50

149 11 3
                                    

Na początku czerwca Yenna i Simone pojechały do Brugii po odbiór sukienek. Ostatnie przymiarki miały dwa tygodnie wcześniej, a teraz czekały na nie gotowe kreacje. Ruda zabierała wszystkie sukienki dla druhen, bo umówiła się  z pozostałymi dziewczynami, że przecież i tak będą lecieć z Amsterdamu, to dostarczy im je przed wylotem. 

Yenna ze swoją suknią odlatywała dwa tygodnie wcześniej. Musiała dopiąć jeszcze parę spraw na miejscu, w Korei. Mimo stresu nie mogła się już doczekać dnia ślubu.
                   ~~~~ <> ~~~~

Uroczystość weselna Yenny i Jeongina miała być ostatniego czerwca, ale Charlotte wyruszyła do Korei już piątego dnia miesiąca. Leciała tylko ona i Junseo, Christina miała dotrzeć kilka dni przed ślubem, razem z państwem den Adel, Westerholtami i Simmonsami. 

Laundberg nie leciała prosto do Busan. Zatrzymywała się na  kilka dni w Seulu, chcąc pobyć  z Chrisem. Synek też cieszył się, że zobaczy tatę. Zarezerwowała pokój w tym samym hotelu, w którym zatrzymała się cztery lata wcześniej. Ciekawa była czy coś się w nim zmieniło i czy pracują tam nadal ci sami ludzie.

Planowała odwiedzić również Jinhee. Pani Seo dowiedziawszy się od syna, że Charlotte będzie w Seulu, stanowczo zażądała zobaczenia się z nią. Yuvenijka też stęskniła się za energiczną kobietką o generalskim usposobieniu.

Z lotniska odebrał ich, jak zawsze, Binnie. Przytulając Charlotte śmiał się, że nie da się wysadzić z roli szofera. Junseo z początku przestraszył się głośnego mężczyzny, chowając za mamą, ale kiedy Seo wyjął z kieszeni lizaka i podał malcowi, chłopiec grzecznie przywitał się z nowym "wujkiem".

- Chan nie wyprze się syna - Changbin popatrzał na malucha.

- Wiem, jest podobny do niego - roześmiała się Charlotte. - Może chociaż charakter będzie  miał po mnie.

Binnie prawie się opluł.

- Na to bym nie liczył.

Zawiózł kobietę z dzieckiem do hotelu i szybko się ulotnił. Miał jeszcze nagranie. 

Charlotte załatwiła wszystkie formalności, a boy hotelowy dostarczył jej bagaże do pokoju. Po szybkim śniadaniu położyła się razem z  półprzytomnym Junseo i oboje zasnęli.

Obudziła się pięć godzin później. Korzystając z tego, że synek jeszcze śpi, odświeżyła się i przebrała. Kończyła robić makijaż, gdy zadzwonił telefon. Prędko odebrała, nie chcąc budzić śpiącego dziecka. 

- Cześć skarbie! - Chan. - Kiedy mogę po was przyjechać?

- Cześć Channie! Junseo jeszcze śpi... - w tym momencie mały otwarł oczka. - A, nie, właśnie się obudził. Zjemy coś, przebiorę go i myślę, że tak za godzinkę się wyrobimy.

- No to ok. Jak będziesz gotowa, to zadzwoń, a zaraz będę - z dormu było pięć minut drogi. - Do zobaczenia, skarbie.

- Pa, Channie!

Charlotte podeszłą do trącego oczy Junseo. 

- Wstajemy, misiu, bo za godzinkę przyjedzie po nas tatuś. 

-  Tatuś! - ucieszył się mały, wyskakując jak sprężyna z łóżka. Bez kaprysów umył ząbki i ubrał się. Charlotte zamknęła pokój i zjechali coś zjeść w restauracji. Po obiedzie wróciła na górę, przebrać po raz kolejny chłopca, który zdążył się upaprać nadzieniem z naleśnika. Zadzwoniła do Chrisa i zjechała do holu. Nie czekali nawet dziesięciu minut.

- Tata! - krzyknął synek i rzucił się do wchodzącego mężczyzny, który natychmiast porwał go w ramiona, całując w oba pulchne policzki. Podszedł do kobiety, przytulił ją, również całując. Wsiedli do stojącego przed wejściem auta. 

You Are My BreathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz