41

150 5 0
                                    

Gdy Jeongin się obudził za oknem było już zupełnie jasno. Spojrzał na zegarek - 9.30. Przeciągnął się leniwie, po czym poderwał jak porażony prądem. Zupełnie zapomniał o Yennie! A ona o tej porze pewnie była już bardzo głodna! Co z niego za facet, który  nie dba o swoją kobietę!

Błyskawicznie się umył, byle jak napaćkał kremu na twarz, wciągnął na grzbiet jakieś randomowe ciuchy i, zupełnie nie zwracając uwagi na szmery na korytarzu, otwarł drzwi. Jak szybko je otwarł, tak jeszcze szybciej zamknął, bo wydawało mu się, że chyba się jeszcze nie obudził. Powoli uchylił drewnianą połać. Na korytarzu stali wszyscy - chłopaki, Yenna, a nawet jego rodzice i manager. Nerwowo przełknął ślinę, przygładzając jednocześnie niesforne włosy. Czegoś takiego w życiu się nie spodziewał!

- Happy Birthday! Sengil czukhae, In-ah! - krzyknęli, wprawiając biednego Jeongina w nie lada zakłopotanie. Nie wiedział czy ma się uśmiechać, czy płakać ze wzruszenia, w końcu zrobił te dwie rzeczy naraz.

- Ja... ja... ja nie wiem co powiedzieć - wyjąkał, opanowawszy się trochę.

Yenna podeszła do niego z tortem w rękach. Na wypieku w kształcie lisiej głowy były 22 świeczki i napis Spełnienia marzeń Innie!

- Pomyśl życzenie zanim zdmuchniesz świeczki - spojrzała mu prosto w oczy.  Nie odrywając od niej wzroku nabrał powietrza i za jednym zamachem zgasił wszystkie migoczące płomyki. Rozległy się brawa. 

- O czym pomyślałeś? - wścibstwo Hana jak zwykle zwyciężyło nad jego rozumem, za co momentalnie oberwał od Minho, krzywiąc się niemiłosiernie.

Innie tylko uśmiechnął się tajemniczo.
- Nie mogę ci powiedzieć, bo się nie spełni.

Wszyscy przeszli do salonu, gdzie Eunji z Yenną zajęły się krojeniem tortu, a Seungmin podawał go obecnym. I.N ulotnił się na chwilę, by wrócić ubrany w bardziej stosowny do okazji strój.

Kiedy już gości pochłonęli pyszne, skąd inąd ciacho, tata Jeongina wstał i podał chłopakowi niewielkie pudełeczko. 

- To od nas z mamą, synu. Niech ci się wszystko w życiu układa. 

Młodszy z Yangów otworzył paczuszkę. W środku, przewiązane kokardką, leżały kluczyki od samochodu. Zszokowany spojrzał na rodziców. 

- Dziękuję wam bardzo, ale... ja przecież nie mam prawa jazdy! - wydukał, ściskając oboje jednocześnie. 

- To będziesz miał w końcu motywację, żeby je zrobić. Przyda ci się, gdy już... - Dowon został szturchnięty przez żonę. - No, przyda ci się na przyszłość. 

Innie uśmiechnął się do matki. Rozumiała go bez słów. 

Kolejne osoby dawały mu prezenty. Były wśród nich i śmieszne, jak kapcie w dinozaury, ale też i praktyczne, jak choćby nowe słuchawki, bo chłopak miał tendencję do ciągłego ich gubienia. 

Od Hyunjina dostał kolejny obraz, tym razem z bukietem niezapominajek. Objął starszego, szepcząc mu do ucha Dziękuję, nigdy nie zapomnę.

Na samym końcu podeszła Yenna. Przytuliła się do bruneta, cichutko mówiąc:
-Chciałabym, żebyś był zawsze taki szczęśliwy jak teraz jesteś - złożyła mu na ustach długi pocałunek, nie przejmując się, że inni dyskretnie odwracają wzrok. Innie oddawał go z nawiązką, aż przypomnieli sobie, że nie są tu sami. Dziewczyna wręczyła Yangowi zawinięte w srebrny papier pudełko. Z ciekawością otworzył i prawie popłakał się ze wzruszenia na widok albumu ze zdjęciami. 

- Skąd wiedziałaś?
- Bo chyba cię trochę znam, nie sądzisz? - uśmiechnęła się uroczo. 

Jeongin kątem oka dostrzegł jak Eunji ociera łzy.

You Are My BreathWhere stories live. Discover now