14

173 5 0
                                    


Applepie_with_mint

   Charlotte bazgrała coś bezmyślnie w szkicowniku, byle zająć czymś ręce i uspokoić nerwy. Stresowała się jak pierwszak przed pójściem do szkoły. 
   Rozległo się stukanie do drzwi. Szybko przejrzała się jeszcze raz w lustrze, spryskała perfumami szyję i nadgarstki, i otwarła. Speszyła się widząc reakcję Chana. Ona też nie mogła oderwać od niego oczu - czarna koszula, czarne dopasowane spodnie i mokasyny na bosych stopach - wyglądał jak młody bóg. Zamknęła drzwi i uśmiechając się spytała:
- To gdzie chcesz mnie porwać? 
                        ~~~~ <> ~~~~

wolf_1003

   Chris zastukał do pokoju Charlotte. W duchu modlił się, żeby nie otwarła jej córka, bo chyba uciekłby z nerwów. 
   Drzwi otwarły się , a Chris zaniemówił. Ujrzał bowiem anioła w ludzkiej postaci. Upięte do góry włosy ukazywały smukłą szyję, dekolt błękitnej sukienki odkrywał drobne ramiona. Pachniała kwiatowo - owocowo... W zagłębieniu szyi błyszczała żółta bursztynowa łezka. Mierzył ja wzrokiem, jakby chciał ją zjeść. Ocknął się na dźwięk jej głosu.
- To gdzie mnie chcesz porwać?
   Na dachu hotelu była jeszcze jedna restauracja, bardzo kameralna, dosłownie na kilkanaście osób. Bang zarezerwował ją całą dla nich obojga. Gdy winda zatrzymała się na ostatnim piętrze, chłopak wziął Charlotte za ręką i pociągnął schodami w górę, gdzie czekał już nakryty na dwie osoby stolik. Odsunął krzesło, żeby kobieta mogła usiąść i skinął na kelnera. Ten nalał szampana do kieliszków stojących na fortepianie. Chan podał Charlotte jeden z nich, sam wziął drugi i wzniósł toast.
- Za to, że los mi ciebie zesłał.
  Trącili się szkłem i wypili. 
   Kelner podał kolację. Jedzenie było wyśmienite. Jedli w milczeniu, nic chcąc burzyć ciszy. Gdy skończyli, Chan ujął dłoń kobiety. 
- Chcę ci coś zagrać.
   Usiadł przy fortepianie i położył dłonie na klawiszach. Spod palców popłynęły dźwięki, a zaraz potem Chris zaczął śpiewać.
                      ~~~~~ <> ~~~~

Applepie_with_mint

  Była nim oczarowana. Naprawdę musiał się bardzo starać, żeby to wszystko zorganizować w tak krótkim czasie.  W zasadzie to nie musiałby nic robić, bo Charlotte cieszyła sama jego obecność. Obserwowała jak jego palce przebiegają po klawiszach instrumentu.
"Jesteś moim oddechem i bez ciebie umieram"...
   Nie mogła ze wzruszenia wydusić ani słowa. Po policzkach spływały jej łzy szczęścia. Nikt nigdy nie napisał dla niej piosenki. I to jakiej!
   Fortepian zamilkł, a Chris podszedł do Charlotte. 
- Podobało ci się? - właściwie to nie musiał pytać.
   Skinęła tylko głową, niezdolna do jakiejkolwiek odpowiedzi, po czym wstała, wtuliła się w niego i patrząc mu w oczy, powiedziała:
- Kochaj mnie, Chris.
                      ~~~~ <> ~~~~

wolf_1003

   Chanowi drżały ręce, gdy otwierał drzwi swojego pokoju. Nie pamiętał, czy zostawił tam porządek, zresztą to nie było teraz istotne.
   Przepuścił Charlotte przed sobą i zatrzasnął drzwi. Zapalił lampkę obok łóżka.
- Jesteś pewna? - zapytał, patrząc na nią. Nie chciał robić nic przeciwko niej. Przywarła do niego w odpowiedzi. Odchylił jej głowę do tyłu i złożył na ustach pierwszy namiętny pocałunek. Jego język pieścił jej wargi i wdzierał się do środka ust. Delikatnie wyjął spinki z włosów Charlotte - rozsypały się po ramionach jak złota fala. Przyciągnął ją do siebie, coraz mocniej wpijając się w jej usta, Charlotte całkiem mu się poddała. Wplotła palce we włosy Chana i oddawała mu pocałunki.
  W pewnym momencie odsunęła się od niego. Zdezorientowany mężczyzna nie wiedział, co się stało, ale ona powoli rozpinała mu guziki, wywołując u niego falę niekontrolowanych dreszczy. Każdy jej dotyk był dla niego szaleństwem.  Zdjęła z niego koszulę i całowała po nagim torsie. Chris miał wrażenie, że zaraz eksploduje. 
  Rozpiął suwak jej sukienki, pozwalając by błękitny materiał opadł na podłogę. Stała przed nim prawie naga, równie rozpalona jak on. Rozpięła mu spodnie - pomógł jej trochę - i on też po chwili znalazł się w samych bokserkach. Delikatnie wziął ją na ręce i położył na łóżku.
- Kochaj mnie , Chris...- wyszeptała, patrząc mu w oczy. - Po prostu mnie kochaj...
   A jemu nie trzeba było powtarzać.
                          ~~~~ <> ~~~~

Applepie_with_mint

  Leżała z głową na piersi Chrisa. Nie sądziła, ze ktoś może sprawić, że zbliżenie będzie tak cudownym przeżyciem.
  Charlotte nie miała zbyt dobrych wspomnień związanych z seksem. Jej ex-mąż po prostu zaspokajał swoje potrzeby, nie dbając o to, czy Charlotte ma ochotę na stosunek, czy nie. Może dlatego nie szukała nikogo po rozwodzie. 
   Z Chanem było inaczej - nie myślał o sobie - starał się, żeby kobieta czuła się jak najbardziej komfortowo. Ta nie pozostała mu dłużna i śmiało mogła powiedzieć, że ma za sobą najlepszy seks w życiu. 
   Księżyc oświetlał twarz chłopaka. Spał, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie.  Podniosła się wyżej na łokciu i całując go ostrożnie w usta, szepnęła cichutko:
- Kocham cię, Christopherze Bang...
                             ~~~~ <> ~~~~

wolf_1003

  Starał się nie poruszyć, aby nie obudzić Charlotte. Z zamkniętymi oczami rozmyślał, czy i jej było tak samo dobrze jak jemu. Na samo wspomnienie jego ciało zaczęło reagować. Już miał ją znowu zacząć pieścić, kiedy kobieta, biorąc za pewnik, że on śpi, pocałowała go, szepcząc mu wyznanie miłości.
   Nie dał po sobie poznać, ale radość prawie rozrywała mu płuca. Odwzajemniała jego uczucia! Był gotowy poświęcić dla niej wszystko. Po raz pierwszy kochał kogoś naprawdę. A tym kimś był mały elf wtulony w niego. 
   Charlotte. Jego Charlotte.
                            ~~~~~ <> ~~~~
  Zaczynało jaśnieć , gdy Chris się obudził. Pomyślał, że miał taki piękny sen, ale śpiąca obok kobieta uprzytomniła mu, że to wcale mu się nie śniło. Była tu naprawdę. Spała, słodko rozchylając usta. Włosy miała rozrzucone na poduszce, a długie rzęsy rzucały cień na policzki.
   Oparł głowę na ręce i patrzał na nią. Poruszyła się i otwarła oczy, a widząc go przed sobą, zarumieniła się. Zbliżył twarz i pocałował ją.
- Jak się spało, skarbie? - spytał.
   Zamruczała tylko w odpowiedzi, przytulając się do niego. Zapach i dotyk jej ciała sprawiły, że natychmiast się uruchomił. Odgarnął jej włosy i pocałował w zagłębienie obojczyka. Schodził coraz dalej wargami. Charlotte wygięła się w łuk z rozkoszy. Dłonie Chana błądziły po jej ciele, a usta znajdowały drogę coraz niżej. Jęknęła, gdy pieścił językiem jej pępek, zataczając małe kółka wokół.
  Przerwał. Podniosła głowę i spojrzała wyczekująco. Posłał jej blowkiss i wrócił do całowania brzucha kobiety. Rozłożył nogi Charlotte. Całując wewnętrzną stronę ud, czuł jak ta dygocze. Schował głowę między jej nogami, dotykając językiem wrażliwego miejsca. Zadrżała. Przesunął język głębiej, liżąc ja coraz szybciej, a ona jęczała coraz głośniej. Wsunął w nią palec, potem drugi. Spazm rozkoszy przeszedł jej ciało; zduszonym głosem krzyknęła jego imię. 
   Podniósł się i wszedł w nią. Poruszali się w jednym tempie, wzajemnie uzupełniając. Nogi Charlotte oplatały Chrisa, a on przygryzał płatek jej ucha. Doszli jednocześnie. Drżała w jego ramionach, ale gdy chciał się z niej wysunąć - nie pozwoliła mu. Przewróciła go na plecy i siadając na nim, prowokacyjnie patrzała mu w oczy, pieszcząc swoje piersi i poruszając się namiętnie. 
- Charlotte, co ty ze mną robisz...- wydusił, doprowadzony na skraj wytrzymałości. Poczuł jak ciało ukochanej zaciska się na nim i po chwili znowu szczytowali. 
   Kobieta opadła głową na tors Chana. Wysunął się z niej i obrócił ja plecami do siebie, przytulając mocno. 
- Kocham cię, Charlotte - wyszeptał jej do ucha.
   Prawie bezgłośnie odpowiedziała - 
- Ja ciebie też, mój Channie.
                           ~~~~ <> ~~~~
  Leżeli sobie jeszcze przez pewien czas - Charlotte z głową na piersi Chrisa, on obejmując ją mocno.
   Spojrzał na zegar na ścianie.
- Musimy wstawać, skarbie, mamy mało czasu. 
- Na co?-  spytała zdziwiona.
- Niespodzianka.
   Jako, że garderoba Charlotte nie nadawała się do tego, co zaplanował, dał jej swoją koszulkę i szorty. Oczywiście były na nią za duże, przez co wyglądała jak mała dziewczynka w ubraniach starszego brata.
- Słodko wyglądasz - roześmiał się. - Chodźmy.
                 ~~~~ <> ~~~~

Applepie_with_mint

   Charlotte zdawała sobie sprawę, że musi wyglądać zabawnie w za dużych ciuchach Chana, ale nie chciała budzić Yenny, żeby się przebrać. Dobrze, że chociaż buty miała swoje, chociaż srebrne sandałki zdecydowanie gryzły się ze sportowym outfitem. Ale jej było wszystko jedno. Mogła mieć na sobie nawet włosienicę, byle być z Chrisem.
   Zmierzali do mariny. Bang zatrzymał się przed jedną z motorówek, dosyć sporą, z osłoniętą częścią kabinową. Stojący przed łodzią mężczyzna podał chłopakowi koszyk i życzył udanego rejsu. 
  - Zdejmij butki i wchodzimy - Chan podał rękę kobiecie. Posłusznie zdjęła sandały i weszła na pokład. Chłopak stanął za sterami, uruchomił silnik i już po chwili byli na pełnym morzu.
- Ciągle mnie zaskakujesz - powiedziała Charlotte, przytulając się do niego. Uśmiechnął się tylko i pocałował ją w czoło.
   Mniej więcej po godzinie dopłynęli do małej wysepki. Chris zacumował przy niewielkim pomoście. Spod pokładu zabrał koszyk, zostawiony przez mężczyznę z mariny. 
- Chodź - wziął ją za rękę. 
   Niedaleko pomostu, tuż za plażą, stał, częściowo ukryty za bujną zielenią, mały domek. Bang otworzył drzwi i wpuścił Charlotte do środka. W przytulnym salonie stał, nakryty już, stół, wystarczyło tylko wyjąć zawartość kosza.
- Skąd znasz to miejsce? - była ciekawa Charlotte. 
- Moi rodzice wynajęli ten domek na swoją podróż poślubną. Wrócili tu ponownie w swoją srebrną rocznicę, dwa lata temu. Zawsze mówili, że to najbardziej romantyczne miejsce na świecie, więc postanowiłem to sprawdzić - zaśmiał się. - Podoba ci się?
- Jest pięknie... 
   Rzeczywiście, domek, choć nieduży, był bardzo przytulny, miał nawet kominek. A pod jedną ze ścian w salonie stało pianino. Charlotte podeszła do instrumentu i otwarła klapę, odsłaniając klawisze.
- Zagrasz mi coś? Proszę...
  Nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby odmówić. Usiadł i po chwili popłynęły dźwięki tej samej piosenki, którą śpiewał na dachu hotelu. 
   Stanęła za nim, obejmując go ramionami. Była naprawdę szczęśliwa.



Od autorki:
 Nie umiem w smuty, dlatego wyszło jak wyszło.

You Are My BreathWhere stories live. Discover now