, dostałam w prezencie - powiedziała cicho.
- Od mamy?
- Hmm... - mruknęła - od bardzo ważnej w moim życiu osoby.
- Czyli od mamy, bo ja ci go nie dałam - wyszczerzyła się Simone.
   Yenna tylko skinęła głową. Jeszcze nigdy nie musiała zataić prawdy przed swoją psiapsi i było jej ciężko na sercu, że musi ukrywać przed nią swoją randkę z Jeonginem. Czuła się paskudnie, ale nie miała innego wyjścia, dla dobra Yanga i swojego. Nie chciała narobić mu problemów. Nie wiedziała jednak, że to już się stało.
- Jakaś nie w sosie jesteś - przyjrzała się jej Simone. - Boli cię coś?
Tak, serce.
-
Nie, po prostu jeszcze się nie przestawiłam na naszą strefę czasową.
- Chcesz, żebym sobie poszła?
- Nie, no coś ty! - przytuliła Simone do siebie. - Nawet nie wiesz jak mi cię tam brakowało! Mów lepiej, co tu się działo.
- A co może się dziać w nudnym Lunis? To nie Los Angeles!
- Nie przesadzaj, nie żyjemy aż na takim zadupiu...
- O, już wiem! Twoja "ulubiona koleżanka" Dianne z IIIc zaciążyła. I to z kim! Z Jensenem!
- Z naszym WF-istą?! Żartujesz?!
- No! Latała z dupskiem, aż wylatała. A najlepsze, że on podobno zwolnił się ze szkoły i wyjechał, nikt nie wie gdzie. 
- Bardzo odpowiedzialne z jego strony - zauważyła sarkastycznie Yenna. 
  Mimo, że się nie lubiły, było jej żal Dianne. Bardzo przypominało jej to to samo, co ojciec chciał zrobić mamie przed jej urodzeniem.
  Simone zerknęła na komórkę.
- Rany, muszę spadać, obiecałam mamie pomóc za ciastami, bo jutro mamy gości. Teściowie mojego brata przyjeżdżają, a mama szaleje, jakby to rodzina królewska miała nas odwiedzić.
   Po wyjściu Simone Yenna  nareszcie pozwoliła upartym łzom popłynąć. 
  Rozpaczliwie tęskniła za Jeonginem.


You Are My BreathWhere stories live. Discover now