52/II (18+)

214 12 2
                                    

Kawalkada aut sunęła niespiesznie przez rozgrzane czerwcowym słońcem ulice Busan.  Ostatnim z nich jechali państwo młodzi ze świadkami. Limuzyna celowo pozbawiona była jakichkolwiek ozdób, żeby nie wywoływać niepotrzebnego zamieszania. Za nimi jechał już tylko samochód wiozący ochroniarzy. Zakorkowane miasto leniwie przepuszczało pojazdy do przodu. W pewnym momencie Lincoln stanął i przez dłuższy czas nie przemieścił się ani o centymetr.

- Dlaczego stoimy? - Jeongin pochylił się w stronę szofera. Do Lotte zostało dosłownie paręset metrów, budynek już był widoczny. 

- Nie mam pojęcia, panie Yang - mężczyznę za kierownicą też irytował nieplanowany postój. - Pewnie jakiś wypadek, bo pełno jest ludzi...

- To nie wypadek - wszedł mu w słowo Hwang. - To przez  was! - wystawił oskarżycielsko palec w  stronę nowożeńców. - Macie PR lepsze niż cesarz Japonii!

Innie parsknął śmiechem, ale zaraz spoważniał. Przysunął twarz do szyby - wszędzie było pełno nastolatek - piszczały i blokowały przejazd samochodom. Dopiero nadjeżdżające radiowozy sprawiły, że tłum się rozproszył i auta ruszyły. Pozostali goście byli już dawno na sali, podczas gdy oni mieli pół godziny spóźnienia. 

Zajechali wreszcie pod główne wejście hotelu. Policja i firma ochroniarska usiłowały zapanować nad rozwrzeszczanymi fankami. Szybkim krokiem przebiegli przez szpaler bramek i zniknęli za drzwiami. Jeongin prowadził żonę przez hotelowy korytarz. Winda, którą jechali, o mało nie wciągnęła welonu Yenny, ale spostrzegawcza Simone zapobiegła katastrofie, w ostatniej chwili łapiąc delikatną materię.

Dotarli przed drzwi restauracji. Pozostała młodzież już czekała na nich. 

- Co tak długo? Już myślałem, że uciekliście z własnego wesela - roześmiał się Felix.

- Uwierz mi, nie przepuściłabym takiej imprezy - mrugnęła do niego Yenna.

Ustawili się parami i weszli do środka - najpierw drużbowie, a na końcu para młoda, przywitana okrzykami aplauzu i brawami.
                      ~~~~ <> ~~~~

Charlotte, zdenerwowana opóźnieniem, siedziała jak na szpilkach. Chris uspokajał ją, mówiąc, że korki w Busan to nic nadzwyczajnego, i że młodzi pewnie utknęli w jednym z nich. A kiedy zaczęła chodzić w tę i z powrotem, po prostu posadził ją sobie na kolanach i nie chciał wypuścić z objęć.

Za to Junseo cieszył się ze wszystkiego. Biegał pomiędzy rodzicami a babciami, obdarowując każdego mokrym buziakiem. 

Mimo obaw Christina i Jessica bardzo dobrze się dogadały. Charlotte była stuprocentowo przekonana, że to zasługa babi - pani Duplantier miała dar zjednywania do siebie ludzi. 

Kiedy wreszcie młodzi pojawili się w hotelu, blondynce spadł kamień z serca. Odszukała wzrokiem Eunji - Koreanka też odetchnęła z ulgą. 
                  ~~~~ <> ~~~~

Państwo Yang stali pośrodku sali i przyjmowali gratulacje od gości. Simone z Hyunjinem , stojący obok, odbierali kwiaty i prezenty. 

Charlotte podeszła do córki i zięcia razem z Chrisem. 

- Kochani, życzymy wam, żebyście  w każdym dniu swojego wspólnego życia byli tak szczęśliwi jak dzisiaj - z trudem powstrzymywała napływające łzy. 

- Niech wam los sprzyja - dodał krótko Bang.

- Dziękujemy - Yenna była wzruszona. - My wam życzymy tego samego - omiotła wzrokiem Chana i mamę,  która momentalnie poczerwieniała. 

Eunji nie była w stanie wydusić z siebie słowa, chyba po raz pierwszy w życiu. Wobec tego głos zabrał tata  Jeongina.

- Dzieci, życzymy wam samych cudownych chwil, żadnych zmartwień i abyście mądrze przeszli przez życie - Dowonowi załamał się głos, więc tylko przytulił synową i syna. 

You Are My BreathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz